Należę do grona stałych czytelników, zarówno portalu Fronda.pl, jak i Konserwatyzm.pl. Pod tymi adresami można znaleźć wiele ciekawych informacji, często pomijanych i przemilczanych przez największe krajowe media. Na łamach obydwu tytułów toczą się ideowe dyskusje, czasami dochodzi również do dysput między obydwu portalami i ich autorami. Takie zderzenia opinii powinny nieść ze sobą wiele interesujących konkluzji i przemyśle, jednak we wspomnianym przypadku często kończą się w sposób wywołujący niesmak.
Ten stan rzeczy niestety pokrywa się z polską średnią krajową, gdzie pojęcie debaty, zostało zredukowane do „werbalnej nawalanki” rodem z gorszącego przybytku przy ul. Wiejskiej w Warszawie.
Szczególny niesmak wzbudziła we mnie ostatnia utarczka red. Łuksza Adamskiego, który zniża się do używania argumentów personalnych i płytkiej manipulacji, sugerując prof. Adamowi Wielomskiemu jakąś szczególną zapamiętałość w robieniu wywiadów z gen. Jaruzelskim, podczas gdy taka rozmowa odbyła się tylko raz i to kilka lat temu.
Niestety praktyki te nie mają nic wspólnego z dążeniem do poznania prawdy, ale bardzo przpominają formą metody z arsenału „cyngli” z Czerskiej. Stosowanie tego typu „dziennikarskich fauli” zaobserwowałem już wcześniej na stronie Frondy, na co zwróciłem uwagę, gdy „portal poświęcony” użył fałszywego świadectwa przeciwko jednemu z polityków. (Do dziś nie zauważyłem, aby ta fałszywa informacja została sprostowana).
Dość specyficzną rolę w zespole Frondy odgrywa red. Łukasz Adamski, zabierający głos w sprawach, w których brak mu odpowiedniego rozeznania a na dowodzenie jego ewidentnego braku wiedzy, reaguje złośliwymi docinkami. Było tak, gdy na stronie Frondy publikował swoje „judeo-chrześcijańskie” filozoficzne wynalazki dotyczące nowej świątyni Salomona, co zostało sprawnie skontrowane za pomocą zacytowania przez Konserwatyzm.pl wykładu ks. prof. Chrostowskiego. Pan Adamski, zamiast przyznać się do kompromitującego błędu, zatwardziale tkwi na swojej pozycji, zbywając sprawę kpinkami o swoim „judeo-chrześcijańskim serduszku”.
Panu redaktorowi Frondy przypominam, że klasę człowieka poznać można po tym, że potrafi przyznać się do własnej pomyłki, jak również po tym, że jest w stanie przyznać rację komuś, z kim się zwykle nie zgadza.
Pan Adamski z Frondy, niczym samozwańczy arbiter, określa Konserwatyzm.pl kanapą, co w powszechnym rozumieniu oznacza grupę wykluczonych z głównego nurtu debaty publicznej. A może Szanowny Redaktor napisze w jaki sposób, i dzięki jakim układom, Fronda załatwiła sobie niegdyś miejsce w ramówce „rządowej” TVP i dlaczego artykuły pana Adamskiego zajmują łamy wysokonakładowego (wydawanego do niedawna przy znacznym udziale majątku publicznego) „Uważam Rze”, podczas gdy we wspomnianych mediach prof. Wielomskiego zupełnie się nie uświadczy? Dlaczego media warszawskiego „antysalonu” nie cytują kwartalnika „Pro Fide Rege et Lege”? (A może celowo go zamilczają?)
Choć z politycznymi poglądami prof. Wielomskiego zdarza mi się nie zgadzać, to uważam, że wykonuje on bardzo pożyteczną pracę formacyjną. I, w moim odczuciu, jest jednym z niewielu naukowców, którzy otwarcie głoszą myśl kontrrewolucyjną, bez strachu przed możliwymi atakami ze strony lewicowych mediów. Profesor Wielomski, z misjonarskim zapałem, uczy społeczeństwo „politycznej gramatyki”, prostuje zafałszowane pojęcia, wpaja zasady dojrzałego myślenia politycznego wolnego od socjalistycznych odchyleń i złudnych emocjonalnych porywów. Jest to praca, którą wypada i należy docenić, niezależnie od prywatnych sympatii lub antypatii do pana Wielomskiego. Bo, chyba każdy przyzna, zbyt często do polityki i komentowania bieżących wydarzeń zabierają się ludzie, którym brak elementarnej wiedzy z dziedziny nauk społeczno-politycznych. Utrwala to ogromny chaos pojęciowy w polskiej przestrzeni publicznej. I już nikogo nie dziwi, gdy nawet tradycjonalistycznym dziennikarzom i publicystom zdarza się przypisywać socjalizm narodowy do nurtu „skrajnej prawicy” lub nazywać „prawicowcami” pobożnych socjałów ze związków zawodowych.
Wracając do Frondy i Konserwatyzmu, sądzę że głównej różnicy między obu portalami szukać należy w ich liniach ideowych. Otóż portal Konserwatyzm.pl odwołuje się do wielowiekowej tradycji konserwatywnej, podczas gdy Fronda.pl bardziej wyrasta ze stosunkowo młodej myśli posoborowej.
Przykładem ilustrującym te odrębności może być m.in. stosunek do bł. Jana Pawła II. Określanego przez niektórych mianem „twardego konserwatysty”. Pogląd ów, jak sądzę, bliski jest redaktorom Frondy, ale portal Konserwatyzm.pl z tym zdaniem już się nie zgodzi. Dzieje się tak, gdyż publicyści Frondy, mimo odwoływania się do haseł konserwatywnych, reprezentują raczej konserwatywną formę modernizmu, niż konserwatyzm w ujęciu klasycznym.
Chciałbym zaproponować redakcjom obydwu portali, odbycie kilku debat na ustalone wcześniej istotne tematy (np. kryzys struktur UE, ustawowa ateizacja, ograniczanie wolności słowa). Wydaje mi się, że wykorzystana w ten sposób energia i zapał wyjdą obydwu stronom na dobre.
Jak już wspomniałem, debata powinna służyć prezentacji opinii i argumentów ludzi, przyjmujących zwykle odmienne punkty widzenia, ale wyznających ten sam system wartości. Taka dyskusja powinna wnosić „intelektualny ferment” i inspirować umysły do owocnej pracy.
A piszę to w czasie, gdy lewicowi zamordyści nie pozostawiają złudzeń, że w ich wizji świata nie ma miejsca dla Frondy, Konserwatyzmu i innych prądów niezgodnych z lewacką utopią. Ci współcześni totalitaryści dobitnie udowodnili, że w realizacji swych planów posuną się nawet do „fizycznej eliminacji” tych, którzy nie podzielają ich światopoglądu.
Marcin Janowski
[aw]
Jest tu ujęta istota rzeczy i różnicy. Dziękuję za ten tekst.
Świetny tekst. Dzięki – i brawo.
Gratuluję tekstu – świetne wyjaśnienie sytuacji i ujęcie podstawowych różnic.
Kolejna „agitka” w stylu: guru Klubu najmądrzejszy, taki samotny prorok na prawicy, któremu wobec tego trzeba podsuwać kolejne „ofiary” na debaty publiczne. Niech jego mądrość świeci pełnym blaskiem wśród rozentuzjazmowanych słuchaczy:)
Tekst jest spoko, choć autor nawalanek dopatruje w zasadzie tylko ze strony Frondy, co jest nieco skrzywioną perspektywą. Poza tym Fronda też jest ideowa, tylko wykazuje realistyczny stosunek do pieniędzy podatnika i mediów publicznych 😉 Świetnym pomysłem są debaty merytoryczne! To może być zaczyn konserwatyzm.tv
@konserwa: Zapewne uważa Pan, że Fronda to szczyt obiektywizmu – o którym świadczą chociażby co chwilę pojawiające się wycieczki pod adresem Profesora Wielomskiego, jak też portalu jako całości? Tekst, który komentujemy, stanowi ocenę sytuacji – a niestety wnioski Autora podważyć trudno. Jeżeli uważa on Frondę za konserwatywne skrzydło posoborowia – to można temu tylko przyklasnąć. Jeżeli z kolei Pan ma na ten temat inne zdanie – proszę o napisanie tekstu polemicznego – gwarantujemy publikację (o ile oczywiście rzecz spełni warunek merytoryczności i zachowania kultury polemiki).
Myślę, że portal Frondy ma na tyle mądrych i wygadanych redaktorów, że nie potrzebuje dodatkowych obrońców z zewnątrz.
Dobry tekst. To prawda czasami na frondzie pojawiają się sensowne rzeczy, ale ich propisowskość (zwłaszcza po katastrofie samolotu) oraz wynikający z tego neokonserwatyzm i „judeochrześcijaństwo” to z konserwatyzmem w tradycyjnym, klasycznym pojęciu niewiele ma wspólnego. Czy jest fair ilustrowanie wygranej PO, albo Komorowskiego zdjęciami rozwalonego tupolewa? Odpowiem: nie jest ok. Stronniczość, nieobiektywizm i takie przekonanie o własnej nieomylności redaktorów portalu „poświęconego” (nota bene ciekawe komu) sprawia, że coraz mniej tam zaglądam. Również kultura dyskusji na tamtejszym forum pozostawia wiele do życzenia. Napisanie komentarza nie w smak redakcji kończy się po prostu skasowaniem go
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/roman_dmowski:_polak-poganin_16793 Zwróćcie uwagę na ten tekst i napiszcie coś o nim. Takie teksty jak ten to już jest jawny skandal.
Akurat red. Adamskiego bardzo szanuję. Bardzo często zgadzam się z tym o czym on pisze.
Autor oświadcza, że nie jest członkiem redakcji portalu Konserwatyzm.pl ani członkiem KZM. Do napisania tego tekstu skłoniły go przemyślenia z długiej podróży przez kawał Europy.