Dziś wpis krótki, choć może dla wielu zaskakujący. Dlaczego? Bo dziś chwalę Telewizję Trwam! Chwalę za relację z Konsystorza, na którym papież Benedykt XVI kreował 22 nowych kardynałów. W tym gronie 18 nowych elektorów, a wśród nich syromalabarski arcybiskup większy Ernakulam-Angamaly George Alencherry z Indii.
Pisałem już o nim tutaj wspominając rok 2000 i jego wizytę w niemieckim Wigratzbad. Była więc to dla mnie wielka radość, że w gronie nowo kreowanych znalazł się i ten – osobiście mi znany – Książę Kościoła. Człowiek, którego obecność w tym gronie jest widomym znakiem wagi jaką obecny papież przywiązuje do eklezjalnej różnorodności liturgicznej. Także do obrządków wschodnich. I oddając jednoznacznie „Bogu co boskie, a Cezarowi co cesarskie” muszę napisać jasno, że to wielkie osobiste przeżycie nie mogło by stać się moim udziałem, gdyby właśnie nie Telewizja Trwam. Gdyby nie ten jedyny, polskojęzyczny kanał katolicki transmitujący ową podniosłą uroczystość. Uroczystość o fundamentalnym znaczeniu dla każdego okresu historii Kościoła – także tej jego współczesnej historii. Z tego grona bowiem – może jeśli Bóg tak będzie chciał to właśnie z tej 18 stki – wyjdzie kiedyś kolejny Następca Świętego Piotra. W tym przypadku Telewizja Trwam spełniła wprost znakomitą rolę! Był to bowiem jeden z tych bardzo rzadkich razów gdy wprowadziła ona swych widzów w nurt życia Kościoła Powszechnego. I właśnie za to jej największa chwała. Nie tylko za to, że i ja mogłem dzięki temu obserwować nominację swojego kardynała.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie poczynił i pewnej uwagi wątpiącej. Oto bowiem tuż po uroczystości na ekranie telewizora pokazano cytat z kazania bł. Jana Pawła II wygłoszonego w 1997 roku Pod Krokwią w Zakopanym. Cytat ten brzmiał następująco: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym”. Zaiste piękne to słowa! Zastanawiałem się tylko jaki obraz budzi się wtedy w świadomości czytających go stałych widzów stacji. Mnie bowiem cytat ten skojarzył się z fotografią, którą niedawno pokazał mi pewien protestancki duchowny. Na ruinach spalonej gdzieś w świecie świątyni trójka małych dzieci kurczowo trzymająca się pozostałego po kataklizmie krzyża. Jak swojej ostatnie nadziei. Czy większości widzów Telewizji Trwam cytat ten nie skojarzy się z incydentami z Krakowskiego Przedmieścia? Nie wiem. Boją się, że tak. I nie tylko ja się boję. Bał się tego też ów protestancki duchowny. Bo pokazując mi owo zdjęcie powiedział: „Widzi Pan – to są prawdziwi obrońcy krzyża”.
Wymowne słowa. Wypada mieć tylko nadzieję, że w toruńskiej telewizji będzie wzrastać liczba takich transmisji jak ta wczorajsza. I że dzięki temu zjawisku określenie: „obrońcy Krzyża” oznaczać będzie bardziej męczenników za prawdę Krzyża niż prawdę o smoleńskiej katastrofie.
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw
Primo: bede chwalil dzien, kiedy sen. Libicki i inni, jesli uslysza (zobacza) cos o obronie krzyza nie beda tego kojarzyc z Krakowskim Przedmiesciem. Secundo: Mam pytanie do znajomych p. Libickiego (moze p. Matuszewski zna odpowiedz?): po jakiemu modli sie sen. Libicki: jeszcze po łacinie, czy juz po syromalabarsku (albo eklezjalnie); skoro ten kardynal o arcytrudnym nazwisku jest jego kardynalem?