Premier Tusk wystąpił wczoraj w Parlamencie Europejskim. Został dobrze przyjęty przez niemal wszystkie frakcje parlamentarne.  Jego przemówienie będzie zapamiętane jednak z innego powodu.  Z powodu awantury, jaką następnie wywołali posłowie PiS. Była mowa o tym, że w Polsce nie ma wolności słowa. Że niewygodni dziennikarze są zwalniani z pracy. Że policja wchodzi o szóstej rano do domu internautów – jednym słowem istna dyktatura. 

W zasadzie trudno się dziwić, bo ten tok myślenia ma swoją wewnętrzną logikę. Już przed jakimś czasem partia Jarosława Kaczyńskiego powołała przecież Korpus Ochrony Wyborów. Bo wiadomo – wybory mogą być sfałszowane. Tak jak w Wałbrzychu. Przypomina się tu atmosfera lat powojennych, a tegoroczne wybory w retoryce PiS upodabniają się do tych z 1947 roku. Za chwilę Jarosława Kaczyński, podobnie jak Stanisław Mikołajczyk, będzie musiał uciekać z kraju. Zapewne w towarzystwie Adama Hofmana, Marka Kuchcińskiego, czy Marka Suskiego. 

Pytanie tylko gdzie wyemigrują? Czy jak w przypadku Mikołajczyka będą to Stany Zjednoczone? Chyba nie, bo tam nie za bardzo zrozumieją, że musieli opuścić Polskę z powodów politycznych. Czy w ogóle istnieje taki kraj, który to zrozumie? Poza Białorusią i Koreą Północną nic mi do głowy nie przychodzi. Może, więc tam? No pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie, a mianowicie takie, że wspomniani powyżej posłowie wyemigrują jakiegoś wymyślonego kraju. Do kraju, który będzie wytworem bogatej wyobraźni Jarosława Marka Rymkiewicza. Na niego zawsze można liczyć! 

www.facebook.com/flibicki

Jan Filip Libicki

asd

Facebook