Kaczyński w obcęgach

O pierwszej inicjatywie słyszeli wszyscy. Oto narodowo-zradykalizowana „prawica maszerująca” postanowiła powołać Ruch Narodowy. Jeśli tylko liderzy tego ruchu społecznego nie sprzedadzą tej inicjatywy Prezesowi PiS za jedno czy dwa miejsca biorące na listach (czego, niestety, nie można wykluczyć) to ruch będzie musiał – koniec końców – stać się partią. Choćby po to, aby móc pobierać pieniądze z budżetu w razie ewentualnego przekroczenia progu 3%. To są na tyle duże pieniądze, że nikt nimi nie pogardzi. To poważny kłopot dla Jarosława Kaczyńskiego, który – lata temu wypchnięty z solidarnościowej lewicy – konsekwentnie realizował swój projekt, aby pełnić w naszym kraju obowiązki prawicy. Jego celem zawsze było więc unicestwienie wszelkiej autentycznej prawicy, szczególnie tej narodowej. Stąd całe to szermowanie patriotyczną retoryką, „kondominiami”, „agentami” zagranicznych wywiadów, spiskami z Rosjanami itd., itp. Ruch Narodowy w znacznej mierze jest zwycięstwem narracji Kaczyńskiego. Gdy Robert Winnicki permanentnie mówi o „okrągłym stole” i „jaruzelsczyźnie”, to nie mówi językiem Romana Dmowskiego czy Bolesława Piaseckiego, lecz mową Kaczyńskiego. Mimo to Ruch Narodowy jest groźny, ponieważ odbiera Prezesowi monopol na prawicowość i na retorykę patriotyczną, zmieszaną z oparami smoleńskimi, ale starannie wyzutą z jakichkolwiek przejawów rzeczywistego nacjonalizmu. Aby zatrzymać rozwój Ruchu Narodowego Kaczyński musi przesunąć swoją partię w kierunku bardziej nacjonalistycznym, czyli – jak to się nazywa w dyskursie medialnym – „w prawo”. Już zresztą przesunął, atakując przesadnie mniejszość niemiecką na Sląsku.

Drugie ważne wydarzenie dla przyszłości prawej części sceny politycznej nie zostało dostrzeżone przez komentatorów, a mianowicie niespodziewana przegrana Waldemara Pawlaka w PSL i zastąpienie go przez Janusza Piechocińskiego. Pozornie mogłoby się wydawać, że agrarno-etatystyczny PSL nie ma z prawicą wiele wspólnego, stanowiąc polityczną ekspozyturę wiejskiej i małomiasteczkowej inteligencji. PSL taki był za Pawlaka, ale wypowiedzi Piechocińskiego wyraźnie wskazują, że ma to się zmienić. Nowy Prezes PSL od lat konsekwentnie głosi, że partia musi nabrać charakteru „ogólnopolskiego”. Więcej, na kongresie stwierdził wprost, że aktualne poparcia to ok. 4-5% i bez zmian może się zdarzyć, że stronnictwo nie wejdzie do następnego sejmu. Nie jest tajemnicą, że rolnicy na PSL nie głosują i dlatego partii brak bazy społecznej. Albo więc zdobędzie elektorat w miastach, albo zniknie. Dlaczego przez wiele lat, mimo haseł Pawlaka o partii ogólno-narodowej, nie przybywało głosów w miastach? Dlatego, że partia była kojarzona jako wiejska. W dużych miastach wystawiano kandydatów kompletnie nieznanych, których wielkomiejscy wyborcy kojarzyli jako „wsiowych”. Byli to albo lokalni „miastowi” działacze – kompletnie anonimowi dla wielkomiejskiego wyborcy – albo przywiezieni na listy wyborcze do miast w przysłowiowym „koszyczku”. Był to rodzaj kwadratury koła: kandydaci PSL w miastach byli elektoratowi nieznani, ponieważ nie byli posłami i nie brylowali w mediach. A dlaczego nie byli posłami? Dlatego, że „miastowi” nie chcieli na nich głosować. I kółko się zamykało.

Jak wyjść z tej kwadratury koła? Jest chyba tylko jedna droga: wziąć na listy PSL, w wielkich miastach, polityków już znanych. Muszą oni równocześnie być politycznie „niezagospodarowani”, czyli nie mieć dostępu do list wyborczych PO, PiS i SLD. Rozglądam się dookoła i widzę takich na prawicy. To grupy byłych działaczy ZCHN (już się mówi „na mieście”, że zgłosili się do nowego kierownictwa PSL), PJN i innych, drobniejszych partyjek. Ludzie ci nie mają list, nie mają struktur, ale mają znane nazwiska. Jeśli PSL wystawi ich w miastach to być może do europarlamentu lub Sejmu się nie dostaną, ale wezmą ze kilka procent głosów. Gdy PSL ma 4-5% poparcia, to wiele znaczy. W jaki sposób Jarosław Kaczyński będzie musiał walczyć o zatrzymanie miejskiego elektoratu przed odpływem do PSL? Skoro partia ta jest umiejscowiona w centrum sceny politycznej, to będzie musiał zrobić skręt ku lewicy, czyli do centrum.

Chyba już wszyscy Czytelnicy zrozumieli w czym jest problem, wystarczy, że przeczytają te fragmenty mojego tekstu, które zostały wyboldowane: aby unicestwić narodowo-zradykalizowany ruch młodzieży, czyli „prawicę maszerującą”, Jarosław Kaczyński musi przesunąć swoją partię „w prawo”, czyli przez przejęcie chociaż części postulatów i haseł nacjonalistycznych. Wiem, że nacjonalizm budzi w nim – jako potomkowi ideowemu PPS, Józefa Piłsudskiego i Jana J. Lipskiego – obrzydzenie. Ale jego idee polityczne są dosyć miałkie, więc jest zdolny to uczynić. Problem tylko w tym, że równocześnie będzie zmuszony zmagać się z PSL, które podejmie próbę przetrwania na polskiej scenie politycznej dzięki trafieniu do elektoratu miejskiego za pomocą tych polityków prawicy, którzy nie są w szeregach PiS. Aby odeprzeć atak z tej flanki, Jarosław Kaczyński musi skręcić w lewo i unikać wszelkich nacjonalistycznych czy choćby patriotycznych ekstremizmów. Co gorsze, nie może najpierw zneutralizować Ruchu Narodowego, aby potem przesunąć się do centrum aby zneutralizować PSL, ponieważ – zupełnie przypadkowo – atak nastąpił równocześnie z obydwu stron.

Mówiąc zupełnie wprost: Jarosław Kaczyński będzie musiał dokonać wyboru. Musi oznaczyć, kto jest dla PiS groźniejszy: Ruch Narodowy czy PSL? Czy zagrożenie „od prawej”, czy zagrożenie płynące „z centrum”? Osobiście przypuszczam, że za groźniejszego uzna przeciwnika z prawej, ponieważ  zmonopolizowanie prawicy uważał zawsze za swój priorytet. Ale to oznacza utratę politycznego centrum. A to znaczy, że wyrzeka się walki o władzę nad Polską… No, chyba, że liderzy Ruchu Narodowego dadzą się kupić paroma miejscami biorącymi na listach. Wtedy opozycja z prawicy przestanie być groźna. Wszystko zależy od wiadomej osoby, którą mocno i często tutaj krytykujemy, a która z pewnym masochizmem czyta dalej nasz portal. Bo czytujesz nas nadal Arturze?

Adam Wielomski

Tekst ten to zmodyfikowany artykuł, który ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!”.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Kaczyński w obcęgach”

  1. Na fotce widzimy imadło, a nie obcęgi…. „Acht und achtzig Professoren und Vaterland, Du bist verloren”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *