„Francja czeka i potrzebuje zmian”. Rozmowa korespondenta radia Sputnik Leonida Sigana z politologiem i publicystą, historykiem, profesorem Adamem Wielomskim

— Stało się — do drugiej tury wyborów we Francji staną Macron i Le Pen. Francuskie media w nagłówkach: „Wielki wybuch”, „Trzęsienie ziemi”, „Skok w przepaść” itd. Pan profesor wnikliwie obserwował walkę wyborczą we Francji. Więc, co się stało?

— Stało się przede wszystkim to, że do drugiej tury wyborów nie wszedł ani kandydat rządzących do tej pory socjalistów, ani kandydat opozycyjnej, jak sama się określa, centroprawicy, w związku z czym można powiedzieć, że Francuzi w sposób wyrazisty pokazali swój brak zaufania w stosunku do rządzącej od kilkudziesięciu lat klasy politycznej. Wyraźnie wskazali, że klasa polityczna zawiodła ich zaufanie i Francja w tej chwili czeka i potrzebuje zmian. To jest pierwsza rzecz.

Druga sprawa, która się stała, to kwestia kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury. Obydwaj ci kandydaci sami postrzegają się i tworzą publiczny wizerunek kandydatów opozycyjnych, antysystemowych. O ile w przypadku Marine Le Pen rzeczywiście tak jest, bo jest to kandydatka antysystemowa, o tyle w przypadku Emmanuela Macrona tak nie jest. Jest to kandydat w tym sensie antysystemowy, że jest z zewnątrz. To osoba, która nie była uwikłana w dotychczasowe spory partyjne i nie pełniła żadnych stanowisk. Z drugiej zaś strony jest to osoba, która, jeśli chodzi o jej poglądy i zapowiadane działania polityczne jako prezydenta, bez wątpienia stanowi kontynuację obozu rządzącego Francji.

 — Dziś cała uwaga mediów w Polsce, a w nich politycy różnych opcji tylko o Francji i o tym, co ją czeka w wyniku II tury wyborów. A jakie znaczenie mają te wybory dla Polski? I załóżmy, że wygrywa le Pen. Pan zna dobrze Panią le Pen. Odbył z nią dłuższą rozmowę…

— Moja dobra znajomość z Panią Marine le Pen to oczywiście duża przesada. Widziałem ją osobiście przy okazji wywiadu, który miałem okazję z nią zrobić. To niestety cała moja znajomość. Ale wróćmy do pytania, co by to oznaczało?

Ja osobiście nie wierzę w zwycięstwo Marine le Pen, ponieważ w tej chwili Macron uzyska poparcie mediów i wszystkich kandydatów głównych, czyli przede wszystkim Fillona, Melenchona.

Oni dokonają takiego zjawiska, które we Francji nazywa się koncentracją republikańską i będzie to głosowanie wszystkich przeciwko Frontowi Narodowemu. Myślę, że Marine le Pen te wybory przegra.

 — A co by się stało, gdyby je wygrała?

— Powiedziałem wcześniej, że stanowi ona rzeczywistą opozycję antysystemową z tego powodu, że jest to opozycja w dwóch sferach.

Po pierwsze w sferze geopolitycznej Marine Le Pen zdecydowanie opowiada się za powrotem do państwa narodowego i do świata wielobiegunowego, gdzie byłoby wiele biegunów, które prowadziłyby wzajemnie politykę równowagi tak, jak to było na przykład w XIX wieku. To oczywiście oznacza, że Francja skręciłaby z polityki proeuropejskiej, polityki sojuszu Europy ze Stanami Zjednoczonymi w kierunku polityki niezależnej, w stronę takich partnerów jak Rosja i Chiny, aby równoważyć potęgę amerykańską.

W jednym z wystąpień, których słuchałem, Marine Le Pen stwierdziła, że jednym z jej celów, celów najważniejszych jest przeprowadzenie we Francji referendum nad wyjściem tego kraju z Unii Europejskiej. Gdyby tak się stało, to powiem tak: po Brexicie pozycja Berlina w Unii się wzmocniła i Unia w moim przekonaniu bez Wielkiej Brytanii jest bardziej spoista i silna. Unia Europejska bez Francji nie istnieje dlatego, że opiera się ona na sojuszu francusko-niemieckim i w takim przypadku oznaczałoby to koniec UE i powrót do idei państwa narodowego.

 — Co oznacza to dla Polski?

— To jest trudne pytanie, ponieważ oczywiście tego typu zmiana geopolityczna oznacza, że przed Warszawą otworzyłyby się zupełnie nowe możliwości polityczne związane przede wszystkim z przetasowaniem w Unii Europejskiej. Mogłaby się opowiedzieć albo za zmianą i zawarciem jakiś traktatów europejskich na zupełnie nowych zasadach, jakich chce Francja. Albo musiałaby opowiedzieć się po stronie Berlina i Angeli Merkel, co oznaczałoby pogłębienie wasalizacji Polski w stosunku do Niemiec. Nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć, bo byłaby to strategiczna decyzja polityczna, którą musiałby podjąć prezydent, rząd Polski i ośrodki kierownicze, które, moim zdaniem, na takie warianty nie są w ogóle przygotowane, że taką decyzję trzeba byłoby w tej chwili podjąć.

 — Macron już dostał gratulacje od Junckera. Czy Unia Europejska i poszczególne jej członkowie już przesądzili wyniku II tury? Czy może te gratulacje są oddane na wyrost?

— Myślę, że one nie są oddane na wyrost. Jeśli Marine Le Pen otrzyma w drugiej turze 40% głosów, czyli przegra większością 60 do 40, myślę, że to będzie jej znaczący sukces z tego powodu, że dojdzie w tej chwili we Francji, jak już mówiłem, do tzw. koncentracji republikańskiej, czyli skupienia się wszystkich partii systemowych przeciwko Frontowi Narodowemu.

Taki przypadek już był w historii Francji paręnaście lat temu, kiedy ojciec Marine Le Pen — Jean Marie Le Pen —dostał się razem z Jacques Chiraciem do II tury i wtedy Chiraca poparli nawet socjaliści i komuniści, wychodząc z założenia, że trzeba poprzeć tego, kto jest częścią, kto współtworzy z nimi ten system, a nie kogoś, kto jest z zewnątrz i zapowiada poważne zmiany. I teraz będzie to samo.

Pamiętajmy, że francuskie media na pewno aktywnie przyłączą się do tej nagonki. Ona w tej chwili troszeczkę inaczej wygląda dlatego, że Francuzi są bardzo niezadowoleni i rozczarowani, ale ja nie spodziewam się tego, żeby Marine Le Pen w drugiej turze wygrała.

za: https://pl.sputniknews.com/swiat/

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

1 thoughts on “„Francja czeka i potrzebuje zmian”. Rozmowa korespondenta radia Sputnik Leonida Sigana z politologiem i publicystą, historykiem, profesorem Adamem Wielomskim”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *