Dowód na sektę czy walka o kasę?

Dziś – także z racji Euro 2012 – wpis bardzo krótki. Oburzają się smoleńskie publikatory na kierowane pod ich adresem słowo sekta. Że ohydne, niesprawiedliwe, wredne. Dobrze. Warto się wobec tego zastanowić, co jest wyznacznikiem dla owego społecznego fenomenu jakim jest właśnie sekta? Tych wyznaczników jest wiele. Jednym z nich są jednak wzajemne konflikty i oskarżenia o odstępstwo od ortodoksji. O brak służby prawdzie. Z czasem takie poważne, doktrynalne zarzuty ustępują zwykle inwektywom.

Dlaczego o tym piszę? Bo właśnie z takim, sekciarskim zjawiskiem, mamy do czynienia w przypadku najnowszego sporu między dwiema smoleńskimi redakcjami: Gazety Polskiej i Uważam Rze. Zaczęła Gazeta. Jej czołowy publicysta, Piotr Lisiewicz, odnosząc się do opinii Piotra Skwiecińskiego, dziennikarza Rzeczpospolitej, ale i konkurencyjnego tygodnika, o polskim tournee prof. Biniendy, napisał o nim między innymi tak:

„Teksty Piotra Skwiecińskiego z „Rzeczpospolitej” o Smoleńsku to nie wyważanie racji pomiędzy dwoma zacietrzewionymi obozami przez zafrasowanego mędrca. Nazwijmy rzecz po imieniu – to odmowa służenia prawdzie. A nawet, niestety, coś gorszego: uderzanie przez obrzydliwego oportunistę w wiarygodność tych, którzy w przeciwieństwie do Skwiecińskiego nie zdezerterowali przed wypełnianiem polskich obowiązków” (tutaj).

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Lisiewiczowi błyskawicznie odpowiedział Michał Karnowski. Pośród wielu sensownych argumentów w obronie Skwiecińskiego pojawia się i zarzut pod adresem oponenta. Zarzut o… pijaństwo! (tutaj).

Cóż więc widzimy w tym sporze jeśli nie – przemieszany z inwektywami – spór o swoiście rozumianą ortodoksję? Jeśli nie jest to typowy spór sekciarski to przynajmniej religijny. Tyle tylko, że ekstremalne i nieuporządkowane formy religijnej ekspresji to prosta droga właśnie do sekciarstwa…

A może nie mam racji? Bo tu wcale nie idzie o doktrynę, ale o coś dużo bardziej przyziemnego? O czytelnika. A więc w perspektywie, zwyczajnie – o pieniądze?

Jan Filip Libicki

www.facebook.com/flibicki

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *