Kilka dni temu do szpitala trafiła pani Irena, znana łódzka architekt. Kobietę zabrało z mieszkania przy ulicy Piotrkowskiej pogotowie. Posiniaczona na całym ciele pacjentka smutno wyznała lekarzom, że upadła i dlatego tak się poturbowała. Jednak sprawne oko medyków wychwyciło, że obrażenia nie pochodzą od upadku. Pani Irena została przez kogoś pobita.
Doktorzy zawiadomili policjantów. Ci przesłuchali ofiarę. Pani Irena w końcu wyznała wstrząsającą prawdę. Ze łzami w oczach przyznała, że pobił ją syn. Jest nim Jacek K. (55 l.), doktor filozofii, inżynier architekt, były pracownik Politechniki Łódzkiej. – Funkcjonariusze ustalili, że już wcześniej znęcał się nad matką zarówno psychicznie jak i fizycznie. W związku z toczącym się postępowaniem został tymczasowo aresztowany – mówi Joanna Kącka, rzecznik łódzkiej policji.
Wykładowca kat znęcał się nad rodzicielką od października do stycznia 2013 r. Kilkanaście dni temu wyszedł z aresztu i znów zaatakował. – Tego dnia rzucił kobietę na podłogę, przyciskał kolanami, złamał jej żebro – wylicza Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Doktor groził, że zabije matkę i siebie, bo żywcem nie da się już zamknąć za kratami.
Przerażona pani architekt sama wezwała pogotowie. Policjanci, którzy przyjechali po brutala, wywabili go z domu, obezwładnili na klatce schodowej i zawieźli na komisariat.
Pani Irena po obserwacji wróciła już do domu. Słaba, ledwie stojąca na nogach, broni syna. – Wszystko co zrobił, nie jest jego winą. Winna jest uczelnia, z której go zwolniono. On się nie pozbierał do tej pory – tłumaczy syna oprawcę. Wyrodny syn dostał 1,5 miesiąca aresztu. Nie przyznaje się do winy.
Źródło: wym-1369561125603 Nasyglane.pl
Zdjęcie z Wikipedii
Komentarz: Tego newsa dajemy na prośbę jednego z naszych czytelników. - M.G.