Nie-wspólna Polityka Rolna

Niestety, ale jest w tym i wina polska, tj. obecnego rządu i kierownictwa resortu rolnictwa, które wprawdzie teraz na pokaz załamują ręce przed nieustępliwością „starych” krajów Unii Europejskiej, ale wcześniej nadmierną uległością nauczyły naszych partnerów, że ze zdaniem Polski nie ma się co liczyć na forum Wspólnoty. Inne negatywne zjawisko, to wyłamanie się lewicy ze wspólnego frontu walki o wyższe dopłaty i poparcie z tej strony dla niekorzystnych dla Polski wniosków tzw. Raportu Dessa. Takie działania noszą znamiona sabotażu, dając argumenty przeciwnikom polskich postulatów i jako takie winny być zgodnie potępione przez wszystkie środowiska aktywnie działające na rzecz polskiej wsi!

  Należy podkreślić, że czymś całkowicie niedopuszczalnym, jest niemal całkowite ignorowanie na forum Komisji Europejskiej i DG AGRI polskich propozycji odnośnie konkretnych i podstawowych założeń WPR. W efekcie tworzy się wrażenie, jakoby prace nad jej ostatecznym kształtem były owocem kompromisu i zmierzały do szczęśliwego finału. Tymczasem mamy w istocie do czynienia raczej z aroganckim dyktatem! Jak inaczej można bowiem pominięcie zastrzeżeń natury zasadniczej, jak choćby kwestia jasnego zdefiniowania komponentu podstawowego, opartego o wielkość gospodarstwa?

Podobnie konsekwentnie ignorowane są inne wątpliwości, czy wręcz sprzeciwy nie tylko odnośnie dalszego różnicowania wielkości dopłat w poszczególnych państwach, ale i np.  priorytetu tzw. "zazieleniania", czyli nakładania na rolników dodatkowych ograniczeń w dostępie do dopłat w ramach (dość wydumanych) „celów ekologicznych”. Z podobnych względów nie można też zresztą zaakceptować lansowanej obecnie koncepcji tzw. „Zielonej Infrastruktury”, czyli sieci łączącej dotychczasowe obszary Natura 2000 ze szkodą dla produkcji rolnej, czy inwestycji. Również położenie nacisku na innowacyjność, a nie na inwestycje w rolnictwie, jest niekorzystne dla Polski. Zresztą, przykłady złego rozłożenia priorytetów nowej WPR można tylko mnożyć.

Uogólniając – projekt WPR po 2014 nie spełnia podstawowych oczekiwać strony polskiej. Po pierwsze – utrzymuje nierówność dopłat (dla przykładu w 2013 r. polski rolnik będzie otrzymywał 197 euro na hektar, niemiecki 346, holenderski 469, rumuński 118, a portugalski 174 euro). Po drugie – zamiast upraszać procedury, dodatkowo je komplikuje, różnicując ponad miarę możliwość uzyskiwania przez rolników zachęt do produkcji, tworząc szereg barier (najczęściej związanych z opacznie rozumianą „ekologią”) mających dodatkowo utrudnić sięganie po fundusze przez właścicieli gospodarstw rolnych. Oznacza to, że przeciętny polski rolnik może po 2013 roku otrzymywać nie tylko mniej  środków, niż jego niemiecki odpowiednik, ale i wyraźnie mniej, niż obecnie.

Generalną wadą obecnych propozycji jest utrzymanie błędnego kierunku WPR, polegającego na promowaniu raczej powstrzymywania się od produkcji, niż produkowania. Jest to stawianie na głowie samego fundamentu rolnictwa i służyć może jedynie pogłębianiu różnic dzielących nas od bardziej efektywnych form gospodarowania. Ponadto zasadniczym błędem jest też pozwalanie na uśpienie nas zapewnieniem o utrzymaniu dotychczasowej wysokości budżetu WPR po 2013. Skoro chcemy równych dopłat (tj. zwiększenia dostępnych funduszy) – musimy domagać się znaczącego zwiększenia budżetu WPR!

Również spychanie większej niż dotąd odpowiedzialności za wspieranie rolnictwa na rządy krajowe nie spełnia naszych oczekiwań – nie tylko dlatego, że obecny rząd RP traktuje sprawy rolne po macoszemu, ale dlatego, że dla walki o udział spraw rolnych w budżecie krajowym Unia Europejska nie tylko nie jest nam potrzebna, ale dotąd raczej przeszkadzała…

Z kolei większy niż dotąd nacisk należy położyć na zwiększanie różnorodności narzędzi stosowanych w obrębie II filaru, w tym dotyczących wsparcia produkcji na obszarach trudnych pod względem geofizycznym, czy związanych z ograniczeniami ochrony krajobrazu i przyrody. Słowem – prościej tam, gdzie to tylko możliwe, elastyczniej zaś wszędzie tam, gdzie to niezbędne, takie powinno być nasze główne hasło w odniesieniu do nowej WPR!

Konrad Rękas

Powyższy referat stał się podstawą do sformułowania stanowiska Związku Zawodowego Rolników OJCZYZNA w sprawie Wspólnej Polityki Rolnej.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wśród zwolenników laboratoryjnego „wolnego rynku” sam pomysł redystrybucji środków w formie dotacji dla wybranego sektora gospodarki budzi zdecydowany i jednoznaczny sprzeciw. Z kolei stanowisko narodowców będzie równie pryncypialne: konieczne jest opuszczenie przez Polskę struktur europejskich. Sęk w tym, że formułując oba te postulaty – nie można stracić z oczu perspektywy, że ani liberalizm ekonomiczny nie opanuje znienacka umysłów światowych, czy choćby brukselskich decydentów, ani też Unia Europejska nie rozpadnie się od samego powtarzania, że powinna to zrobić. W tej sytuacji – co chyba nie jest spostrzeżeniem oryginalnym, należy „wyrywać co się da”, w tym także po to, by zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe kraju. Epoki bowiem i imperia (jakby się aktualnie nie nazywały) przemijają, a nie przemija zasada, że kraj skazany na import żywności nie jest poważnym elementem geopolityki. Neo-WPR może być (i zapewne będzie) czynnikiem utrudniającym funkcjonowanie naszego rolnictwa, jednak to jeszcze nie powód, by nie stawiać postulatów jej reorganizacji tak, aby choć trochę przybliżyła nas ona do osiągania celów polskich.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Nie-wspólna Polityka Rolna”

  1. To pogląd, któremu hołdują niektórzy tutejsi (i nie tylko) Koledzy, a który zastępuje im program ekonomiczny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *