Od ponad roku upieram się przy tezie, że nie Ziobro, Kamiński czy Błaszczak jest szykowany na lidera prawicowego skrzydła partii proamerykańskiej a właśnie Jarosław Gowin. Obserwujemy teatr cieni mający uwiarygodnić lidera Porozumienia Polskiego. Ma to pokazać że jest akceptowalny dla centrowego wyborcy, głównie tego „konserwatysty” z Platformy Obywatelskiej. A jednocześnie zupełnie inny od prawicy z twarzą Macierewicza, Pawłowicz i Suskiego. Ma dobry układ z liberalną częścią Episkopatu. Jest równie antyrosyjski jak reszta środowiska Zjednoczonej Prawicy, ale potrafi to lepiej ukrywać. Ma również blokować możliwość rozszerzenia elektoratu Koalicji Polskiej/Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Amerykańskie siły wiedzą że najprawdopodobniej po coronawirusie nie będzie możliwe na dalsze sprawowanie władzy przez PiS. Głownie ze względów gospodarczych. Więc szykują szalupę by stronnictwo interesu Waszyngtonu było silnie reprezentowane.
Sam Jarosław Gowin to typowy przedstawiciel środowiska uwolskiego. Jest stypendystą Uniwersytetu Cambridge. W latach 90-tych działał w Forum Prawicy Demokratycznej i związał się kolejno z Unią Demokratyczną i Unią Wolności. W latach 1994–2005 pełnił funkcję redaktora naczelnego wydawanego przez Instytut miesięcznika „Znak”. W 2005 z ramienia Platformy Obywatelskiej został posłem. Był ministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Potem zaś związał się partią Polska Jest Najważniejsza i liberalnym Stowarzyszeniem Republikanie. W 2013 został prezesem partii Polska Razem. Już jako wierny sojusznik Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry został posłem w 2015 roku. W 2017 utworzył partie „Porozumienie”. Jest honorowym współprzewodniczącym Rady Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta.
Mentorem politycznym Jarosława Gowina był prof. Zbigniew Pełczyński, którego poznał w Wielkiej Brytanii. W 1988 r. Prof. Pełczyński przyjechał do Polski z pieniędzmi George’a Sorosa i założył Fundację im. Stefana Batorego. Pełczyński był konsultantem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i OECD ds. reformy władz i administracji publicznej. W 1994 r. Zbigniew Pełczyński założył Szkołę dla Młodych Liderów Społecznych i Politycznych, tam wykuwano kadry liberałów. Niezależnie od tego jak potoczy się gra z Jarosławem Kaczyńskim i Zbigniewem Ziobrą – Gowin umacnia swoją pozycję. Buduje legendę niezależnego i cywilizowanego centroprawicowca.
Łukasz M. Jastrzębski
za: FB
Pamiętam, jak paradował z książką prof. Leszka Balcerowicza.
Jarosław Gowin = Wolność + Własność + Sprawiedliwość.
Przydałby się nam lotniskowiec i tomahawki do walki z narodowymi protekcjonistami.
Chcesz operować lotniskowcem na Bałtyku?
G. Bush pisze: „Przydałby się nam lotniskowiec i tomahawki do walki z narodowymi protekcjonistami”. Oczywiście! a kapitał finansowy nie ma narodowości! Ależ ty jesteś „mądry”.
Obstawiam, że Gowin popierając 7-letnią kadencję Dudy bez możliwości reelekcji chce w następnych wyborach sam startować jako wspólny kandydat Porozumienia i PiSu. Gdyby tak się stało to zwycięstwo wyborcze ma jak w banku, bo na niego głos może oddać wielu zwolenników PSLu, czy nawet centroprawicowców z PO.
Zagłosują, ale nie będą się cieszyli? To kompletna utrata zdolności honorowej!
Podejrzewam, że Gowin jest skończony. Strzelił sobie w stopę. Wyborcy PiS są na tyle karmi, że jak Jarek da znak, to go sprowadza do parteru. Na opozycję nie ma co liczyć, bo po numerach jakie wywinął, nikt mu nie zaufa. Będzie tak, jak z PJN.
Hmmm… Ronald Reagan jest postacią bardzo cenioną w kręgach prawicy wolnościowej. Z drugiej strony, owa prawica (głównie korwinowska) nie cierpi neokonów, bushystów, itp. Czy jednak nie ma w tym jakiejś schizofrenii politycznej? Ronald Reagan wydaje się być postacią przełomu w Partii Republikańskiej. Z jednej strony jest wyraźnie inny niż jego poprzednicy, zdecydowanie bardziej wolnorynkowy i wymachujący szabelką. Z drugiej strony to dopiero po nim władzę przejął klan Bushów. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to właśnie Reagan był tym, za którego kadencji stało się możliwe rozpanoszenia się neokonów. Czy Reagan nie był czasem neokonem?
Najśmiejsze było to, że 5 lat nie wiadomo jeszcze jakie były wyniki wyborów… ale było pewne, że premierem będzie Żelazna Dama.
Neokonserwatyzm = konserwatywny liberalizm + rusofobia
Nope. Był numer „PFLeR” zajmujący się tematyką neokonserwatyzmu. I tak nie da się przymiotnika „konserwatywny” wprowadzić…
Nadal podążacie stereotypami… Niczym ci wszyscy którymi tak bardzo gardzisz…
Ten artykuł to wykwit myślenia spiskowego, irracjonalnego, a w istocie wyjątkowo błędnego. Kto niby miałby wybrać J. Gowina na przywódcę Zjednoczonej Prawicy? Przecież on jest szefem kanapowej partyjki stowarzyszonej z PiS. A tylko z tej partii zostanie wyłoniony następca J. Kaczyńskiego, i to na Kongresie Krajowym PiS, na którym będą dominować delegaci z terenu (regionów). A Prawo i Sprawiedliwość nie da się już rozbić, czy podzielić. Jest ono zbyt dobrze zorganizowane, w którym dominują działacze terenowi, dla których jest ono już wartością samą w sobie i jedynym wehikułem polityczno-wyborczym, dającym im szansę sprawowania władzy na szczeblu gminno – powiatowo – wojewódzkim, a coraz częściej krajowym (sejm, rząd, administracja centralna). Autor art. zupełnie tego nie rozumie i brnie w absurdy. Przypomnę więc, że przełom 1989 r. polegał na tym, iż społeczeństwo polskie uzyskało formalną i faktyczną suwerenność, ale nie pozbyło się okupacyjnej elity, która zawarła zdradzieckie porozumienie nad jego głowami z kompradorami kapitalistyczno – międzynarodowymi. Obecnie naród polski jest w fazie walki z tym układem, i już bardzo dużo wywalczył. Społeczeństwo polskie z trudem odbudowuje własną elitę polityczna, która wyrasta z tradycji solidarnościowo – patriotyczno – katolickiego ruchu lat 1980 – 1981, rozbitego politycznie w stanie wojennym, a obecnie skupionej czy się to komu podoba czy nie w PiS i częściowo w Konfederacji, a nie w SLD, PO, PSL. To nic, że PiS i Konfederacja mają w większości kompradorskie kierownictwa, to pozostałość układu okrągłostołowego. Wartością jest to, że są już zorganizowane podmioty społeczno – polityczne w postaci tych partii i układów politycznych. Społeczeństwo polskie solidarnościowo – patriotyczno – narodowe jest już zorganizowane politycznie, a więc nie jest tak bezbronne jak w latach 90. XX wieku. Kierownictwa przychodzą i odchodzą, a partie i układy polityczne, to jest sformalizowana podmiotowość polityczna narodu, pozostaje, zgodnie z przysłowiem: Dłużej klasztora niźli przeora. Dla mnie jest zadziwiające to, że nikt z publicystów „konserwatywnych” nie zauważa tych procesów, a zwłaszcza tego, że na poziomie gminnym, powiatowym, a nawet wojewódzkim masy działaczy patriotyczno – katolicko – narodowych przejęły struktury samorządowo – rządowe państwa, a jednocześnie są działaczami PiS. Nazywam to “unaradawianiem PiS”. Już ostatni z kompradorskiej “neosolidarności” historyczny przywódca J. Kaczyński i jego ścisłe otocznie (korowsko – udeckie) jest w panice wiedząc, że tego procesu się już nie zatrzyma. Oczywiście poskomuniści – konserwatyści broniący III RP tego nie zauważają, choć na ich łamach piszą byli endekomuniści i postpaxowcy, którzy ten proces znają, gdyż na niego stawiali po 1956 r. Mam na myśli proces “unaradawiania”, PZPR i polskich komunistów, który autentycznie się odbywał, zwłaszcza po 1968 roku. I właśnie proces “unaradawiania” PiS teraz zachodzi. I to jest jedyna droga, by zniewolone społeczeństwo pokojowymi metodami zdołało wybić się na niezależność i suwerenność. W Polsce ta metoda jest znana od II poł. XIX wieku, a w sposób nowoczesny zastosował ją Roman Dmowski poczynając od przekształcenia Ligi Polskiej w Ligę Narodową.