Otrzymałem rosyjską książkę pt. „Sobibór – spojrzenie z obu stron drutu kolczastego”, będącą zbiorem artykułów, dokumentów i wspomnień na temat słynnej ucieczki z tego obozu. Jej organizatorem był por. Armii Czerwonej – Aleksander Peczerski – w książce zamieszczono tekst jego wspomnień, które napisane w latach 70. nigdy w ZSRR się nie ukazały.
Nie to jest jednak najważniejsze, pisząc o ucieczce i przedzieraniu się w kierunku Białorusi – Peczerski nadmienia, że Polacy „okazywali uciekinierom wszelką pomoc, dzielili się żywnością i ostrzegali przed posterunkami niemieckimi”. Przeczy to lansowanej obecnie tezie, że większość uciekinierów wydali lub zabili polscy mieszkańcy.
Znamienne, że autorzy przypisu do tego fragmentu napisali – że ten fragment wspomnień Peczerskiego jest „przejawem jawnej autocenzury”, bo przecież większa część uciekinierów „została wydana lub zabita przez miejscowych Polaków”. Tak oto autorzy opracowania zarzucili koronnemu świadkowi tego wydarzenia świadome kłamstwo. Powstaje pytanie – niby po co Peczerski miał stosować „autocenzurę”? Mógł np. nic nie napisać o Polakach, gdyby rzeczywiście było tak jak się teraz twierdzi – przemilczenie byłoby w takiej sytuacji czymś naturalnym. Nie, po prostu Peczerski napisał prawdę, bo takie miał z Polakami doświadczenia.
Zresztą tezy o „masowym” wydawaniu uciekinierów przez Polaków nie potwierdzają żadne poważne źródła, o czym pisali już w PRL polscy historycy, w tym znawczyni tematu Teresa Prekerowa. W swoim udokumentowanym tekście pt. „Stosunek ludności polskiej do żydowskich uciekinierów z obozów zagłady w Treblince, Sobiborze i Bełżcu w świetle relacji żydowskich i polskich” opublikowanym w zbiorze „Złote serca czy złote żniwa? Studia nad wojennymi losami Polaków i Żydów”. Warszawa: The Facto, 2011 (red. Marek J. Chodakiewicz, Wojciech J. Muszyński) – napisała, że uciekinierzy z Sobiboru byli na różne sposoby wspierani przez Polaków. Najczęstszą formą pomocy było podarowanie żywności, niekiedy także udzielenie schronienia (krótko- lub długotrwałego).
W relacjach przeanalizowanych przez Teresę Prekerową przeważają przy tym informacje o pomocy bezinteresownej. Za pomoc udzieloną uciekinierom medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” odznaczeni zostali czterej członkowie rodziny Marcyniuków, małżeństwo Mazurków oraz małżeństwo Psujków. Co ciekawe, pokrywa się to z relacją Aleksandra Peczerskiego. Autorka doszła również do wniosku, że rzekomymi polskimi lub sowieckimi partyzantami napadającymi na uciekinierów z Sobiboru mogli być pospolici bandyci podszywający się pod członków ruchu oporu.
Mimo to historycy żydowscy kwestionują te ustalania, pisząc, że „polscy chłopi w przeważającej większości nie tylko nie wspomagali zbiegłych Żydów, lecz motywowani chciwością i antysemityzmem wydawali ich w ręce Niemców lub rabowali i mordowali na własną rękę”. Jak widać, wydawcy rosyjskiej książki przyjęli tę wykładnię, nie odnotowując nigdzie polskiej literatury naukowej na ten temat. To jest bardzo znamienne, że od pewnego czasu w Rosji oficjalna polityka historyczna zaczyna posiłkować się wsparciem historyków żydowskich, np. w kontekście uznania roli Armii Czerwonej w zwycięstwie nad Hitlerem. W zamian Rosja zajęła się na poważnie badaniem zagłady Żydów, o czym świadczy i ta książka.
Co ciekawe, Aleksander Peczerski do końca życia (1990) był trzymany „pod kloszem”, nie mógł nigdzie wyjeżdżać, nawet do „socjalistycznej Polski”, jak piszą autorzy książki, nie wydano jego wspomnień, nikt o nim nie wiedział. Korespondował z historykami w Polsce, w tym z Bernardem Markiem z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Nigdy nie oskarżył Polaków. Teraz stał się nagle wielkim atutem propagandowym, mimo że to Polska pierwsza go doceniła nadając mu pośmiertnie w 2014 roku Krzyż Kawalerski Orderu zasługi RP.
Teraz Peczerski jest bohaterem wielkiej filmowej produkcji rosyjskiej, stał się symbolem udziału Żydów radzieckich w walce z III Rzeszą. Jest elementem polityki historycznej Izraela i Rosji, nawet za cenę kwestionowania jego przekazu, który nie zawsze jest zgodny z obecnymi wytycznymi. Polska ma także swój „udział” w tym niekorzystnym dla siebie zwrocie. Wroga Rosji polska polityka historyczna, burzenie pomników Armii Czerwonej, kwestionowanie jej wkładu w zwycięstwo w II wojnie światowej, wreszcie odmowa zgody na udział Rosji w projekcie upamiętniania Sobiboru – musiały tak się zakończyć. Mieliśmy wielkie atuty, teraz nie mamy nic. Takich książek jak ta będzie więcej, a nasze możliwości obrony będą się kurczyć, bo po prostu nie mamy, na własne życzenie, żadnych sojuszników.
Jan Engelgard
„Sobibor – wzgljad po obie storony koljuczej prowołoki”, Moskwa 2019, ss. 413.