Gomułkowski: WEF, globalizacja i CBDC jako ostateczna granica w dążeniu do kontroli na człowiekiem

15 stycznia 2024 rozpoczęło się kolejne spotkanie WEF (Światowego Forum Ekonomicznego) założonego w 1971r przez Klausa Schwaba, a będącego spotkaniem ludzi związanych z wielkimi korporacjami, polityką oraz intelektualistów i dziennikarzy. W tym roku omawiane będą między innymi takie kwestie jak:
– dezinformacja
– dług i inflacja
– zmiany klimatu i tzw. zielona energia
– sztuczna inteligencja
– rosnąca polaryzacja społeczeństwa
– stan prac nad walutą cyfrową

Od lat WEF poddawane jest krytyce ze strony środowisk antyglobalistycznych i narodowych jako twór niewybieralny, elitarny i niedemokratyczny służący do realizacji celów wielkich korporacji i części tzw. elity politycznej. I rzeczywiście WEF to przedziwny sojusz wielkich korporacji, polityków, bankierów, aktywistów klimatycznych, transhumanistów, technokratów, liberalnych intelektualistów zarówno lewicowych jak i prawicowych oraz mainstreamowych mediów. Ten sojusz można określić jednym słowem, i tak też będę go dalej określał, globaliści.

Omawiane tam tematy tylko pozornie wydają się być pochyleniem nad problemami świata i jego mieszkańców, gdyż proponowane rozwiązania tych problemów prowadzą w istocie do coraz większej kontroli społeczeństwa, utraty niezależności i suwerenności państw narodowych, a przez to również utraty niezależności samych obywateli na rzecz wielkich korporacji. Już dzisiaj 1% najbogatszych posiada niemal połowę światowego majątku, a światowe korporacje posiadają większe przychody niż przychody budżetowe niektórych krajów europejskich. Na drodze do kontroli totalnej, rządu światowego czy rządów wielkich korporacji, (jak byśmy tego nie nazwali) stoją jeszcze państwa narodowe, a w zasadzie ich pozostałości (przynajmniej jeśli chodzi o Europę, a wszystko za sprawą EU i dążenia Niemiec i Francji do federalizacji tejże EU, ale to już osobny temat).

Ktoś mógłby zadać sobie pytanie czy możliwa jest taka kontrola, co jest kluczowe do jej osiągnięcia i czego im jeszcze brakuje aby osiągnąć swój cel? W mojej opinii taka kontrola jest możliwa, a kluczowe są tutaj dane, natomiast czynnikiem będącym punktem krytycznym, którego jeszcze brakuje jest kontrola nad własnością obywateli, a konkretnie ich pieniędzmi. I mam tu na myśli kontrolę absolutną polegającą na decydowaniu o tym ile człowiek może wydawać i na co, oraz jakie posiadać oszczędności o ile powinien je posiadać. Ale po kolei.

To że kontrola nad obywatelem, pojedynczym człowiekiem jest możliwa dowodzi to co miało miejsce w czasie trwania tzw. pandemii koronawirusa. Pierwszą linią aparatu kontroli , kontroli informacji, a tym samym kontroli poglądów obywateli stały się media. Wzrost dostępności internetu, środków masowego przekazu spowodował, że odpowiednio ukierunkowany przekaz można było wysyłać do ogromnej masy odbiorców. Nie to jednak było istotne, albo nie tylko to, istotnym było coś co nazywam dyktaturą medialną. Polegała ona (i w sumie nadal polega) na skutecznym rugowaniu z debaty publicznej osób, które wyrażają chociażby cień krytycyzmu wobec ogólnoprzyjętej narracji. Rugowanie to może przybierać różne formy począwszy od nie zapraszania osób o innych poglądach do debaty prezentowanej np. w TV, poprzez blokowanie kont tychże osób na portalach społecznościowych, a skończywszy na szykanowaniu tych osób w różny sposób. Wszystko to obserwowaliśmy w trakcie trwania wyżej wspomnianej pandemii.

Druga forma kontroli pojawiła się później i przyjęła bardziej opresyjny charakter, a były to mianowicie tzw. paszporty szczepienne. Poprzez uzyskane dane o fakcie przyjęcia szczepionki miano decydować i decydowano przez pewien okres czasu kto może podróżować, iść do kina, teatru bądź baru. Pomysł się nie udał (?), ale zdobyto doświadczenie. Zdobyto wiedzę, że określone dane mogą być kluczowe do zarządzania społeczeństwem.

Dane, to nimi ma się stać człowiek w przyszłym świecie globalistów. Ma się stać danymi, którymi będzie można zarządzać, które będzie można kontrolować i które będzie można kształtować wg woli osób, które będą miały do tych danych dostęp. Dlatego, nie bez przyczyny istnieje tak silny nacisk globalistów na sprawy związane z cybernetyką, informatyką, przepływem informacji oraz zaangażowanie w WEF transhumanistów. Już obecnie trwają pracę nad europejską tożsamością cyfrową, która w praktyce umożliwi gromadzenie ogromnej ilości danych o pojedynczym człowieku ograbiając go przy tym z prywatności. A wszystko w imię poczucia bezpieczeństwa oraz ułatwiania życia i sprawnego funkcjonowania w dzisiejszym świecie.

To wszystko to jednak za mało aby przejąć totalną kontrolę nad człowiekiem, punktem krytycznym, ostateczną granicą będzie w mojej opinii wprowadzenie CBDC (cyfrowej waluty banku centralnego). A w szczególności jej odmiana z przypisanym terminem ważności i połączonej z punktami zaufania społecznego. Wprowadzenie tej „trójskładowej” odmiany CBDC będzie w mojej opinii punktem bez odwrotu, punktem, w której ludzkość na zawsze, albo na bardzo długo pożegna się z wolnością. Pominę tutaj kwestię czym jest CBDC w swej konstrukcji technicznej, gdyż każdy zainteresowany może to sprawdzić w internecie, gdzie opisana jest bardzo dobrze strona techniczna tego środka płatniczego. Zresztą sama nazwa już wiele mówi z czym mamy do czynienia.

Pierwsze zagrożenie wynika z samej konstrukcji CBDC jako waluty nie fizycznej, a istniejącej tylko cyfrowo. Będzie to powodować, że jednostka administrująca danymi (bank centralny, a być może wcześniej lub później banki komercyjne) płynącymi z przepływu tego cyfrowego środka płatniczego zyska wgląd w życie ludzi na niespotykaną do tej pory skalę. Jednak będzie to wgląd póki co masowy, zbiorczy jednak już ten podstawowy wariant CBDC da bankom centralnym i być może Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu możliwość pozyskiwania informacji o gospodarkach poszczególnych krajów, preferencjach klientów, zachowaniach społecznych etc. Posiadając takie informacje banki centralne zyskają możliwość modelowania zachowań ludzkich w ściśle określony sposób, a to wszystko z powodu braku istnienia gotówki, którą można by gromadzić poza systemem bankowym. Przy braku możliwości gromadzenia gotówki bank centralny mógłby zmusić obywateli do wydawania pieniędzy poprzez wprowadzanie np. ujemnych stóp procentowych przez co środki zgromadzone na prywatnych kontach szybko traciły by na wartości. Innym przykładem sterowania zachowaniem ludzi mogłoby być zamrażanie możliwości posługiwania się walutą cyfrową, czego przedsmak mieliśmy już w Kanadzie kiedy to środki protestujących kierowców ciężarówek zostały zamrożone. Waluta cyfrowa uczyniłaby tę formę sterowania ludźmi, tę formę przymusu jeszcze bardziej idealną i bezwzględną, gdyż o ile w przypadku protestu w Kanadzie nadal istniała możliwość przekazywania pieniędzy poza systemem bankowym w formie fizycznej gotówki, to w świecie cyfrowej waluty ta możliwość znika. Nie będzie możliwości zgromadzenia środków w formie gotówki poza system na wypadek blokady kont, ludzie staną się całkowicie zależni od decyzji banków i instytucji.

Kolejnym zagrożeniem jest druga „składowa” w którą może zostać zaopatrzona CBDC, a mianowicie termin ważności (testowany już w Chinach). Termin ważności jak sama nazwa wskazuje zakłada przypisanie pojedynczej jednostce waluty cyfrowej terminu ważności po upływie, którego ta jednostka płatnicza traci swoją siłę nabywczą czyli ulega skasowaniu. Takie rozwiązanie da możliwość bankom centralnym wpływania na tempo wydawania pieniędzy, ilość posiadanych oszczędności, a jeśli spojrzymy dalej w przyszłość da możliwość decydowania o tym kto może się bogacić, akumulować kapitał, a kto nie może tego robić. Bo nie trudno sobie wyobrazić sytuację, w której to odpowiednie algorytmy będą przypisywać różne terminy ważności waluty cyfrowej różnym jednostkom, podmiotom gospodarczym, grupom społecznym czy zawodom. Jest to prosta droga do społeczeństwa feudalnego czy wręcz kastowego.

I w końcu ostatnia trzecia składowa CBDC, a mianowicie system zaufania społecznego, polegająca na przypisywaniu punktów określonym zachowaniom obywateli w tym z tzw. zachowaniem proekologicznym na rzecz powstrzymania zmian klimatycznych. Takie połączenie waluty cyfrowej z systemem zachowania społecznego da możliwość modelowania zachowań społecznych i konsumenckich pojedynczego człowieka. W jaki sposób? Chociażby poprzez przypisanie każdej usłudze lub towarowi śladu węglowego. Jeśli pan X zacznie zbyt dużo podróżować lub zbyt wiele konsumować towarów z wysokim przypisanym śladem węglowym to odpowiednio stworzony algorytm może automatycznie obniżyć siłę nabywczą zgromadzonych przez pana X środków lub zgromadzone przez niego środki zostaną obarczone ujemnymi stopami procentowymi. A to tylko jeden z przykładów jak punktowy system zaufania społecznego można powiązać z CBDC. Takich możliwości za które obywatel będzie mógłby ukarany poprzez zmniejszenie wartości posiadanych przez niego środków jest cała masa: krytykowanie polityki rządów lub banków centralnych, udział w protestach, wychowanie dzieci według zasad innych niż przyjęte przez ośrodki sprawujące władze, czytanie literatury, w której będą prezentowane krytyczne uwagi odnośnie funkcjonującego systemu etc.. A najważniejsze w tym wszystkim będzie to, że będzie można to realizować pod płaszczykiem wolności, nikt nie będzie nikomu niczego zakazywał, a jedynie tak obciążał finansowo, że pojedynczy człowiek sam będzie rezygnował z pewnych określonych towarów bądź usług.

Można więc zapytać czy ludzie się na to zgodzą, czy to jest w ogóle możliwe i realne? Możliwe i realne jest, i to bardzo, gdyż prace nad tymi systemami trwają i politycy otwarcie o tym mówią, jednak zawsze w kontekście pozytywnym pomijając zupełnie aspekt negatywny. Mówią u ułatwieniach w przepływie kapitału, ułatwieniach dla obywatela w robieniu zakupów, walce z brudnymi pieniędzmi, walce ze zmianami klimatycznymi etc.. CBDC jest i będzie sprzedawane jako coś zupełnie pozytywnego, bez zwracania uwagi na aspekt negatywny i bardzo wiele zagrożeń, które ze sobą niesie. A usłużne media, ta dyktatura medialna, o której wspomniałem nawet się nie zająknie o tychże zagrożeniach, wszelkie głosy sprzeciwu zostaną potraktowane tak jak zostały potraktowane w czasie tzw. pandemii koronawirusa.

A czy ludzie się na to zgodzą? Nie wiem, ale obawiam się dwóch rzeczy. Mianowicie, po pierwsze bagatelizacji działań WEF jako nieistotnych i nie mających wpływu na realny świat i politykę państw, gdy tymczasem ten wpływ jest jak najbardziej realny i wiele pomysłów, koncepcji i idei poruszanych w kuluarach WEF jest później realizowane. Co pokazał chociażby okres tzw. pandemii koronawirusa. A po drugie przedstawiania działań WEF jako czegoś zupełnie innego niż one są w rzeczywistości. O co mi chodzi? Liberalna prawica określająca się mianem wolnościowej , szczególnie w Polsce przedstawia działania WEF jako komunizm 2.0, natomiast w mojej opinii jest to zupełnie zgoła coś innego, coś o wiele groźniejszego. Pomijając już sam aspekt własności prywatnej, której w komunizmie nie było, to totalitaryzm komunizmu czy też jego odmian leninizmu i stalinizmu opierał się zupełnie na czymś innym. W tych systemach totalitaryzm opierał się na opresyjności i wszechkontroli państwa, partii komunistycznej. Gdy tymczasem wszechkontrola wynikająca z działań globalistów będzie opierała się na czymś zupełnie innym i będzie wynikała z sojuszu wielkiego kapitału korporacji i banków ze światem tzw. elit politycznych, którego fasadę będą stanowiły państwa, a w zasadzie to co z tych państw pozostanie. A wszystko to będzie wspierane przez wszelkiej maści ideologów i tzw. ekspertów oraz medialną dyktaturę, o której wcześniej wspomniałem.

Uważam, jednak że ludzie jeszcze mają czas aby pojąć stojące za CBDC zagrożenia, gdyż w mojej opinii globalistom potrzeba jeszcze czynnika, który legitymizował by społecznie całkowitą likwidacje gotówki i zastąpienie jej walutą cyfrową. W mojej opinii takim czynnikiem byłby kryzys ekonomiczny na niespotykaną dotąd skalę połączony z ogromną inflacją i masową pauperyzacją społeczeństwa. Jeśli chodzi o pauperyzację społeczeństwa to uważam, że czai się tuż za rogiem, a będzie skutkiem nieodpowiedzialnej i pozbawionej podstaw ekonomicznych polityki klimatycznej EU. To właśnie ona moim zdaniem doprowadzi w najbliższym czasie, jeśli zostanie utrzymana w tej formie jak obecnie, do spadku jakości życia wielu mieszkańców państw Europy. Jednak każde zubożenie społeczeństwa wywołuje wzrost jego niezadowolenia, aby więc zneutralizować niezadowolenie wynikające z powszechnej pauperyzacji wprowadzi się minimalny dochód gwarantowany (omawiany już przez WEF) oraz cenzurę mediów społecznościowych (oczywiście pod pretekstem walki z dezinformacją), które utrzymają w ryzach nastroje społeczne. Wtedy to w takim spauperyzowanym świecie z wysoką inflacją i kryzysem gospodarczym będzie bardzo łatwo stwierdzić, że obecny system płatniczy już się zdewaluował i konieczny jest Wielki Reset wprowadzający zupełnie coś nowego.

Reasumując, obecnie zachodzące zmiany na świecie zmierzają do przejęcia całkowitej kontroli nad pojedynczym człowiekiem, zamiany jego działań, decyzji a nawet myśli w ciąg danych, którymi będzie można skutecznie zarządzać, kontrolować i kształtować; czynnikiem domykającym cały ten proces będzie wprowadzenie CBDC. Nie będzie to kontrola państwa tylko i wyłącznie, gdyż cały ten plan, całe to działanie nie byłoby możliwe bez tego sojuszu, o którym wspomniałem na sam początku, sojuszu świata polityki, korporacji i banków. A już sam fakt, że w spotkaniach WEF biorą udział przedstawiciele korporacji i banków wespół z politykami świadczy o tym jakie strony są zaangażowane w cały ten proces. W takim sojuszu wynikającym z koncepcji kapitalizmu interesariuszy zatrze się podział na państwo z jego rządem i politykami oraz korporacje i banki z ich menadżerami, bankierami i właścicielami. Dlatego powinniśmy bacznie przyglądać się działaniom, dyskusjom i decyzjom, które zapadają na spotkaniach WEF analizując je pod kątem nie tyle ich wpływu na obecne życie pojedynczego człowieka, co dalekosiężnych implikacji, które ze sobą niosą. Bo jak powiedział Konfucjusz:

Kto nie umie daleko spoglądać
ten blisko ma kłopoty

PS. Już w po napisaniu tego tekstu na forum WEF miały miejsce wystąpienia pani Ursuli von der Leyen i dyrektora WHO Tedrosa Adhanom Ghebreyesus’a, w których to mowa o konieczności zwiększenia kontroli internetu i mediów społecznościowych w celu walki z tzw. dezinformacją (pani von der Leyen) oraz konieczności podpisania przez wszystkie kraje tzw. porozumienia pandemicznego ( Tedros Adhanom Ghebreyesus). To tak jakby ktoś miał wątpliwości, czy to co jest omawiane na forum WEF ma lub nie ma przełożenia na działania państw i polityków.

Mieczysław Gomułkowski
Tekst inspirowany własnymi przemyśleniami dotyczącymi zagrożeń związanych z CBDC i procesem globalizacji oraz wywiadem Pani dr Magdaleny Ziętek – Wielomskiej udzielonym na kanale YouTube „Outsiderka Lewicy” Pani Zuzanny Jakowickiej

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 5]
Facebook

8 thoughts on “Gomułkowski: WEF, globalizacja i CBDC jako ostateczna granica w dążeniu do kontroli na człowiekiem”

  1. Teraz czekamy na jakiegoś nowego Misesa który wykaże (jak zrobił to Mises z „socjalizmem” w obrządku marksistowskim), że całe to zniewolenie szykowane przez satanistów-„globalistów” trzaśnie najdalej po kilku pokoleniach. Z tych samych powodów co zawsze, czyli unicestwienia motywacji do działania i niemożności racjonalnej kalkulacji ekonomicznej w dłuższym terminie. Co prawda cofną nas (sataniści-globaliści) do jaskiń ale igrzyska będą pierwszorzędne. Ja bym się nie obawiał „wiecznej niewoli”, takie coś się do tej pory nie wydarzyło i teraz też się nie wydarzy, aczkolwiek konwulsje społeczne będą na iście epicką skalę.

    1. Argumentacja Misesa, a zwłaszcza Hayeka, odwołuje się do argumentu z tzw. „pychy rozumu”. Można to rozumieć w ten sposób, że otaczający świat i całe życie są zjawiskami zbyt złożonymi, aby dało się je okiełznać za pomocą prostych, matematycznych regułek. Oczywiście u samych podstaw rzeczywistości mogą nawet leżeć jakieś proste prawa, ale złożoność systemów, mechanika kwantowa czy też chaos deterministyczny powodują, że nawet najpotężniejsze komputery udławią się ogromną liczbą danych i poziomem złożoności rachunków.

      Co prawda, badania nad sztuczną inteligencję idą właśnie w tym kierunku, bo AI bazuje na ogromnej liczbie danych i wyszukiwaniu wzorców, z którymi nawet sawanci sobie nie radzą. Niemniej, wątpliwe pozostaje, żeby AI była w stanie poznać nasze oczekiwania, potrzeby, czy też predyspozycje. Zawsze będziemy mieli do czynienia z wulgarną redukcją opisu rzeczywistości, z pominięciem – być może – jakiś istotnych czynników, które nawet jeśli mają niewielką skalę, to mogą odpowiadać w przyszłości za efekty, których znaczenie okaże się kolosalne.

      Pomimo tego, AI może być w stanie robić pewne rzeczy lepiej niż robią to ludzie i przynajmniej w tym sensie, przyczynić się do efektywniejszego sterowania. Powinno być to jednak zawsze tylko pewne wspomaganie, które – jeśli okaże się mniej efektywne w skutkach niż dotychczasowe metody – musi zostać odrzucone.

  2. (…)To że kontrola nad obywatelem, pojedynczym człowiekiem jest możliwa dowodzi to co miało miejsce w czasie trwania tzw. pandemii koronawirusa.(…)
    Serio? Sądzę, że na tym blogu są ludzie, którzy w dużej mierze nie podporządkowali się przepisom nielegalnego stanu nadzwyczajnego.

    1. Ależ oczywiście, że ludzie kombinowali, jak koń pod górę. Zarażeni chodzili do pracy, organizowali liczne domówki, gdzie alkohol lał się strumieniami. Pamiętam te alarmistyczne hasła „wszystko stanęło”? Doprawdy? Może 10-15% gospodarki wyłączyli w pewnym momencie, ale nie więcej.

      1. Samo zamknięcie pewnych sektorów faktycznie mogło wskazywać na 10-15% ale wraz z zamknięciem tychże rykoszetem dostał cały szereg innych działalności. Na przykład zamknięcie restauracji, fryzjerów, hoteli spowodowało, że przestój był w firmach dostarczających im konieczne towary, więc po tyłku dostał też i pan Zdzisiek, który je rozwoził i pani Grażynka, która przyjmowała zamówienia i je przetwarzała i pan Mietek, który je pakował i pan Heniek, który dowoził klientów do tych miejsc taksówką etc.

    2. Zapytam, ilu było tych niepokornych, tak procentowo w przybliżeniu, 5, 15, a może 20. i jaki mieliśmy wpływ, w praktyce żadnego. Zatem jeszcze dwa takie „iwenty” i po herbacie. tresura dobiegnie końca.

  3. Akurat „termin ważności” waluty to nic innego, jak forma inflacji. W zasadzie waluta nie musi wcale mieć „terminu ważności”, tylko stopniowo malejącą wartość – być może nawet do zera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *