Dookoła Obamy

Wizyta każdego prezydenta USA zawsze jest dla Polski cenna. My, stojąc zdecydowanie na stanowisku, że nie należy polityki polskiej wiązać z polityką Stanów Zjednoczonych i uzależniać jej od interesów amerykańskich, jednocześnie, równie zdecydowanie uważamy, że stosunki Polski z USA powinny być jak najlepsze. Nic nie stoi na przeszkodzie czerpaniu korzyści ze współpracy ekonomicznej, technologicznej, czy wojskowej pomiędzy naszymi krajami. Współpraca taka musi być jednak oparta o racjonalne przesłanki i racjonalny bilans ewentualnych zysków i strat, a nie na nerwowej, nieprzemyślanej, ekstatycznej reakcji na jakiekolwiek zainteresowanie ze strony Ameryki.

W związku z tym, szczególnie niebezpiecznym dla interesów państwa polskiego jest takie zachowanie faktycznych elit jego władzy, jak – tradycyjna niestety – służalczość i nadgorliwość w okazywaniu "przyjaźni" wobec partnera zza oceanu. Od tego typu zachowań nie są wolne obecne rządy PO/PSL. Dowodem jest zaproszenie na towarzyszący wizycie Obamy szczyt do Warszawy tzw. prezydent Kosowa, będącego protektoratem USA w Europie. Zrobiono to z pewnością celem przypodobania się – zwłaszcza – frakcji p. Clintonowej w obecnej administracji. Zapraszając marionetkę z Kosowa obrażono Serbię i narażono na szwank – nie po raz pierwszy zresztą – nasze stosunki z bratnim narodem serbskim, jak również z Rumunią i Słowacją. Trzeba doprawdy wyjątkowej krótkowzroczności, żeby dla pustego w istocie geściku wobec skorumpowanego tworu USA, psuć sobie stosunki z sąsiadami. Opowieści o Międzymorzu, niezależnie od nierealistyczności tego projektu jako takiego – można w tej sytuacji między bajki włożyć.

Radykalnym wyrazem służalczości i "przyjaźni" wobec USA jest narzucanie się z ostentacyjnym cierpiętnictwem przez środowiska dotknięte syndromem "Polski – wiecznej ofiary przemocy". Oczywiście, mam tu na myśli przede wszystkim sektę smoleńską z PiS i "obrońcami" krzyża na czele. Istnieje uzasadniona i poważna obawa, że środowiska te dążyć będą do jakiegoś spektakularnego wystąpienia w czasie wizyty Obamy, bez wątpienia o ostrzu antyrosyjskim. Wyrazem takiej postawy jest m.in. list p. Jadwigi Gosiewskiej do prezydenta USA, za pomocą którego liczy ona na zaktywizowanie sił międzynarodowych (?) w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Pamiętając o plusach dobrych stosunków ze światowym mocarstwem jakim jest USA, należy mieć na uwadze przynajmniej dwa istotne zastrzeżenia.

Po pierwsze – stosunki ze Stanami Zjednoczonymi powinny być wolne – i to z obu stron – od upartyjnienia. Ma to zasadnicze znaczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o USA, gdzie rozdźwięk pomiędzy soft polityką międzynarodową uprawianą przez administrację Obamy, a wersją hard jego poprzednika i propozycjami obecnej neokonserwatywnej/republikańskiej opozycji jest aż nadto widoczny. Chodzi o to, żeby Polska nie angażowała się, poza konieczne minimum, w międzynarodowe działania obu opcji w polityce amerykańskiej z naciskiem na szczególną ostrożność wobec polityki neokonserwatywnej. Choć nie dotyczy to bezpośrednio Obamy, musimy o tym pamiętać, bo kadencja za chwilę się kończy.

Po drugie – nie wolno lekceważyć potężnego lobby żydowskiego w USA. Lobby to dzieli się wewnętrznie na tle stosunku do Izraela, ale występuje jednym głosem w sprawie tzw. mienia pożydowskiego w Polsce. O wadze tego zagadnienia nie trzeba przekonywać. Jednocześnie, spodziewanie się, że lobby to, w dającej się ogarnąć przyszłości, straci decydujący wpływ na politykę USA, jest mrzonką i wyrazem daleko idącej naiwności.

Dlatego pomysły bliskiego wiązania Polski z USA należy bezwzględnie odrzucić.

Miejsce Polski jest w Europie, stąd najważniejszym naszym partnerem powinna być Rosja. Od tego jak ułożymy sobie stosunki z tym państwem zależy nasza przyszłość i stanowisko Polski na arenie międzynarodowej. Nie chodzi tylko o samą Rosję, ale szerzej, także o stosunki z Niemcami, Francją, Włochami itd. Szczególnie z Niemcami – również w kontekście rosyjskim. Kluczem jest tutaj, powtarzam, właśnie stosunek do Rosji. Im bardziej nacechowany on będzie racjonalną oceną rzeczywistości i nauką płynącą z historii, tym lepiej dla Polski. Z kolei, im bardziej zbliżał się będzie do irracjonalnego imperatywu walki z Rosją, tym Polska na tym gorzej wyjdzie. Polityka nienawiści do Rosji, w istocie mająca na celu jej rozkawałkowanie, wspierająca marionetkowe reżimy i nie licząca się z brakiem poparcia na świecie, jest nie tylko groźnym dla Polski awanturnictwem ludzi nie mogących otrząsnąć się z syndromu niewolników, niepoważnym wybrykiem niedojrzałych politycznie romantyków w najgorszym tego słowa znaczeniu, ale i (kolejnym, historycznie) dowodem dla obcych na to, że Polska jest krajem negatywnie przewidywalnym, nie zasługującym na poważne traktowanie, a co za tym idzie, na miejsce odpowiadające jej potencjałowi i historii.

Mając na uwadze powyższe, należy pozytywnie ocenić ostatnie działania rządu Tuska polegające na przyłączeniu się Polski, głosem ministra Sikorskiego, do chóru złożonego z prezydenta Obamy oraz ministrów spraw zagranicznych Rosji i Niemiec w sprawie Palestyny. W tą samą logikę, choć trudno tu o pozytywna ocenę, wpisuje się wystąpienie Sikorskiego z tymiż ministrami przeciwko Białorusi. Dla nas, którzy nie ulegliśmy nigdy bezmyślnej propagandzie antyłukaszenkowskiej i życzymy prawdziwie suwerennemu obecnemu państwu białoruskiemu jak najlepiej, nie jest to miłe. Mówię to z przykrością, ale musimy jednak zrozumieć, że priorytetem jest dla nas Rosja, nie zaś tworzenie, zresztą li tylko w teorii, tym razem białoruskiego Piemontu. Rosja dziś mówi jednym głosem z Niemcami (UE) w sprawie Białorusi, ale to stan tymczasowy. W istocie toczy się walka pomiędzy Rosją a UE o to, czy Białoruś zostanie unijną marionetką w rodzaju Grecji, czy też, delikatnie kontrolowanym przez Rosję i przez nią częściowo uzależnionym, państwem w rodzaju Ukrainy Janukowycza tyle, że z mniej ambitnym i samodzielnym, za to bardziej układnym, można rzec, plastycznym (od Aleksandra Łukaszenki) przywódcą na czele. Nie wątpię, że Rosja okaże się zwycięską w tej rozgrywce. Nie ma w tym zagrożenia dla Polski. O wiele większym problemem byłoby powstanie pseudodemokratycznej (na wzór unijny) Białorusi, której samo istnienie stałoby się zaproszeniem do awantur antyrosyjskich.

Na zakończenie wątków okołoobamowskich sprawy lżejszej wagi. Oto, niezrównany Nasz Dziennik ogłosił, że p. Obamowa obraziła się na prezydenta Komorowskiego za faux pas popełnione w czasie wizyty w USA i dlatego nie przyjedzie z mężem do Polski. W tej sytuacji poczułem autentyczny niepokój o los p. posła Artura Górskiego, który swego czasu ogłaszał koniec cywilizacji białego człowieka w związku z wyborem p. Obamy na prezydenta USA. Miejmy nadzieję, że p. poseł nie zostanie prewencyjnie zatrzymany przez służby naszych wypróbowanych przyjaciół. Choćby tylko na czas wizyty…

Z kolei Radio Maryja z oburzeniem podało, że do przetargu na serwisowanie (rosyjskiej produkcji) Tu 154 zgłosiły się firmy… rosyjskie. Doprawdy, szokujące! Jak wyjaśnił na antenie ekspert – p. Augustynowicz, trzeba było wybrać firmę z Izraela – i lepsza, i byłoby to zgodne z naszym interesem państwowym. No, właśnie. A tak znowu Sowieci wezmą wszystko w swoje brudne, splamione krwią niewinnych, łapy.

…a oni szli wyprostowani błękitną aleją, witani przez dobitych bagnetami, wkraczali do nieba w asyście śpiewających i pięknych jak stewardessy aniołów, pozostawiając w pogardzie powszechną hańbę milczenia…

Hola, hola! Co to jest! O, przepraszam najmocniej, to z innej parafii. Jakiś kawalarz mi przysłał – w końcu wiosna w rozkwicie…

Adam Śmiech

http://www.jednodniowka.pl

[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Dookoła Obamy”

  1. Rosja tak samo ma nas w d…. jak USA – tylko, że USA to kraj wolności i kapitalizmu, a Rosja – barbarzyństwa , korupcji, straszaków nuklearnych i chorych ambicji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *