Chrołowska: Covid-19 we Francji. Bilans masowej kontroli nad obywatelami

Francja w marcu 2020 r. była jednym z krajów, które w celu powstrzymania pandemii Covid-19, przyjęły najbardziej restrykcyjne zasady lockdownu. Historyk i socjolog Nicolas Mariot przyjrzał się temu eksperymentowi masowego posłuszeństwa:

Wiosną 2020 r. wszystkie rządy znalazły się w tej samej sytuacji w tym samym czasie – musiały, jak powiedział wówczas premier Holandii, podejmować 100% decyzji na podstawie 50% informacji. Państwa członkowskie przyjęły jednak radykalnie różne polityki. W Europie pięć krajów południowych – Francja, Włochy, Hiszpania, Grecja i Cypr – zastosowało jedne z najsurowszych środków, łącznie z zaświadczeniami, poddając wszelkie przemieszczanie się ich ludności surowym zasadom, monitorowanym przez siły porządkowe. Jednocześnie kraje skandynawskie, takie jak Szwecja, Finlandia, Dania, Norwegia i Holandia, a także Szwajcaria i Bułgaria, przyjmując takie same środki zdrowotne jak w innych krajach (noszenie masek, zakaz zgromadzeń, zalecenia dotyczące mycia rąk itp.), pozostawiły obywatelom swobodę przemieszczania się. W rezultacie we Francji liczba osób odwiedzających tereny zielone wiosną 2020 r. była o połowę mniejsza niż zimą, podczas gdy w Danii podwoiła się w tym samym okresie.

W podejściu do ludności ton również był inny. Podczas gdy prezydent Emmanuel Macron czterokrotnie powtórzył 16 marca w swoim przemówieniu do Francuzów słynne zdanie „Jesteśmy w stanie wojny” przeciwko „wrogowi sanitarnemu, co prawda” ale „nieuchwytnemu i postępującemu”, prezydent Republiki Federalnej Niemiec Frank-Walter Steinmeier oświadczył, że „nie, ta pandemia to nie jest wojna”. Holenderskie władze opublikowały natomiast podręcznik komunikacji dotyczący wirusa zakazujący stosowania języka wojennego na rzecz przesłania podkreślającego wymiar zbiorowy walki z Covidem.

We Francji dekretem z 23 marca prefekci i burmistrzowie zostali zachęceni do „wykorzystania w pełni swoich uprawnień policyjnych” i „wprowadzenia bardziej restrykcyjnych środków – niż te podjęte na szczeblu krajowym – gdy okoliczności prawne tego wymagają”. I nie zawahali się skorzystać z tej władzy. Siedemnaście prefektur wprowadziło godziny policyjne dla obywateli, trzydzieści dla sklepów, dziewięć departamentów wybrało obie opcje; ponad dwieście gmin również wprowadziło własne godziny policyjne, które nałożyły się – lub nie – na te prefektur. Ograniczenie przemieszczania się zostało zaostrzone: osiemdziesiąt trzy departamenty nałożyły ograniczenia w dostępie do miejsc natury i relaksu, czasami z absurdalnym uzasadnieniem, jak: „lockdown to nie wakacje!”, lub z dziwacznymi zapisami, jak: „zakaz kupowania bagietki lub jednej gazety naraz”, lub jeszcze: „zakaz siadania na ławkach miejskich”. Te różne dodatkowe środki często prowadziły do zerwania z jedną z fundamentalnych zasad uzasadnienia lockdownu: równości wszystkich wobec zakazów.

Chociaż Włochy były pierwszym europejskim krajem narażonym na wirusa, który podjął drastyczne środki, to kraje, które później przyjęły najbardziej restrykcyjne zasady, nie były bardziej zagrożone pod względem zdrowotnym niż inne. Różnica w reakcji jest wyraźnie związana z przyzwyczajeniami do przymusu ze strony rządów: pokazujemy, że im więcej państwo europejskie ma policjantów na mieszkańca, lub im bardziej przyzwyczajone jest do naruszania wolności publicznych, tym bardziej zamknęło swoją ludność. W związku z pandemią odżyły więc stare nawyki karania populacji. Dla Francji polityka ta prawdopodobnie świadczyła również o braku zaufania władz do zdolności mieszkańców do przestrzegania zalecanej polityki. Kraj ten wyłaniał się z kryzysu „żółtych kamizelek” i manifestacji przeciw reformie emerytalnej, więc rządzący prawdopodobnie obawiali się wrogiej reakcji.

Francja była jednym z niewielu krajów, które wprowadziły słynne pozwolenie samemu sobie na opuszczenie miejsca pobytu (attestation de sortie), które zostało przedstawione jako środek zachęcający ludzi do wzięcia za siebie odpowiedzialności, a które szybko stało się narzędziem masowych kontroli. Przemieniając każdego w swojego własnego policjanta, to właśnie ten system (zapożyczony od Włochów) pozwolił na wyludnienie przestrzeni publicznej. We Francji zostało w tym czasie przeprowadzonych 21 milionów kontroli. W niektórych departamentach liczba kontroli równała się liczbie dorosłych mieszkańców.

Jak wytłumaczyć fakt, że ludność w dużej mierze przestrzegała tych bardzo restrykcyjnych zasad? Są dwie hipotezy wyjaśniające, dlaczego 80% populacji zgodziło się pozostać w domach: strach przed wirusem i strach przed policją. Przeprowadzone badanie (Vico) pokazało, że przez cały ten okres nie więcej niż 50% osób przestrzegało zaleceń zdrowotnych (noszenie maski, mycie rąk itp.). Tak więc sam strach przed wirusem nie wystarczy, aby wyjaśnić masowe przestrzeganie zasad.

Musimy również podkreślić bardziej horyzontalny wymiar posłuszeństwa, jakim jest porównanie z innymi. Faktem jest, że wiele osób chciało dać przykład i/lub upewnić się, że ich sąsiedzi nie korzystają z przywilejów, choćby najmniejszych. Eksplozja liczby donosów w tym okresie (skierowanych do burmistrzów, posterunków policji lub lokalnych stacji radiowych) jest oznaką tej fundamentalnej troski: zasady nie są kwestionowane, o ile ich stosowanie wydaje się nie pozostawiać miejsca na arbitralność. Wreszcie, ważne jest, aby podkreślić usunięcie wszelkiej ludzkiej obecności z przestrzeni publicznej: bary i parki były zamknięte, plaże i lasy zakazane, a nocne oświetlenie często wyłączone. Wszystkie te środki doprowadziły do tego, co nazwaliśmy „obawą przed byciem na zewnątrz”. W szczególności dla kobiet wyjście w opuszczone miejsce stało się niepokojącym doświadczeniem z obawy przed światem zewnętrznym, który stał się nieprzyjazny.

Wszyscy widzieliśmy przerażające obrazy Chińczyków uwięzionych lub brutalnie wyrzucanych ze swoich domów, trzeba jednak zwrócić uwagę na znaczną różnicę między Chinami a Francją: w Chinach to zawsze motyw zdrowotny decyduje o ustanowieniu nowych zasad. Lockdown jest stosowany w różnych prowincjach sukcesywnie w zależności od rozprzestrzeniania się epidemii i różnie w zależności od statusu osób – „negatywny”, „kontakt” lub „zakażony”. W przeciwieństwie do Francji, nigdy nie dotyczy wszystkich obywateli jednocześnie i w tym samym wymiarze.

Byłem bardzo zaskoczony, widząc, że nie tylko żadne duże media, ale także żaden zespół badawczy we Francji, a nawet, o ile się nie mylę, w Europie, nie był zainteresowany podsumowaniem tego okresu, nie z punktu widzenia zdrowia, ale z punktu widzenia regulacji. A przecież z tego doświadczenia można wyciągnąć wiele wniosków – nie jesteśmy bowiem odporni na kolejną pandemię. Co więcej, z perspektywy czasu widzimy, że lockdown, który zostało zaakceptowany, ponieważ dotyczył wszystkich, niezależnie od klasy społecznej, wieku, poziomu dochodów czy miejsca zamieszkania, był w rzeczywistości stosunkowo nierówny w sposobie jego stosowania, ze względu na dużą swobodę daną władzom lokalnym oraz siłom porządkowym. Wreszcie, jako historyk specjalizujący się w wojnie 1914-1918, badałem już taki eksperyment posłuszeństwa na dużą skalę. I byłem zaskoczony, że nowa forma świętej unii uzasadniająca zawieszenie wolności i niekontrolowanego rządu może zostać powtórzona niemal identycznie sto lat później.

Źródło: https://lejournal.cnrs.fr/articles/covid-19-bilan-dune-surveillance-massive

Opracowała i tłumaczyła Anna Chrołowska

za: https://annachrolowska.substack.com

Click to rate this post!
[Total: 8 Average: 4.9]
Facebook

1 thoughts on “Chrołowska: Covid-19 we Francji. Bilans masowej kontroli nad obywatelami”

  1. Te wszystkie lokdałny to one chyba doprowadziły do tego, że Putin najechał Ukrainę, no nie? Ale w sumie za lokdałnów to nie było tak źle. Można było chwalić Putina i nie podlegało się ostracyzmowi, a teraz się podlega i już nie wypada chwalić Putina w takim stopniu, jak to można było robić za lokdałnów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *