Gułkowski: III Rzeczpospolita?

Trzecia Rzeczpospolita winna być – niejako z definicji – kontynuacją pierwszej i drugiej. Toteż nie bezzasadnie narzuca się pytanie: czy obecne Państwo Polskie zasługuje na miano „III Rzeczypospolitej”? 

Państwo jest organizacją narodu, służącą dobru wspólnemu, które polega na powszechnej możliwości realizowania podstawowych wartości bytowych, transcendentalnych: prawdy, dobra i piękna oraz osobowych: życia rozumnego, wolności i własności. „Formę substytucjonalną”, rzecz można państwa stanowi konstytucja (ustawa zasadnicza). O „III RP” można byłoby, zatem mówić dopiero wówczas, gdyby istniała konstytucja nawiązująca do Konstytucji I RP i II RP. Tę ostatnią – zaznaczmy – J. Maritain uznał za jedną z najdoskonalszych w międzywojennej Europie! Dzisiejsza konstytucja, bynajmniej nie spełnia tego warunku. 

Twórcami Ustaw Zasadniczych I RP, zwanej Rzeczpospolitą Obojga Narodów (tj. Litwy i Korony), byli m. in. najznakomitsi uczeni XV wieku: pierwszy rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i kaznodzieja królewski, Stanisław ze Skalbmierza, oraz wybitny prawnik, prekursor „prawa narodów” (czyli prawa międzynarodowego), profesor UJ, Paweł Włodkowic.
Ustrój państwa litewsko-polskiego był oparty na wzorach Rzeczpospolitej Rzymskiej. Stanowił syntezę monarchii (król), arystokracji (senat, rada królewska) i demokracji (sejm, reprezentacja ziem, powiatów i miast). Król będąc Głową Państwa, stał ponad władzą wykonawczą (którą reprezentował kanclerz), sądowniczą (trybunały: dla Litwy – w Grodnie, Wielkopolski – w Piotrkowie Trybunalskim, Małopolski – w Lublinie; sądy: ziemskie i grodzkie), ustawodawczą sprawowaną przez sejmy (na czele z marszałkami Litwy i Korony) i sejmiki (odpowiadające dzisiejszemu „samorządowi terytorialnemu” – radom) oraz obronną, podlegającą hetmanom wielkim: Litwy i Korony.

Ta struktura władz korespondowała ze strukturą ustrojową Państwa Kościelnego i Kościoła Rzymskiego (papież – monarcha, kardynałowie – książęta, sobory – reprezentacja Kościołów lokalnych), opartą za pośrednictwem prawa kanonicznego na prawie rzymskim skodyfikowanym – nawiasem mówiąc – przez cesarzy bizantyjskich: Teodozjusza II (401-450) i Justyniana I Wielkiego (483-565).

Konstytucje II RP (Marcowa – 1921; Kwietniowa – 1935) zachowały ów zarysowany wyżej schemat struktury władz, nawiązując bezpośrednio do konstytucji 3 Maja.

Prezydent (Głowa Państwa), powoływany przez Zgromadzenie Narodowe (sejm i senat), stał na czele wszystkich władz, reprezentując także władzę wykonawczą (sprawowaną za pośrednictwem premiera) oraz obronną, jako zwierzchnik sił zbrojnych (podlegających także rządowi przez pośrednictwo ministra), a także sądowniczą, mianując niezawisłych sędziów.

Obie konstytucje II Rzeczpospolitej, gwarantowały „pełną ochronę życia, wolności i mienia wszystkim bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religii”, a także wolność słowa, wyznania i sumienia. Akceptowały zarazem „katolickość” Polski i autonomię Kościoła. Stosunki między państwem a Kościołem określał konkordat ze Stolicą Apostolską; z innymi wyznaniami – specjalne umowy i ustawy.

III Rzeczpospolita, poczęta na Zamku Warszawskim (w momencie przejęcia przez Lecha Wałęsa insygniów od Prezydenta II RP, Ryszarda Kaczorowskiego) winna była nawiązywać do Konstytucji Marcowej i Kwietniowej tym bardziej, że pierwsza była rozsądnie „lewicująca”, a druga – rozumnie „prawicująca”. Skoro tak się nie stało, trzeba teraz zjednoczyć serca i umysły zatroskanych o losy Ojczyzny, rodaków w kraju i na obczyźnie, by nowy prezydent mógł się przyczynić do ożywienia abortowanej” III RP, poprzez powołanie konstytuanty – co winno było zresztą już nastąpić z chwilą wyboru Lecha Wałęsy ( A, więc 20 lat temu!). 

KORowscy doradcy, a nawet panowie Kaczyńscy, podobnie jak KORowscy publicyści i, o dziwo, narodowcy oraz „monarchiści” zdawali się nie dostrzegać faktu, że insygnia prezydenckie były załącznikiem do przekazanego przez legalnego Prezydenta RP – Pana Ryszarda Kaczorowskiego Lechowi Wałęsie, egzemplarza Konstytucji Kwietniowej, która od tego momentu winna by była obowiązywać, a zadaniem Konstytucji wyłonionej z Senatu i Sejmu (Zgromadzenia Narodowego), byłoby wprowadzenie poprawek, jak czyni to parlament np. w USA.

Dodać wszak trzeba, że bolszewicki rząd lubelski nawiązał do socjalistycznego rządu lubelskiego z 1918 roku oraz Konstytucji Marcowej.

Wracając do tematu -Naczelnym zadaniem nowego Prezydenta i nowego parlamentu, musi być ustanowienie Konstytucji III RP, nawiązującej do Konstytucji I i II RP, a nieopartej na wątpliwej, jakości wzorcach amerykańsko-zachodnioeuropejskich. Takim zaś prezydentem, może być tylko Polak szanujący katolicko-narodowe tradycje, akceptujący wyżej wymienione fundamentalne wartości bytowe, będące podstawą szczegółowych „wartości chrześcijańskich”, a także prawa stanowionego zgodnie z prawem naturalnym, danym każdemu rozumnemu człowiekowi w postaci „głosu sumienia”.

„Wartości chrześcijańskie” to wartości – de facto – powszechne, ogólnoludzkie, wspólne wyznawcom wszystkich religii (poza oczywiście sektami quasi-religijnymi bądź kryptoateistycznymi). Czyż, bowiem można zakwestionować takie wartości, jak życie, wolność i własność, a także prawda, dobro i piękno; albo prawa osoby ludzkiej do ich realizacji? Czyż – jak pisał w encyklice „Redemptor hominis” papież Jan Paweł II – sens państwa nie sprowadza się i nie zasadza na umożliwieniu realizacji tychże fundamentalnych wartości, to jest dobra wspólnego?

Jerzy Gułkowski
Artykuł opublikowany w Katolickim Tygodniku Społecznym „Ład”, Rok X Nr 21 (705)
Włocławek 15 października 1995 r. obecna wersja jest nieco zmodyfikowana 

aw

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]
Facebook

0 thoughts on “Gułkowski: III Rzeczpospolita?”

  1. Nazwa Rzeczpospolita nawiązywała do obszaru i struktury państwa, w skład którego wchodziły ziemie oraz ludność dzisiejszej Polski, Litwy, Łotwy, Białorusi, Ukrainy, a do pewnego momentu także i Rosji (ziemia smoleńska). Kraj był zróżnicowany w wielu aspektach. Wszystko razem nazywano Rzecząpospolitą. Nie było bowiem uzasadnienia by o całości mówić Polska. Autor tekstu pominął sedno pojęcia. Wydaje się, że nie ma dziś podstaw do innego niż „zwyczajowe” używania tej nazwy bez powtórnej reintegracji z niepolskimi składnikami Rzeczypospolitej. Rzeczpospolita może istnieć jako postulat, ale prawne inkorporowanie jej do nazwy państwa polskiego jest zawłaszczeniem, które raczej utrudnia realizację dążenia do odbudowy desygnatu. Przyjęcie określenia bez przejmowania treści jest nieco karykaturalne. To trochę tak, jakby Włosi nazwali swoje państwo Imperium Rzymskim.

  2. Ładnie napisane, ale czemu właściwie mamy się odwoływać do tradycji „Rzeczpospolitej”, a nie Królestwa Polskiego?

  3. taa, „powtórnej reintegracji z niepolskimi składnikami Rzeczypospolitej”, hehe. co to jest za dziwoląg? a co powiesz na ponowną reintegrację polski z niepolskimi składnikami federacji rosyjskiej????? wydarzenia 1939 roku także nazywasz powtórną reintegracją z niepolskimi składnikami rzeszy? czy to działa tylko w jedną stronę, tę jedynie słuszną? hehe.

  4. @ przemyslaw_stokowski – Sugeruję przetłumaczenie postu na język polski i wyartykułowanie zastrzeżeń w formie, do której można się odnieść…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *