Co je połączyło? Piotr Skwieciński, redaktor „Rzeczpospolitej” i jej korespondent w Moskwie. Wczoraj pisałem, co rozsierdziło „GP”. Okazuje się, że także „GW” uznała, że redaktor Skwieciński jest na usługach Moskwy. Piotr Pacewicz w pełnym złych emocji tekście zarzuca mu, że w sprawie „mniejszości seksualnych” zajmuje takie samo stanowisko jak Moskwa.
Czytamy:
„Piotr Skwieciński oburza się w „Rzeczpospolitej” na poparcie Parady Równości przez ambasady USA i Wielkiej Brytanii, i demaskuje je jako próbę „kulturowego przekształcania polskiego społeczeństwa”.
Jego zdaniem prawa „mniejszości seksualnych” (pisze w cudzysłowie) to coś z gruntu innego niż „prawa człowieka bez cudzysłowu, te autentyczne, stojące kością w gardle dyktatorom” (…) Z takimi akurat poglądami, choć nie z innymi, Piotr Skwieciński bez trudu dostałby dobrą posadę w Rosji, a jako człek elokwentny mógłby może liczyć nawet na rzecznika MSZ. Przed ostatnim szczytem G8 Rosja odmówiła podpisania fragmentu komunikatu o ochronie praw mniejszości seksualnych. Wiceszef MSZ Siergiej Riabakow grzmiał na zachodnich partnerów: – W Moskwie uważa się za niedopuszczalną sytuację, kiedy pod pretekstem obrony przedstawicieli tzw. mniejszości seksualnych w praktyce jest prowadzona agresywna propaganda i próba narzucania określonego modelu zachowania i systemu wartości, które mogą urazić znaczną część społeczeństwa.
To porozumienie Skwieciński-Riabakow nie powinno zaskakiwać. Obaj dżentelmeni wyrażają tę samą, z gruntu wykluczającą, homofobiczną postawę: praw osób LGBT nie należy postrzegać w kategorii praw człowieka i obywatela”.
Tak oto, w ciągu kilku dni Piotr Skwieciński raz został uznany przez organ sekty smoleńskiej za tubę Kremla w sprawie katastrofy z 10 kwietnia, a następnie przez „Gazetę Wyborczą” za godnego pracy w rosyjskim MSZ.
Pewnie Pacewicz nie znał publikacji „GP” atakującej Skwiecińskiego, ale może to i lepiej. Wyszło bowiem na jaw, że rusofobia ma w Polsce wiele barw, od histeryczno-patriotycznej do ideologicznej – od „Gazety Polskiej” do „Gazety Wyborczej”. Jedni atakują Rosję za to, że to kraj taki sam jak za Stalina, kraj morderców i kagiebistów, myślących tylko o jednym – jak zniszczyć Polskę.
Drudzy nienawidzą Rosji za to, że nie kupuje zachodnich wzorców na życie, to znaczy całej tej degeneracji, nihilizmu, rozkładu i dekadencji. Ci drudzy są oczywiście znacznie silniejsi i bardziej wpływowi, to oni organizują główny czarny pijar przeciw Moskwie. Ci drudzy są tylko żałosnymi pożytecznymi idiotami, pomocnikami na drugorzędnym odcinku frontu.
Jan Engelgard
www.engelgard.pl
aw
Hehehe, wszelkiej maści lewactwo i masoństwo (czy to szkocko-zydolubne, czy wielkowschodnio-jakobińskie) boi się, i słusznie, Świętej Rusi – Trzeciego Rzymu, jak czort świeconej wody. Dla ich idei Rosja ma tylko pogardę (wynikajacą ze zrozumienia tkwiącego w tychże ideach plugawstwa i tychże idei zgubnych antycywilizacyjnych konsekwencji), a dla tych idei głosicieli – w najlepszym razie odmowę udziału w publicznym dyskursie / zakaz wjazdu do Rosji / psychuszkę / obóz pracy / herbatkę z polonem / kulę w łeb.