„Elastyczność” po serbsku

Włączenie kraju w poczet członków Unii Europejskiej powoli staje się dla serbskiego rządu hasłem, za pomocą którego wytłumaczyć można wszelkie działania, nawet te noszące znamiona zdrady narodowych interesów.

W ostatnich kilku miesiącach poczynania rządu w Belgradzie świadczą o jego niezwykle zdeterminowanej orientacji na możliwie jak najszybsze przyznanie Serbii statusu oficjalnego kandydata do Unii Europejskiej i podjęcie tym samym finalnych rozmów akcesyjnych z Brukselą. Serbia pod rządami obecnej proeuropejskiej koalicji, w ciągu niespełna trzech lat stała się „wzorcowym” partnerem dla państw zachodnich, coraz częściej zapominając o fakcie, że to właśnie te kraje (zwłaszcza Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia, Francja) były głównymi sprawcami politycznej gehenny Belgradu w minionym dwudziestoleciu. Przyłączenie kraju do unijnej Wspólnoty pozostaje obecnie jedynym pomysłem rządzących na przyszłość państwa, zwłaszcza w perspektywie pogarszającej się z każdym dniem sytuacji ekonomiczno – socjalnej jego mieszkańców. Stąd też coraz bardziej spolegliwa polityka Belgradu wobec Brukseli, której jaskrawym sygnałem było wycofanie projektu rezolucji ONZ w sprawie Kosowa [1]. Wydarzenie to było zwiastunem „nowej jakości polityki” serbskiego rządu, która polega obecnie na wypełnianiu kolejnych zadań stawianych przez Zachód. Mają one jednak coraz mniej wspólnego z realnym dostosowywaniem kraju do wymogów unijnych, a coraz częściej stoją w sprzeczności z narodowym interesem Serbii.

Bezpośrednią konsekwencją wycofania się przez Belgrad z pierwotnego kształtu rezolucji w sprawie Kosowa są toczące się od kilku miesięcy rozmowy z Prisztiną – oczywiście pod auspicjami Unii Europejskiej [2]. Co prawda serbskie władze starają się stworzyć wrażenie maksymalnej marginalizacji tych cyklicznych spotkań, to jednak wespół z notorycznym powtarzaniem braku możliwości formalnego uznania Kosowa przez rząd, rozmowy przynoszą coraz konkretniejsze ustalenia. W wyniku ostatniego spotkania, obie strony zawarły pierwsze, formalne porozumienie dotyczące uznania przez Serbię m.in. kosowskich dowodów tożsamości, samochodowych tablic rejestracyjnych oraz dyplomów naukowych. To niewątpliwy precedens w rodzącej się historii „państwa” kosowskich Albańczyków, ale przede wszystkim ruch podważający dotychczasowe stanowisko prezentowane przez rząd w Belgradzie. Wydarzenie to z zadowoleniem przyjęła zwłaszcza strona delegacja kosowskich Albańczyków, zaś jej przedstawicielka EditaTahiri, stwierdziła, że jest to pierwszy krok, który w niedalekiej przyszłości zaowocuje uznaniem jej kraju przez Belgrad, co według niej jest oczywistym warunkiem przyłączenia Serbii do Unii Europejskiej. Cynizm i zuchwalstwo kosowskich Albańczyków z pewnością szokują (opinia taka jest dość powszechna wśród kosowskich polityków), jednak mając na uwadze fakt posiadania przez Prisztinę silnej protekcji w postaci Waszyngtonu i Brukseli, nie należy uznawać tego za jedynie „czcze gadanie”. Tym bardziej, że tego typu opinie stają się coraz powszechniejsze również wśród państw zachodnich. Pod koniec czerwca w Belgradzie wizytowała delegacja niemieckich parlamentarzystów, która w jednej z wypowiedzi dość jasno stwierdziła, że uznanie przez Serbię Kosowa winno stać się jednym z elementów rozmów akcesyjnych z Brukselą. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak istotną rolę w Unii Europejskiej odgrywają obecnie Niemcy. Opinia niemieckich parlamentarzystów wyraźnie zszokowała serbską opinię publiczną wprowadzając tamtejsze władze w spore zakłopotanie. Mimo zapewnień wicepremiera Djelicia, o tym, że Berlin zna serbskie stanowisko w tej sprawie, a także spotkania szefa serbskiej dyplomacji Vuka Jeremicia z unijnym komisarzem ds. rozszerzenia Stefanem Fuele, który również zapewnił, że Bruksela nie stawia przez Belgradem żadnych dodatkowych wymagań, wydaje się, że warunek ten może stać się całkiem realny. Trudno również nie odnieść wrażenia sporego upokorzenia, jakiego doświadczyła strona serbska.

Zakłopotanie serbskich władz jest o tyle większe, że po niedawnym pochwyceniu i wydaniu Trybunałowi w Hadze generała Ratko Mladicia wydawało się, że zniknęła ostatnia przeszkoda w drodze Serbii do unijnej akcesji. Owe „zakłopotanie” wydaje się jednak dość niejasne, gdyż od pewnego już czasu można dostrzec działania, które mogą świadczyć o przygotowywaniu swoistego gruntu pod przyszłe działania mające na celu uznanie państwowości byłej serbskiej prowincji. Jednym z głównych, jest mało medialna, aczkolwiek wyjątkowo skuteczna walka serbskiego rządu z organizacjami i stowarzyszeniami o charakterze narodowym i skrajnie nacjonalistycznym. Represje wobec organizacji tego typu nasiliły się zwłaszcza po zeszłorocznych wydarzeniach związanych z planowaną paradą mniejszości homoseksualnych w Belgradzie, która ostatecznie nie doszła do skutku. Zorganizowana akcja „prewencyjna” serbskich środowisk narodowych (na czele z SNP 1389i Obrazem [3]) wyraźnie przestraszyła belgradzkie władze, które w obawie przed spodziewaną kompromitacja, oraz możliwym tym samym „złym PR`em” wśród liberalnych środowisk unijnych, zdecydowały się paradę odwołać. W kwietniu tego roku belgradzki Sąd Najwyższy skazał na kary więzienia kilku działaczy Obrazu, w tym jego lidera Mladena Obradovicia. Kolejnym krokiem była decyzja serbskiego Sądu Konstytucyjnego, z czerwca tego roku, zakazująca działalności organizacji Nacionalni Stroj, a także innym organizacjom propagującym podobne idee. Wznowiono również procesy dotyczące delegalizacji dwóch czołowych ugrupowań serbskiego środowiska narodowego – SNP 1389 i Obrazu.

Działania obecnego serbskiego rządu jednoznacznie wymierzone są w środowiska nacjonalistyczne, które jeszcze do niedawna stanowiły liczącą się siłę na tamtejszej scenie politycznej. Rozłam w opozycyjnej Serbskiej Partii Radykalnej (w jego wyniku z partii odszedł Tomislav Nikolić zakładając własną Serbską Partię Postępu [4]) zapoczątkował tym samym proces marginalizacji tego typu postaw w serbskim społeczeństwie. Sprzyja to tym samym krzewieniu wśród Serbów haseł prounijnych, co przekłada się, z jednej strony na coraz wyższy poziom sterowalności tamtejszego społeczeństwa (na poczet rządzącej koalicji), a tym samym obniżenia poziomu ryzyka, związanego z ewentualnymi kontrowersjami wobec wprowadzania kolejnych „regulacji unijnych”. Bezpośrednim tego efektem jest postępujący poziom zobojętnienia serbskiego społeczeństwa, które w przeciwieństwie do lat poprzednich, coraz mniej żywiołowo reaguje na takie wydarzenia, jak: rozpoczęcie rozmów z przedstawicielami Kosowa, czy pojmanie generała Ratko Mladicia [5].

Oprócz coraz bardziej niezrozumiałej postawy serbskiego rządu wobec kwestii Kosowa, zastanawia również jego podejście do innej, równie kontrowersyjnej kwestii: członkostwa Serbii w Pakcie Północnoatlantyckim. Jeszcze do niedawna był to niemalże temat tabu, praktycznie nie podejmowany przez polityków, z racji faktu, że perspektywa taka spotyka się wśród serbskiego społeczeństwa ze zdecydowanym sprzeciwem. Nic w tym z resztą dziwnego, wszak wspomnienia bezpardonowej agresji państw NATO z 1999 roku są nadal żywe, a Serbia nadal odczuwa skutki zbrodniczych bombardowań [6]. Nie przeszkodziło to jednak serbskim władzom na zorganizowanie w roli gospodarza konferencji państw NATO i krajów partnerskich w Belgradzie, co spotkało się z ostrą krytyką opozycji i środowisk narodowych. Ponadto pierwszy raz w historii serbscy żołnierze biorą udział w ćwiczeniach wojskowych, wespół z Bułgariami i Amerykanami, w bułgarskiej bazie wojskowej Novo Selo. Wydarzenia te również wywołują wiele niejasności w dotychczasowej polityce serbskiego rządu, prowokując mniej lub bardziej uzasadnione spekulacje, jak w przypadku kwestii Kosowa.

Polityka rządzącej koalicji pod przewodnictwem Partii Demokratycznej Borisa Tadicia bez wątpienia uelastyczniła poczynania Serbii na arenie międzynarodowej. Coraz lepszy klimat w relacjach z Kosowem, uregulowane stosunki z Chorwacją, oraz wyraźna deklaracja o respektowaniu państwowości sąsiedniej Bośni i Hercegowiny (podczas ostatniej wizyty Tadicia w tym kraju), walka z ruchami o charakterze narodowym, mogącymi „psuć” proeuropejski wizerunek Serbii na Zachodzie, aż w końcu stopniowe uzależnianie kraju od międzynarodowych instytucji finansowych (MFW) czynią z Serbii „idealnego” kandydata na członka europejskiej wspólnoty. Problem jednak w tym, że wszystkie te działania nie wiele mają wspólnego z żywotnym serbskim interesem narodowym. Pozycja geopolityczna tego kraju stanowi istotną podstawę do uczynienia zeń silnego kraju na pograniczu Wschodu i Zachodu, nawet w obecnych warunkach. Szansy tej nie dostrzegają jednak „demokraci” z rządzącej koalicji, którzy pod względem politycznym skierowali kraj po najmniejszej linii oporu, nawet za cenę ujmujących decyzji. Elastyczność polityczna, która do niedawna mogła być dla Serbów powodem do dumy, obecnie nosi znamiona podporządkowania i zdrady.

Łukasz Reszczyński

———————————————————————————————————————–

1 Serbia wycofała się z przedstawienia projektu rezolucji na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, która krytykowała jednostronną deklarację niepodległości jako sposób rozwiązywania sporów terytorialnych, a także mogła stanowić podstawę do dalszych sporów wokół statusu Kosowa. Według wstępnych przewidywań, istniało spore prawdopodobieństwo przyjęcia rezolucji przez członków ONZ, jednakże po „konsultacjach” delegacji serbskiej z przedstawicielami Unii Europejskiej w Brukseli, Belgrad zmienił tekst dokumentu, ograniczając go do mało znaczących ogólników. Pierwotny projekt rezolucji był odpowiedzią na opinię wydaną przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który na wniosek Serbii rozpatrzył legalność kosowskiej deklaracji niepodległościowej w świetle prawa międzynarodowego. Trybunał nie dopatrzył się w tym wydarzeniu naruszania norm.

2 Cel rozmów nie został jasno sprecyzowany. Spotkania mają stanowić dla obu stron platformę do rozmów nad uregulowaniem kwestii usprawniających codzienne życie mieszkańców Kosowa.

3 SrpskiNarodniPokret 1389 i Obraz to dwie czołowe serbskie organizacje propagujące idee narodowe.

4 Partia TomislavaNikolicia, mimo swoich konserwatywnych korzeni ideologicznych opowiada się za wstąpieniem kraju do Unii Europejskiej.

5 W jednym z licznych badań przeprowadzonych wśród Serbów tuż po złapaniu generała Mladicia, ponad 40 procent ankietowanych, stwierdziło, że mimo, tego że Mladić jest dla nich narodowym bohaterem, jego oddanie Hadze stanowi element obecnego interesu Serbii.Ponadto w manifestacji poparcia dla generała zorganizowanej w Belgradzie wzięło udział około 10 tysięcy osób. Jak na serbskie warunki jest to wynik dość mierny.

6 Nastroje antynatowskie oraz pamięć o bombardowaniach z 1999 roku odżyły w świadomości serbskiego społeczeństwa w związku z obecnymi wydarzeniami w Libii. Liczne analogie tych dwóch wydarzeń sprawiają, że znaczna część Serbów popiera stanowisko Muammara Kaddafiego.

Artykuł ukazał się na portalu www.geopolityka.org

Dodał Stanisław A. Niewiński

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *