Panujący w zeszły przedostatni weekend, samolotowy bezruch nad Polską mocno odczuł chyba każdy, kto go doświadczył. Bo każdy miał przecież jakieś ważne sprawy, dla których w wolnych w końcu dniach, ruszał się z domu. Ja jednak uważam, że ucierpiałem na nim w sposób szczególny. Bo ważną dla mnie, kilkuczłonową imprezę los zredukował mi o połowę. Tą ważną imprezą była rzeszowska konferencja polsko – rosyjska, odbywająca się w dniach 22 – 23 października. Konferencja, na której zastanawiano się jak świeccy – także politycy – mogą dalej rozwijać to, do czego w sierpniu dali impuls Patriarcha Rosji Cyryl i polski Arcybiskup Józef Michalik – sygnatariusze polsko – rosyjskiej deklaracji kościelnej.
Relację z części pierwszej tego wydarzenia, za rzeszowskim dodatkiem Gazety Wyborczej zamieszczam tutaj. Sam dotarłem na jego części dalsze. Ze strony rosyjskiej gośćmi Uniwersytetu Rzeszowskiego byli panowie: Roman I. Chudiakow – poseł do Dumy Państwowej, Aleksiej Martynov – dyrektor Instytutu Nowych Państw FR oraz dr Modest A. Kolerov – doradca państwowy I stopnia Federacji Rosyjskiej (doradca Prezydenta FR), a z polskiej między innymi europoseł Paweł Kowal, senator Kazimierz Jaworski, prof. Anna Raźny, dyrektor Instytutu Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego i ja. W dalszej części tych wydarzeń mieliśmy okazję – Rosjanie i my – skierować do Patriarchy Cyryla i Arcybiskupa Michalika wspólną deklarację – list. Deklarację wskazującą, że chcemy przełożyć na konkretne działania tę inspirację, którą dla naszych obu krajów była deklaracja kościelna.
To, że pośród trzy osobowej rosyjskiej reprezentacji, znajdował się prezydencki doradca, świadczy, że idea realizowania w codziennej praktyce założeń kościelnego przesłania, została przez stronę rosyjsko – prawosławną, potraktowana bardzo poważnie. To z pewnością istotne wydarzenie, które choćby na polskim gruncie stanowi wyraz realnej dyskusji z opiniami, próbującymi sprowadzić całe sierpniowe wydarzenie do rangi pustego propagandowego gestu.
Do samej treści podpisanego przez nas dokumentu nie będę się szerzej odnosił. Po skopiowaniu stosownego linku można się z nim zapoznać tutaj, uważam jednak, że z mojego punktu widzenia zawiera on dwa istotne elementy. Po pierwsze jasną gotowość wspólnego występowania przez parlamentarzystów obu krajów na rzecz obrony chrześcijańskiego systemu wartości. Na rzecz obrony choćby cywilizacji życia, tradycyjnej formy rodziny i obecności krzyża w przestrzeni publicznej. To także założenie, że będziemy się wzajemnie wymieniać informacjami o tym, co dzieje się w obu parlamentach w tym obszarze. I wreszcie kwestia druga – mnie szczególnie bliska – to otwartość strony rosyjskiej na zagadnienie obrony chrześcijan (to prawda, że głównie prawosławnych) na świecie. W kontekście poważnego problemu stosunku Turcji do prawosławia jest to niewątpliwie perspektywa poważnego wsparcia. Trzeba mieć nadzieję, że deklaracja ta nabierze szybko – tak jak w polskim parlamencie – instytucjonalnego charakteru.
Na koniec wreszcie nie sposób nie spojrzeć na to wydarzenie także od strony bieżącego, politycznego kontekstu. Już słyszę bowiem krytyków tej inicjatywy. Tych, którzy mówią, że w dobie publikacji obraźliwych dla Polaków zdjęć smoleńskich, kiedy nie wyciągnięto jeszcze konsekwencji wobec tych, którzy je opublikowali, że kiedy wreszcie nie oddano nam jeszcze wraku tupolewa, to takie kroki nie powinny mieć miejsca. Zwolennicy takiego poglądu – moim zdaniem – nie mają racji. Zwyczajnie się mylą. Choćby dlatego, że polityczne relacje z każdym krajem zawsze mają wymiar wieloaspektowy. Zawsze składają się z obszarów, w których strony formułują twarde żądania – tak jak słusznie formułujemy je my w wymienionych powyżej kwestiach – i obszary, gdzie współpraca jest czymś korzystnym, a nawet pożądanym. Takim obszarem jest nie wątpliwie wspólna, parlamentarna realizacja sierpniowego przesłania kościelnego. My – ci, którzy w tym wydarzeniu ostatnich dni uczestniczyliśmy – zrobiliśmy w tej sprawie nasz mały, parlamentarny krok. Po dużym kroku w sierpniu, nasz mały przypada na październik. Oby po nim, wraz z kolejnymi miesiącami, przyszły następne…
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw