Gdzie jest polska racja stanu?

Takie pytanie zadali mi redaktorzy kwartalnika Myśl.pl. Przyznam, że zagadnienie to, niegdyś mocno mnie zajmujące, dzisiaj nie wzbudza we mnie większych emocji. Być może to efekt znużenia polityką, które trawi mnie od dłuższego czasu. Co ciekawe, przestaję spoglądać na rzeczywistość społeczną przez pryzmat wspólnotowości, bo trudno mi się odnaleźć we wspólnocie, z którą mam coraz mniej punktów stycznych.

Jako osoba sytuująca się z dala od lewicy, nie czuję w sobie powinowactwa z „polskością” prawicy, która maszeruje każdego 10 miesiąca z krzyżami oblepionymi smoleńską ornamentyką, bo jest to „polskość” cierpiętniczo-martyrologiczna, na dodatek podlana ostrym sosem spiskowo-maniakalnego chili, a to wywołuje we mnie mentalną niestrawność.

Chyba coraz bardziej staję się jednostką aspołeczną. Państwo i jego struktury traktuję z ledwie skrywaną obojętnością, by nie rzec wrogością. Może zgłupiałem, ale nie bardzo wiem, co to takiego dobro wspólne, choć wiele o nim słyszałem. Dla mnie to werbalny abstrakt, za którym łże-prawicowi politycy skrywają swoją niekompetencję i intelektualną płyciznę.

Jedynym sensem, kategorią polityczną, która wzbudza moje zainteresowanie to WOLNOŚĆ. Jej postępujący deficyt w imię, o paradoksie, ochrony dobra wspólnego (zagrożenie terroryzmem, korupcją, zanieczyszczeniami, itp.) przybliża nas coraz bardziej do domu Wielkiego Brata. Gdzie się człowiek nie ruszy ma do czynienia z ciągłą permanentną inwigilacją. W imię bezpieczeństwa. Pytanie, czyjego? Mojego? Nie sądzę.

Ale odszedłem od głównego wątku, jakim jest polska racja stanu. Poniżej moja odpowiedź dla Myśl.pl. Pismo polecam wszystkim. Do nabycia w EMPiK-ach za rozsądne pieniądze.

——————————————–

W sensie teoretycznym odpowiedź na pytanie, czym jest polska racja stanu wydaje się prosta. Racja stanu, to stawianie interesu państwa ponad interesami partykularnymi, działanie na rzecz umacniania struktur państwowych, zarówno w wymiarze zewnętrznym, jak i wewnętrznym. To umacnianie siły, prestiżu i skuteczności Polski na arenie międzynarodowej, a także podejmowanie wszelkich działań służących obronie jej dobrego imienia.

Racja stanu to swoisty filtr bezpieczeństwaRacja stanu to swoisty filtr bezpieczeństwa, wychwytujący różnego rodzaju polityczne toksyny, przez który przedostają się jedynie pożądane z punktu widzenia interesów państwa zachowania, takie jak umiar, odpowiedzialność i roztropność. To wreszcie powróz, trzymający politykę państwa przy określonym systemie wartości, na tyle jednak elastyczny, by czynić państwo zdolne do międzynarodowej kooperacji i współpracy, która jest konieczna dla jego rozwoju.

Racja stanu, to wreszcie pojecie z zakresu kultury myślenia o własnym państwie, nadające narodowemu egoizmowi i utylitaryzmowi swoistą nutę roztropności i elegancji. Pytanie tylko, czy w polskim przypadku, granic tej elegancji dawno już nie przekroczyliśmy.

Bardzo wyraźnie rozróżniam polską rację stanu w sensie instytucjonalnym, do której mam stosunek coraz bardziej ambiwalentny, od racji stanu Polaków, do której z kolei żywię wiele ciepłych uczuć. Państwo, w takim jak dziś kształcie, nie reprezentuje mnie, ono reprezentuje siebie. Mam z nim coraz mniej emocjonalnych punktów stycznych, ograniczając się jedynie do obowiązkowych powinności, a i to nie zawsze.

W wyniku radosnej i nieodpowiedzialnej twórczości legislacyjnej, pełzającej opresji urzędniczej, schamieniu kultury politycznej, racja stanu tego państwa przestała być racją stanu jego obywateli. Jest ona, niestety, w dzisiejszym wydaniu zagrożeniem dla ich godności i swobód. Nie stwarza warunków dla zaspokajania ich aspiracji, tłamsi wolności obywatelskie, z każdym kolejnym miesiącem odkrawając Polakom ostanie ostępy niezależności.

Polska racja stanu powinna priorytetowo zacząć uwzględniać konieczność odbudowania więzi obywateli z własnym państwem. Jest to zadanie wprawdzie karkołomne, zważywszy na dość pospolity jakościowo element reprezentujący obywateli w najważniejszych obszarach życia politycznego, niemniej bez próby zrewitalizowania stosunków na styku państwo-obywatel, wyraźnego określenia linii demarkacyjnych pomiędzy państwem a obywatelem, proces wzajemnej alienacji będzie się pogłębiał.

Przyznam, że im mniej tego państwa widzę wokół siebie, tym lepiej się czuję i funkcjonuję. Państwo takie jakie jest, nie wzbudza we mnie żadnych uczuć. Nie jestem państwowcem, bo państwo stało się maszyną do odbierania mi wolności i godności, a ta jest dla mnie warunkiem sine qua non trwałej konstrukcji życia społecznego.

Trudno mi się utożsamić z państwem, które łamie konstytucjęTrudno mi się utożsamić z państwem, które łamie konstytucję, na straży której powinno stać. Jak ponury żart brzmi zestawienie art. 30 Konstytucji RP z praktyką życia państwowego: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

Jak okiem sięgnąć, państwo stoi okoniem w stosunku do tego fundamentalnego zapisu, dobierając się już nie tylko do coraz chudszych portfeli Polaków, ale i ostatnich enklaw ich wolności, chociażby na gruncie prawa rodzinnego czy podatkowego. Dla ludzi wyznających poglądy narodowo-demokratyczne w sensie geopolitycznym, wolnościowe w kwestiach gospodarczych i konserwatywne w obszarze aksjologii, wpisanie się w dzisiejszą politykę, a raczej pop-politykę, jest zadaniem dość dojmującym.

Jakość „elit”, które dzisiaj odpowiadają za kształt państwa, za wypełnianie tego, co nazywamy racją stanu, po prostu przeraża. Infantylne spory, zapiekłość, obrażalstwo, brak dystansu do spraw nieistotnych z punktu widzenia interesów państwa, tabloidyzacja transmisji przekazu, manipulowanie wrażeniami, wzajemna stygmatyzacja głównych aktorów politycznych, pyszałkowatość i kruchość intelektualna, to obraz klasy politycznej, która bliżej do małpy z brzytwą, niż do godnej szacunku sowy.

To wszystko sprawia, że coś takiego jak polska racja stanu staje się pojęciem jedynie akademickim, trudno przekładalnym na język praktyki, no bo kto ma stać na straży polskiej racji stanu? PiS? PO? SLD? Proszę pozwolić, że uchylę się od tak konkretnej odpowiedzi. Niepocieszonym, proponuję starą dobrą zasadę – po owocach ich poznacie.

Maciej Eckardt

www.eckardt.pl

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Gdzie jest polska racja stanu?”

  1. Jak dobrze jest przeczytać rozsądny tekst. Pan Maciej Eckardt pisze prawie wyłącznie teksty bardzo dobre. Polska racja stanu istnieje, jednak obecna „klasa” polityczna nie powinna nawet używać tego stwierdzenia. J.K zapewniający jak on to kocha Polskę przy całkowitym poparciu do podpisania Traktatu Lizbońskiego przez nieżyjącego Lecha Zadrajcę Kaczyńskiego to kwintesencja cynizmu.

  2. Niestety w Sejmie zasiadają intelektualiści pokroju Brudzińskiego i Suskiego. A głosy, takie jak ten, możemy sobie wyszukać w jakichś wydawnictwach niszowych 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *