Prawie nigdy nie polemizuję z komentarzami pod moimi blogowymi wpisami. Tym Razem jednak odstąpię od ten zasady. Bo sprawa naprawdę jest ciekawa. Dotyczy mianowicie komentarza znanego blogera Sowińca pod moim wpisem na Salonie24. Chodziło o kwestię odbudowy poznańskiego Zamku (http://jflibicki.salon24.pl/378719,niech-zyje-zamek-smierc-bwa).
Tak przy okazji, to bardzo go ostatnio polubiłem, Bo chociaż jest moim zaciekłym krytykiem, to gdy moim wirtualnym zwolennikom i adwersarzom złożyłem Świąteczne życzenia – odwzajemnił się tym samym. Nie potraktował tego – jak inni – jako kolejną okazję do złośliwego cyber – ataku. To znamionuje klasę. Ponieważ jednak Święta minęły – pozwalam sobie na te krótką polemikę.
Pyta Sowiniec czy pisząc o odbudowie poznańskiego Zamku pisałem na trzeźwo? Otóż przyjmując Sowińcowa perspektywę – z całą pewnością pisałem „po pijaku”. Dlaczego? Ano pisałem o polskie historii. Ale nie o rozstrzelaniach, wywózkach, beznadziejnej i z góry skazanej na klęskę powstańczej walce. Pisałem o tym, ze Poznaniacy postanowili upamiętnić inny kawałek swojej historii. Dumnej historii. Historii sukcesu koronacji pierwszego podzielnicowego władcy. Tak samo jak co roku czczą sukces Wielkopolskiego Powstania.
No tak. Skoro opisuję upamiętnianie polskiej historii z perspektywy nie martyrologii, ale sukcesu, to musiałem być pijany. Tak jak i większość Poznaniaków i Wielkopolan. I tylko Sowiniec spełnia tu role faceta z owego dowcipu, który dzwoni na pogotowie krzycząc: Panie Doktorze! Proszę natychmiast przyjechać! Tak się tu wszyscy popili, że mi ręce podeptali!
Z całego serca gratuluję Sowińcowi takiej „trzeźwości”. I życzę szczęśliwego oraz naprawdę trzeźwego Nowego Roku.
Jan Filip Libicki
-*asd
ponownie poczułem się uformowany tymi wiekopomnymi wypocinami formacyjnymi wybitnego mężyka stanu. W ogóle rozważania o trzeźwości rozważań na temat zamku w postaniu są niezwykle formacyjne.