W Wielkanoc Internet obiegły zdjęcia nowego chińskiego myśliwca – J-15 Latający Rekin. Nie jest to konstrukcja tak sensacyjna jak przedstawiony na początku roku J-20, jednak jego znaczenie dla globalnej pozycji Chin uwidoczni się szybciej i mocniej. J-15 jest bowiem myśliwcem pokładowym przeznaczonym dla planowanej floty lotniskowców. Oficjalnie oblot prototypu miał miejsce 31.08.2009, w maju ubiegłego roku odbyły się próbne starty z wykorzystaniem atrapy skoczni startowej; ostatnie zdjęcia pokazują samolot w kamuflażu marynarki wojennej. Ogólny zarys konstrukcyjny J-15 nawiązuje do rosyjskiego myśliwca pokładowego Su-33 [1], bazującego na znanym Su-27. Także J-15 bazuje na myśliwcu J-11B – bezlicencyjnej kopii Su-27. Wiadomo, że w 2001 Chińczycy kupili na Ukrainie jeden z nieukończonych prototypów Su-33. Cały chiński program budowy lotniskowców zawdzięcza zresztą bardzo wiele Ukrainie.
Latający Rekin posiada wszelkie cechy typowe dla samolotów pokładowych, czyli: składane skrzydła, wzmocnione podwozie, hak do lądowania. Tradycyjnie nie wiele można powiedzieć o awionice, decydującej o możliwościach współczesnych samolotów bojowych. Z pewnością zastosowano nowsze wersje urządzeń znanych z J-11B. Oficjalne źródła chińskie podają, że samolot ma osiągi porównywalne z amerykańskim F/A-18 E/F Super Hornet i francuskim Rafale M. Z kolei Rosjanie już rok temu stwierdzili, że niemożliwe jest aby „chiński klon” miał osiągi zbliżone do oryginalnego Su-33. W odpowiedzi redaktor pekińskiego magazynu „Modern Ships” Lan Yun oświadczył, że awionika i uzbrojenie Su-33 są już przestarzałe, a chiński przemysł jest w stanie dostarczyć dużo nowocześniejsze wyposażenie. W wypowiedzi tej jest sporo przesady, szczególnie w świetle ciągle ponawianych prób zakupu Su-33. Chiński przemysł lotniczy dokonał wprawdzie w ciągu ostatniej dekady sporych postępów, ciągle jednak ma wiele problemów, jak chociażby niemożność dostarczenia nowoczesnych silników.
W połowie kwietnia jeden z chińskich bloggerów poinformował, że w Mongolii Wewnętrznej odbywają się testy nowego samolotu pokładowego pionowego/ skróconego startu i lądowania (V/STOL). Władze zdementowały te doniesienia. Jest jednak prawdopodobne, że prace nad takim samolotem, będącym przypuszczalnie odpowiednikiem amerykańskiego F-35 trwają. Po „nagłym” pojawieniu się J-20 można spodziewać się wszystkiego.
Latające Rekiny będą bazować na bliskim już ukończenia eks-radzieckim Wariagu [2]. Okręt, a właściwie kadłub, zakupiła na Ukrainie w roku 1998 firma Turistica Ediversoes Chong Lot z Makao z przeznaczeniem na pływający hotel i kasyno. Po całej epopei okręt dotarł do Kalianu 3. marca 2002. Zgodnie z przypuszczeniami został poddany dokładnym oględzinom przez chińskich specjalistów, jednocześnie oficjalne źródła wykluczyły możliwość dokończenia jednostki, nawet przy pomocy Rosjan. Do 2006 o Wariagu było cicho, dopiero wtedy pojawiły się informacje, że na okręcie podjęte zostały prace konserwatorsko-remontowe, a od Rosjan zakupiono dokumentację techniczną. Chińczycy wyrażali wtedy także zainteresowanie śmigłowcami Ka-31 oraz zaprojektowaniem (wspólnym z Rosjanami?) pokładowego samolotu wczesnego ostrzegania podobnego do amerykańskiego E-2 Hawkeye. Biorąc po uwagę obecną niechęć Rosjan do sprzedaży Chińczykom nowoczesnego uzbrojenia, nie należy liczyć na realizację tych planów.
Biorąc pod uwagę bardzo kiepski stan techniczny lotniskowca zachodni analitycy cały czas wykluczali możliwość dokończenia jednostki. Tymczasem prace postępowały bardzo szybko, ostatnie doniesienia z końca marca br mówiły o praktycznym ukompletowaniu wysepki[3] i usunięciu rusztowań. Obecnie zakłada się, że Wariag posłuży jedynie do szkoleń i testów, a stępka pod pierwszy „prawdziwy” chiński lotniskowiec, będący kopią lub wersją rozwojową Wariaga, zostanie położona w tym roku (lub już została połozona). Okręt miałby być ukończony w roku 2014. Chińskie źródła związane z flotą i przemysłem stoczniowym wskazują, że w planach jest budowa łącznie dwóch okrętów typu Wariag, a po nich kolejnych dwóch jednostek, tym razem większych i wyposażonych w napęd jądrowy.
Według amerykańskich analityków na wyposażeniu MWChALW nie znajdą się lotniskowce zbliżone rozmiarami do okrętów amerykańskich, stanowiące jądro zespołów uderzeniowych. Bardziej prawdopodobne wydaje się pozostanie Chińczyków przy radzieckiej/ rosyjskiej linii rozwojowej, dostarczającej jednostki przeznaczone do zapewnienia wsparcia lotniczego zespołom okrętów nawodnych. Takie zespoły zdolne zapewnić bezpieczeństwo tankowcom zmierzającym z Zatoki Perskiej są i w najbliższej przyszłości będą Chinom najbardziej potrzebne. Nie można jednak wykluczyć, że z czasem priorytety ulegną zmianie, może dojść do tego najwcześniej po roku 2020/ 30, kiedy zakończone zostaną dotychczasowe programy rozbudowy floty, a marynarka wojenna nabierze większego doświadczenia w eksploatacji okrętów lotniczych. Nie można jednak określić, czy w tej dość odległej przyszłości władze ChRL uznają posiadanie superlotniskowców za potrzebne i opłacalne (także finansowo).
Paweł Behrendt
Artykuł ukazał się na portalu www.polska-azja.pl
—————————————————————————————————————
[1] Chiny od lata starają się bezskutecznie nabyć licencję na ten samolot lub zakupić gotowe egzemplarze.
[2] Bliźniacza jednostka jedynego rosyjskiego lotniskowca Admirał Kuzniecow (projekt 11435, z powodu pewnych zmian Wariag jest określany jako proj. 11436).
[3] Nadbudówka lotniskowca
Dodał Stanisław A. Niewiński
Wprowadzenie do służby jednego małego lotniskowca powstałego na bazie starego radzieckiego niczego nie zmienia w globalnym układzie sił. No chyba, że ChRL chcą konkurować z Hiszpanią 🙂