Chiny, Europa i kwestia polska

Tak się składa, że miałem ostatnio okazję uczestniczenia w spotkaniu ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej Tadeusza Chomickiego w Chińskiej Republice Ludowej z przedsiębiorcami z Regionu Pomorskiego. Spotkanie to natchnęło mnie do kilku refleksji, z którymi chciałbym się podzielić. Generalnie wydaje się, że w relacjach Polski z Chinami wszystko jest jakby bardziej klarowne i proste, że naraz przestajemy mówić jakąś dziwaczną unijną nowomową, a rozpatrujemy wzajemne relacje przez pryzmat interesu ekonomicznego i politycznego realizmu.

Pan ambasador poinformował na wstępie, że dobre stosunki Polska-Chiny rozpoczęły się po oziębieniu 2009 roku, kiedy to po obchodach 20-lecia Solidarności wiele polskich miast przyznawało obywatelstwo honorowe Dalajlamie. Teraz jest jednak inaczej. Polska traktowana jest bardzo poważnie przez chiński rząd, jako swoista baza wypadowa do Europy. Chińczycy mają do nas słabość z powodu zbliżonej historii – mieliśmy kiedyś wspólnego Wielkiego Brata. Powołane są specjalne zespoły ds. współpracy z naszym krajem. Ponadto rząd Chin przeznaczył około 11 miliardów dolarów preferencyjnego kredytu na ekspansję firm do Europy środkowej – oprócz Białorusi i Rosji, ale ze Skandynawią. Ponadto stworzył Fundusz Inwestycyjny w wysokości 500 milionów dolarów, ufundował też 5 tysięcy stypendiów dla studentów, którzy zechcą u nas studiować.

Pozytywne skutki dobrych relacji z Chinami odczuwają firmy sektora morskiego. Pomiędzy Gdańskiem a Szanghajem już w 2010 roku uruchomiono bezpośrednie połączenie oceaniczne dla przewozów kontenerowych, dzięki któremu Gdańsk zaczął aspirować do kluczowego ośrodka w przeładunku kontenerów w Regionie Morza Bałtyckiego. Z Pomorza ładunki mogą być wożone dalej w głąb lądu wzdłuż korytarza Bałtyk-Adriatyk, a docelowo także w tranzycie, m.in. w kierunku państw Regionu Morza Czarnego. Niestety, Polska ma z Chinami bardzo niekorzystne proporcje w wymianie handlowej. Nasz eksport do Chin, w porównaniu z importem z tego kraju, kształtuje się jak 1 do 10. Dobrze jednak, ze ten import realizowany jest drogą morską z udziałem naszych portów.

Niedawna wizyta  Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej Sławomira Nowaka w Chinach potwierdziła, że istnieje zainteresowanie chińskich armatorów i firm sektora morskiego inwestycjami w Polsce, zwłaszcza firmy żeglugowej Cosco, która jest jednym z największych na świecie operatorów przewozów kontenerowych. Firma ta jest  zainteresowana budową nowego terminalu kontenerowego w Gdańsku. Z kolei Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna jest zaawansowana w inwestycjach z zakresu przemysłów portowych i centrów logistycznych w jednym z chińskich kantonów nadmorskich. Dowiedzieliśmy się na spotkaniu m.in., iż autorytarne i komunistyczne Chiny mają elastyczne prawodawstwo i potrafią je szybko zmieniać pod kątem potencjalnych inwestorów. Duże zakresy kompetencji mają też władze regionalne czyli Kantony.

W tym momencie chciałbym sobie pozwolić na refleksję natury politycznej i kulturowo-cywilizacyjnej. Aby zrozumieć nasze relacje z Chinami trzeba rozumować w kategoriach politycznego realizmu. Mamy oto szansę nie tylko na wiele inwestycji, ale też i na to by podnieść rangę naszego kraju w Europie jako pośrednika pomiędzy Wschodem i Zachodem, aby zrobić to czego nie udało nam się dokonać w relacji do Rosji, a uważam, że pewne podobieństwa tu istnieją.

Chiny to kraj z zupełnie innego kręgu kulturowego, poza tym kraj, w którym wciąż rządzi władza komunistyczna. Model władzy gospodarczej realizowany w Chinach może być jednak dla nas niezwykle ciekawy, nie tylko z uwagi na realizację popularnego w środowiskach konserwatywnych postulatu łączenia autorytaryzmu politycznego z ekonomicznym liberalizmem; ale także z uwagi na silny etos pracy społeczeństwa chińskiego. Nie ma tam roszczeniowych związków zawodowych, a inwestycje mają prymat nad bieżącą konsumpcją, choć ostatnio pojawiła się coraz liczebniejsza klasa bogaczy, która generuje popyt na dobra konsumpcyjne, w czym dostrzegają szanse notabene niektóre polskie przedsiębiorstwa (np. producenci luksusowych jachtów). Generalnie chińczycy stawiają na oszczędności i rozwój. Z kolei Europa Zachodnia zdominowana jest przez porządek konsumpcyjny, roszczeniowy i hedonistyczny.

Podział świata według kryterium: Zachód – konsumpcja, Wschód – produkcja jest ideą dość popularną także wśród Chińczyków, i nietrudno się domyślić, że koncepcja ta jest dla nich interesująca. Stąd podzielili oni świat na różne sfery mając wizję na 40 lat wprzód. Zgodnie z tą koncepcją prawie cała produkcja przemysłowa miałaby się odbywać w Chinach. USA produkowałaby żywność. Europa zaś z uwagi na atrakcje turystyczne i bogactwo kulturowe stałaby się  rejonem świata, do którego Chińczycy będą jeździć na wczasy. Relokacja przemysłu do krajów dotychczas zacofanych jest trendem powszechnie znanym, związanym m.in. z mniejszymi wymogami tych państw w zakresie ochrony środowiska. Na Zachodzie dominować ma z kolei gospodarka postindustrialna oparta na wysokich i energooszczędnych technologiach. Zgodnie z zasada outsourtsingu następuje rozdział sfery produkcji od sfery zarządzania. Czy jednak koncepcja ta nie wykazuje związku z teorią Zmierzchu Cywilizacji Zachodniej Oswalda Spenglera ? Czy  nie dowodzi, że Europejczycy popadają w starczy dekadentyzm ? I gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Polski ? Czy również powinna ona podążać w kierunku gospodarki postindustrialnej, zamykać stocznie i likwidować przemysł ciężki za wszelką cenę ? Moim zdaniem niekoniecznie.

Chiny dla Polski mogą być ważnym partnerem gospodarczym. To teren dziewiczy dla Polski i Europy stąd stanowi on szansę dla naszej gospodarki. W XXI wieku Chiny na przekór światowym trendom emancypacyjnym pozostają społeczeństwem zamkniętym i konserwatywnym, którego władze za pośrednictwem wzrostu gospodarczego rekompensują grzechy przeszłości, a wiemy, że grzechy te są niemałe. Zachód zaś zmuszony jest tą dwuznaczną sytuację akceptować. Komunistyczne Chiny ratują kapitalizm na Zachodzie przed widmem kryzysu gospodarczego. Ironia historii.

W relacjach z Chinami trzeba się zatem kierować ostrożnością i wyczuciem sytuacji. Tu potrzeba potężnej dawki szkoły politycznego realizmu, która uczy oddzielać uczucia i sądy moralne od interesów, a wiemy dobrze, że ze znajomością tej sztuki nie jest w Polsce najlepiej.

Przełóżmy te rozważania na sytuację polityczną występującą w Polsce. Przy całej niechęci do rządzącego polską obozu liberałów wykorzystajmy szansę, która pojawia się przed nimi aby wzajemne relacje polsko-chińskie postępowały do przodu. Mam bowiem dziwne wrażenie, że gdyby polską rządził PIS sprawa relacji polsko-chińskich co rusz byłaby torpedowana prometejskimi wezwaniami o przestrzeganie praw człowieka w Państwie Środka. Teraz jest szansa aby tego uniknąć i robić swoje. Chciałem zatem skrytykować na końcu niektóre wypowiedzi i komentarze, które pojawiały się w prawicowych środkach przekazu, piętnujące np. wizyty w Chinach osób związanych z PO, jak choćby podchwytywana także niestety przez portal konserwatyzm.pl sprawa wyjazdu do Chin Michała Tuska.

Akurat wyjazdy  do tego państwa nam się opłacają, kibicujmy naszej reprezentacji jeżeli jedzie do Chin. Realizm po polsku.

Michał Graban

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Chiny, Europa i kwestia polska”

  1. @ mjoed: „Ja wcale nie potrzebuję chińskich pieniędzy” – no tu to się Pan mocno zapędził. I wbrew temu co Korwin jakiś czas temu napisał, w globalnym wymiarze eksport danego państwa musi równoważyć jego import, inaczej import odbywa się poprzez zaciąganie długów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *