Dlaczego KNP rośnie?

Zjawisko to nie musi wynikać z radykalnej zmiany politycznej lub języka tej partii. Jest to fakt z dziedziny psychologii społecznej: ludzie chcą być po stronie zwycięskiej, wznoszącej się. Wiele wskazuje, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego efekt ten da premię wyborczą KNP.

Jeden czy dwa sondaże w których KNP przeszła próg wyborczy 5% można było zlekceważyć. Ale jeśli partia przekracza próg sondaż za sondażem i zachowuje tendencję wznoszącą, to sytuacja zaczyna być poważna. Jeśli pro-pisowskie środowiska zaczynają coraz bardziej pochylać się nad problemem „czy JKM jest rosyjskim agentem”, czy jest „człowiekiem poważnym” lub został „oddelegowany” do „rozbijania prawicy” i zabierania głosów formacji „prawdziwie patriotycznej” przez wiadome esbecko-putinowskie siły, to jest to znak, że ci, którzy uzurpowali sobie w Polsce prawicowość czują, iż ich monopol chwieje się.

Podobne zaniepokojenie obserwujemy w telewizji, która coraz częściej „straszy Korwinem”, który pojedzie do PE i skompromituje tęgo polski demoliberalizm w oczach całego postępowego świata zebranego w Strasbourgu. Mój Kolega (prywatny, nie partyjny) Jan Filip Libicki na swoim blogu napisał ostatnio felieton o wymownym tytule „Korwin–Mikke nazywał się Palikot”. W tekście tym tak scharakteryzował elektorat KNP: „To jest po prostu elektorat buntu. Radykalnego buntu przeciwko obecnej rzeczywistości. Ci, którzy chcą „ukarać” wszystkie obecne partie. Cały nasz polityczny system. Oni byli też w 2001 roku – i wtedy – głosowali na Andrzeja Leppera. I byli w 2011 roku – głosując na Janusza Palikota. Dziś buntują się, chcąc głosować na Janusza Korwina – Mikke. Tak, tak. W 2011 Korwin – Mikke nazywał się Janusz Palikot. A 10 lat wcześniej nazywał się Lepper. Andrzej Lepper…”.

Przepraszam Filipie – mam nadzieję, że się nie obrazisz – ale w słowach tych widzę wyłącznie zaniepokojenie establiszmentowego polityka, który obawia się rozszczelnienia sceny politycznej i dopuszczenia do systemu politycznego świeżego powietrza. System robi wszystko, aby wiecznie rządzili Polską zblazowani, wytarci ludzie bez poglądów i idei, którzy mają w CV wpis następującej treści: „zawód wyuczony – brak; stałe źródło dochodów – brak; zawód wykonywany – polityk”. KNP nie wywodzi się ani z tradycji solidarnościowej, ani z komunistycznej. Czyli KNP to nie są „nasi ludzie”. Solidarna niechęć środowisk PiS i PO wobec „widma korwinizmu” wskazuje, że – jak to dosadnie powiedział jeden z dziennikarzy – „demokracja polega na tym, że można głosować na PO, PiS, SLD lub PSL”. Spór między PiS i PO, jako klasyczny konflikt pozorowany, dotyczy wyłącznie podziału procentów i mandatów pomiędzy „obóz postsolidarnościowy”. W sporze tym można się wyzywać, sugerować przeciwnikowi najgorsze intencje i uczynki, wysyłać się na badania psychiatryczne, ale tenże związek partnerski polega na tym, że do parlamentu nie dopuszcza się sił trzecich, które wywodzą się spoza tradycji mateczki „Solidarności”. Wejście do polityki KNP oznacza, że na prawo od SLD-PSL pojawia się nie-solidarnościowa siła, która nie jest związana tradycją poczętą na styropianie. Korwin i jego ludzie to „obcy” w znaczeniu rzymskiego słowa „hostis” – obcy i wróg równocześnie. To faktycznie siła anty-establiszmentowa, co w języku establiszmentu jest najgorszym z wyzwisk.

Skąd ten efekt kuli śnieżnej? W odróżnieniu od senatora Libickiego przyczyn widzę kilka i nie symplifikuję rzeczywistości do jednej jedynej:

1. Jest faktem, że na antysystemową siłę reprezentującą młodzież pozował długo Janusz Palikot. Jednak jego partia szybko sama stała się partią establiszmentową, hasła wojującego antyklerykalizmu przejadły się i spowszechniały. Rozmaite zebrane w tej partii osoby przestały śmieszyć, są nudne i monotematyczne. Elektorat „anty” przestał widzieć tutaj swoje miejsce i znalazł je w KNP. Fakt spadku notować TR jest znaczący, acz pamiętajmy, że przed pojawieniem się KNP elektorat „młodzieżowy” – o czym senator Libicki zapomina – głosował nie na JKM, ale na partię Donalda Tuska, która była wtenczas „cool”.

2. Elektorat wolnorynkowy głosował na PO, gdyż wierzył, że partia ta dokona ograniczonych, ale konkretnych reform wolnorynkowych. Nic takiego nie stało się i Tusk daje pewność, że nigdy się nie stanie za jego rządów. PO jest dziś oceniana jako establiszmentowa partia zainteresowana konserwacją systemu łączącego prywatny wielki biznes z centralistyczną biurokracją, tworząc kapitalistyczno-etatystyczną hybrydę. Odpowiada to interesom urzędników i wielkiego biznesu, który obawia się mechanizmów konkurencji, ale kosztem małych, drobnych i przedsiębiorczych. Po zmęczeniu rozrostem etatyzmu za Tuska, ludzie szukają alternatywy wolnorynkowej. Takowa zaś jest jedna i nazywa się KNP.

3. Ostatnią przyczyną jest sytuacja na Ukrainie. Jarosław Gowin przegrał swoje szanse polityczne, gdy pozwolił Pawłowi Kowalowi zdominować swoją partię i uczynić z niej tubę majdanowego rewolucjonizmu. Partia nie umiała zdobyć się na nie-solidarnościowy przekaz, popierając Majdan – czyli postąpiła dokładnie tak jak PO, PiS, TR, SP. Nowa partia, która niczym nie różni się od pozostałych? To po co komu ta partia? W czym tkwi jej nowość? Błędu tego KNP nie popełniła, podkreślając potrzebę zachowania przez Polskę ścisłej neutralności i nie judząc konfliktu polsko-rosyjskiego. Mimo zmasowanej pro-banderowskiej propagandy wielu Polaków zwalcza Majdan i banderowców, a także pamięta o Rzezi Wołyńskiej, za którą banderowcy nie mają nawet zamiaru przepraszać. Inni rozumieją, że konflikt z Rosją przynieść może nam tylko straty i zagrożenia. Rozglądają się po scenie politycznej i dostrzegają tylko jedną partię zachowującą zdrowy rozsądek: KNP.

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Dlaczego KNP rośnie?”

  1. brawo Panie Adamie. Ma pan rację. ja zagłosuję na KNP, a Pan Libicki jak nie chce być osądzony od socjalistów niech wstąpi do KNP i wyjdzie z parti etatystycznych socjalistów i to do tego antypatriotycznych.

  2. Pierwszy raz od 2004 roku nie uczestniczę osobiście w wyborach do EP, wiem co znaczą ostatnie dni kampanii. Nie mogę w mediach pod moim nazwiskiem wspierać JKM, ale robię to w kręgu moich znajomych, już udało się namówić kilka osób, bardzo mi w tym pomagają artykuły Pana prof. Wielomskiego. Pana Janusza miałam szczęście poznać osobiście, mitem jest, że jest On przeciwko kobietom. Osobiście się o tym przekonałam w roku 2007 podczas kampanii gdzie moja formacja szła wspólnie z formacją JKM. Wspomnienia współpracy są bardzo pozytywne. Dzisiaj mogę tylko przez osobistą kampanię wspomóc szansę, która się nadarzyła i musimy ją wykorzystać. Pocieszające jest to, że dzisiaj na wp pod artykułem o pracy minimalnej, Ktoś wpisał głosuję na JKM i Państwu też to polecam. M.Z.

  3. Wszystkie ręce na pokład! To nie jest czas na wybrzydzanie, bo nic lepszego nie ma w menu. Prywatne bojkoty wyborów też nikogo nie obchodzą. Cieszę się, że tym razem Profesor jest po słusznej stronie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *