Dmowski: Nigdy nie umieliśmy myśleć o Rosji

Oto tekst:

W tej krótkiej rozprawce stawiam sobie za zadanie możliwie jasno wyłożyć najważniejsze przesłanki do naszej polityki wzglądem wschodniego sąsiada w rozpoczynającym się obecnie okresie dziejów. Uważam to za rzecz pilną, na żadnym bowiem gruncie nie grozi nam popełnienie takich błędów, jak na tym — a przecie to grunt pierwszego dla nas znaczenia.

W położeniu Rosji zaszedł ostatnimi czasy głęboki przewrót, niemniejszy na zewnątrz, jak na wewnątrz; zmienił się też gruntownie stosunek całego świata do niej i nie mam wątpliwości, że w dalszym ciągu będzie się on szybko przekształcał, we wręcz może odmiennym kierunku, niż dzisiaj. Jeżeli my z tych zmian nie będziemy sobie zdawali sprawy, drożej za to zapłacimy, niż ktokolwiek. Przy naszym położeniu geograficznym musimy znać Rosję i rozumieć wytwarzające się obecnie warunki jej istnienia lepiej, niż jakikolwiek inny naród w Europie — inaczej nie znajdziemy w stosunku do niej właściwej drogi i łatwo nas będzie użyć, jak już używano za narzędzie polityki cudzej.

Trzeba się przede wszystkim nauczyć myśleć o Rosji, czegośmy nigdy naprawdę nie umieli.
Polska przejęła walki z Moskwą po Wielkim Księstwie Litewskim i prowadziła je przez długi okres; ale dla Polaków właściwych Moskale pozostali narodem dalekim, nieznanym i niezrozumiałym. Pozostali dopóty, dopóki nie zetknięto się z nimi, niestety, zbyt blisko, tak blisko, że nie byliśmy zdolni spojrzeć na nich w perspektywie, zrozumieć, czym jest Rosja, jaka jest jej rola na świecie i jakie nasze położenie w stosunku do niej.

W najważniejszym dla losów naszej ojczyzny dwu-wiekowym okresie dziejów rosyjskich, który się zaczął od Piotra Wielkiego, a zakończył w wojnie 1914-1918 roku, bezwład polityczny i upadek myśli państwowej w Polsce sprawił, żeśmy w stosunku do Rosji umieli się zdobywać tylko na odruchy, które, jeżeli służyły jakimś celom, to nie naszym.

Nasza walka z Rosją w XIX stuleciu dała liczne karty poświęcenia i męczeństwa, zrodziła największą poezję patriotyzmu, jaką świat widział, ale w tej walce myśl nasza nie mężniała, nie hartowała się, nie pogłębiała; przeciwnie, wyrodniała i coraz bardziej dziecinniała, nasz stosunek do Rosji stawał się coraz bardziej bezmyślnym i coraz bardziej upokarzającym.

Gdy po ostatnim, najbardziej już niedorzecznym powstaniu, w którym znów służyliśmy za narzędzie obce, tym razem wprost za narzędzie wrogów, w psychologii narodu rozpoczął się głęboki przełom — nie uczynił on wszakże naszego stosunku do Rosji ani mądrzejszym, ani bardziej godnym narodu samoistnego.

Jedni, pociągnięci otwierającymi się dla przemysłu i handlu polskiego widokami w Rosji, rzucili hasła wyrzeczenia się wszelkiej polityki, postanowili przestać o niej myśleć. Inni mówili o powstaniach z uroczystą zgrozą po to, żeby zaszczepić społeczeństwu wyrzeczenie się myśli o własnym państwie i przygotować grunt dla całkowitego oddania się obcym państwom na ich usługi. Zaczęli wreszcie ukazywać się inni, najmłodsi, będący pod urokiem Rosji rewolucyjnej i ruchu socjalistycznego, którzy ruszczyli się dobrowolnie, nie tylko pluli na powstania, ale wyrażali pogardę dla całej przeszłości polskiej, dla polskiej twórczości we wszystkich dziedzinach, a wyznawali fanatyczną wiarę w nową Rosję. Ci głosili walkę, ale już nie przeciw Rosji, jeno z Rosją przeciw… caratowi.

Ma się rozumieć, to były nowe prądy, nie ogarniające całego narodu, tylko niewielką część jego, jak zwykle najruchliwszą, najczynniejszą. Narodowe instynkty i narodowe aspiracje nie zamarły. I nie były one wcale bierne. W nowej, realniejszej atmosferze zaczęła się organizować realna walka w obronie zagrożonej polskości i praca nad pogłębieniem polskości w szerokich masach społeczeństwa. Wiele jednostek, na własną rękę, bez żadnego związku z kimkolwiek, prowadziło tę pracę z wielkim nieraz wysiłkiem i z nie małymi skutkami. Była to walka obronna, nie szukająca dla siebie żadnej formuły politycznej, myślą w dziedzinie politycznej nie pracująca, widząca w Rosji wroga, ale nie próbująca nawet natury tego wroga i jego położenia głębiej zrozumieć.

W miarę, jak się ta walka organizowała, jak weszły w życie nowe pokolenia z mocniejszymi aspiracjami, rozpoczęło się szukanie dla tych aspiracji wyrazu politycznego. W nowych warunkach wyrosłemu, nowemu typowi ludzi, nie wystarczało już modlenie się do przeszłej i przyszłej Polski w kapliczce: chcieli oni widzieć przed sobą jakąś krótszą czy dłuższą, ale wyraźną drogę do urzeczywistnienia własnego państwa. Żeby wszakże tę drogę zacząć widzieć, trzeba było strasznie dużo się nauczyć, wykonać ogromną pracę myśli.

Najtrudniejszym ze wszystkiego było wytworzyć zdolność myślenia o Rosji, najtrudniejszym dla całego szeregu przyczyn. Ta zdolność w poprzednich pokoleniach nie istniała. W słabszych umysłach, a tych zawsze jest więcej, istniał rodzaj ortodoksji patriotycznej, wychowanej na tradycji powstań i na poezji romantycznej.

Każdy – od dziecka, od chwili, kiedy oddano go do szkoły – wchodził w bezpośredni stosunek z Moskalami, niezdrowy, niepozwalający spokojnie, logicznie o nich myśleć. Na tej, że tak powiem, nieprzytomności umysłowej żerowały rozmaite ambicyjki, a później, gdy socjalizm, pod wpływem nowego ruchu narodowego, zaczął ewolucję, w kierunku aspiracji polskich, przywódcy jego rychło spostrzegli, że ta tradycyjna bezmyślność w stosunku do Rosji daje im podstawy wpływu. Stąd odżyły na nowo stare hasła, i znów głośno się, zaczął wypowiadać stosunek do Rosji, pozbawiony wszelkiej podstawy myślowej, bezkrytyczny, operujący pustymi frazesami, broniący się zaciekle przeciw wszelkiej logice, który zaślubiał duchowo rewolucjonistów, biorących od socjalizmu niemieckiego hasła walki przeciw „caratowi”, z histerycznymi starymi pannami, w których oczach wszelka próba politycznego myślenia i działania psuła „czystość” patriotyzmu. Ten stosunek do Rosji, wojujący na każdym kroku frazesem o godności narodowej, był właściwie najbardziej upokarzający, bo przemawia przezeń psychologia zbuntowanych niewolników.

Ten negatywnie niewolniczy stosunek do dawnego pana przetrwał w wielu duszach nawet po odzyskaniu własnego państwa, kiedy Rosjanie z naszych panów zamienili się w naszych sąsiadów. Jeszcze dziś ludzie, pragnący, żeby ich uważano za poważnych polityków, umieją publicznie się nim popisywać.

Położenie Rosji i nasz stosunek do niej skomplikowała ogromnie rewolucja rosyjska. Nie nauczywszy się myśleć o Rosji, z tern większą trudnością myślimy o Rosji sowieckiej. Nie zawsze też pamiętamy, że niezależnie od tego, jaką trwałość ma przeznaczoną ustrój sowiecki, sowiecka Rosja jest Rosją, a więc trwałym, nadto pierwszorzędnym czynnikiem zewnętrznego położenia naszego państwa. Jako taka, musi być ona jednym z głównych przedmiotów naszej myśli politycznej: musimy rozumieć jej istotę, jej znaczenie, jej siłę, jej położenie, wreszcie jej politykę, taką, jaka z tych wszystkich warunków wynika. Do tego nie dojdziemy od razu, zwłaszcza wobec stanu myśli o Rosji, jaki stwierdzamy w naszym społeczeństwie.

Rosja zajmuje myśl moją od bardzo dawna. Chyba żadnemu przedmiotowi naszej polityki nie poświęciłem tyle wysiłków, co sprawie naszego stosunku do Rosji. Bardzo wcześnie doszedłem do przekonania, że tu leży klucz do przyszłości Polski, że pierwszym warunkiem urzeczywistnienia dążeń naszych do odzyskania własnego politycznego bytu jest wiedzieć, co to jest Rosja i przewidzieć w możliwych granicach, jaka jest jej przyszła rola, wiedzieć jakie są nasze w stosunku do niej plany i zamiary. Również wcześnie zacząłem boleśnie odczuwać większe od ucisku rosyjskiego upokorzenie, tkwiące w naszym własnym zachowaniu się, czy to była bierna uległość, czy wyrzekanie się samoistnej przyszłości i oddawanie się państwu rosyjskiemu w wieczystą niewolę, czy też ten stosunek walki, w którym myślącą, co prawda dość licho, stroną była tylko Rosja, coraz bardziej zatracająca dla nas respekt i ucząca się patrzeć na nas z góry.

Postawiłem sobie za cel stworzyć politykę polską w stosunku do Rosji, nie jakąś doraźną – na drobne, chwilowe korzyści obliczoną, ale politykę, która by zaważyła na historii obu narodów. Tylko taką politykę, opartą na możliwie gruntownym zrozumieniu położenia Rosji i sprawy polskiej, posiadającą ścisły związek logiczny między celem a drogą, którą się do niego wybiera, prowadzoną ze stanowiska państwa polskiego, tego, do którego odzyskania się dąży, uważałem za godną samoistnego, cywilizowanego narodu.

Szybkie zmiany w położeniu międzynarodowym i w położeniu samej Rosji, zmuszały mię w tej pracy do pośpiechu, nie pozwalały należycie podmurować jej fundamentów, ani dość skutecznie usuwać przeszkód, które jej na drodze stały.

Były olbrzymie przeszkody w Rosji, były nie mniejsze w Polsce. Rosjanie w dobie przedwojennej, pomimo dużych niepowodzeń w swej polityce, cierpieli mocno na zawrót głowy na punkcie swej potęgi; moich rodaków trudno było skłonić do wysiłku, który nie daje natychmiastowego skutku. Zorganizowano mi niemiecko-żydowsko-polski koncert, który nie umilkał, usiłując zgłuszyć wszelkie moje poczynania. Cierpliwie musiałem wysłuchiwać lekcji, dawanych mi przez rozmaitych głupców: jedni uczyli mię patriotyzmu, drudzy realizmu politycznego.

Praca moja jednak dała pewne wyniki w umysłach, nie dość głębokie, bo czasu na to nie było. Dała większe wyniki praktyczne w polityce polskiej podczas wielkiej wojny i w jej owocach.
Nie uważam jej za skończoną. Rosja istnieje dziś, jako nasz sąsiad i to sąsiad najważniejszy, jak to przyszłość niezawodnie pokaże. Pomimo bowiem całego starania, jakie wykazują dziś Niemcy w zaprzątaniu naszej uwagi, zanosi się na to, że ich rola i znaczenie, dziś jeszcze ogromne, stopniowo zmaleje, gdy tymczasem, zdaniem moim, Rosja zbliża się do roli pierwszorzędnej w stosunkach światowych. Naród nasz musi sobie jasno zdawać sprawę z jej położenia i z roli, która jej w świecie przypada, i musi dobrze wiedzieć, do czego sam dąży w stosunku do Rosji. To jest najtrudniejszy dla myśli polskiej, ale na pewno najważniejszy dla przyszłości polskiej dział naszej polityki zewnętrznej.

Ta dziedzina wymaga wiele pracy, nie tylko ze względu na dotychczasowy stan myśli polskiej, ale także ze względu na to, że na tym terenie krzyżują się najrozmaitsze interesy, nam obce, bądź pozornie przyjazne, bądź wyraźnie wrogie, które usiłują i będą usiłowały wyzyskać nas dla siebie.

Trzeba przede wszystkim oczyścić nasz grunt umysłowy, uprzątnąć z niego chwasty, które pozostały po dawnych, smutnych czasach, i które dziś wysiewa bądź operujące na bezmyślności ludzkiej kondotierstwo polityczne, bądź obce czynniki, wpływami swymi przenikające do naszego państwa.

Zagadnienie rosyjskie, niezależnie od ustroju politycznego dzisiejszej Rosji, jest tak doniosłe, że obowiązywałoby do głębszego nad nim myślenia nie tylko nas, bezpośrednich sąsiadów Rosji, ale cały świat naszej cywilizacji. Niestety, dziś zdolność myślenia w tym świecie bardzo osłabła, a niesłychanie trudne zagadnienia dnia bieżącego tę zdolność, która istnieje, całkowicie pochłaniają. Jest to zresztą zagadnienie niesłychanie interesujące nie tylko z punktu widzenia praktycznej polityki, jest to wielkie zagadnienie dziejowe, które nigdy przez historyków Zachodu nie było należycie ocenione.

Chcę spojrzeć na nie przede wszystkim z tej strony. Będzie z tego podwójna korzyść: przygotuje to myśl czytelnika do zrozumienia dzisiejszego położenia Rosji w świecie, a zarazem, odwiódłszy na chwilę myśl jego od polityki bieżącej, usposobi ją do beznamiętnego, logicznego myślenia o przedmiocie.

Roman Dmowski
Źródło: R. Dmowski, „Pisma”, Częstochowa 1937. Tom. VII. ss. 123-129 (fragment pracy „Świat powojenny i Polska” z 1931 r., rozdział „Oczyszczanie gruntu”)

http://www.mysl-polska.pl

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *