W polskim społeczeństwie funkcjonuje stereotyp Józefa Piłsudskiego jako antykomunisty i pogromcy bolszewickiej nawały w 1920 roku. Piłsudski jest wręcz symbolem antykomunizmu nie tylko dla dużej części polskiego społeczeństwa, która swoje polityczne przekonania i sympatie lokuje w nurcie odwołującym się do tradycji „Solidarności”, ale także dla sporej grupy młodego pokolenia. Z czego to wynika? Bez wątpienia jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest słaba znajomość historii, bo na Piłsudskiego i jego dokonania patrzy się przez pryzmat walki z zaborcą w szeregach PPS oraz Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Tymczasem pomijana i przemilczana jest kwestia pertraktowania z bolszewikami w 1919 r. strony polskiej działającej na rozkaz samego Piłsudskiego i to w momencie, gdy zdławienie komunizmu w Rosji można było osiągnąć stosunkowo małym nakładem sił. Tę smutną dla nas Polaków prawdę i jej kulisy odsłania powieść Jana Engelgarda „Klątwa generała Denikina”.
Książka rozpoczyna się w 1940 r. w Starobielsku, gdzie wysocy rangą polscy oficerowie będący w niewoli NKWD roztrząsają dlaczego losy Polski tak, a nie inaczej potoczyły się. Stawiają sami sobie pytania, czy można było tego uniknąć i siłą rzeczy wracają wspomnieniami do roku 1919, gdy zdławienie bolszewizmu było na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko wesprzeć działania Sił Zbrojnych Południowej Rosji dowodzonych przez generała Antona Denikina… W tym momencie autor przenosi czas swojej powieści do kwietnia 1919 roku.
Na froncie walki informacyjnej
Głównymi bohaterami powieści są Maria Biełozierska – Sobolewska, agentka rosyjskiego wywiadu wojskowego działająca w okresie I wojny światowej pod kryptonimem „Kalina” oraz Piotr Grigorewicz Goremkin będący oficerem wywiadu Sił Zbrojnych Południa. Goremkin przyjeżdża do Warszawy z misją przekonania polskich polityków, dziennikarzy oraz wojskowych, że bolszewizm stanowi nie tylko śmiertelne zagrożenie dla Rosji, ale w dalszej perspektywie także dla Polski. W tym celu „odmraża” agentkę „Kalina”, czyli Biełozierską. Goremkin i Biełozierska mają utrudnione zadanie, bowiem w dużej części polskiej opinii publicznej panuje „choroba na Moskala” umiejętnie podsycana przez propagandę PPS, komunistów oraz niemiecką agenturę wpływu. Rosjanie kontaktują się z przedstawicielami największej siły politycznej w Polsce, czyli Narodowej Demokracji, która z gruntu jest antykomunistyczna i to właśnie w endecji dostrzegają jedyną siłę zdolną wpłynąć na bieg historii, aby powstrzymać kataklizm bolszewizmu.
Śledząc losy głównych bohaterów przenosimy się w czasie do Warszawy z 1919 r. zwanej wówczas „Paryżem wschodu”, a której koniec rozpoczął się w sierpniu 1944 roku. Tutaj należą się słowa uznania dla autora, bo w krótki, ale bardzo plastyczny sposób opisał stolicę Polski w tamtym okresie. W trakcie lektury dosłownie czuje się klimat tamtej wspaniałej Warszawy.
Znakomicie też oddany jest klimat społeczno – polityczny stolicy, w której ścierają się pragmatyczne poglądy endecji z cierpiącą na „chorobę na Moskala” lewicową częścią sceny politycznej spod znaku Piłsudskiego i PPS. W „Klątwie generała Denikina” świetnie pokazany jest mechanizm grania na emocjach polskiego społeczeństwa, które łatwo daje się podjudzić na Rosję. W tym podjudzaniu prym wiodą czasopisma socjalistyczne, które są propagandowym przedłużeniem polityki prowadzonej przez Piłsudskiego i jego obóz polityczny. Czytając te fragmenty książki odnosi się wrażenie, że bynajmniej rzecz nie dzieje się w 1919 r., ale w obecnej epoce, bo zarzuty ze strony socjalistów, komunistów i niemieckiej agentury wpływu „rusofile”, „rosyjscy agenci” pod adresem tych, którzy są za wspólną walką z siłami Denikina w celu zdławienia bolszewizmu przypominają retorykę współczesnych mediów związanych z jedną z opcji politycznych.
Ta propaganda była tak silna, że nawet politycy realistycznej części polskiej sceny politycznej, czyli endecji bali się podjąć zdecydowaną akcję polityczną, aby nie być oskarżonymi o „rusofilstwo” czy „rosyjską agenturę”. W tym kontekście w książce znajdujemy też wątek wpływów niemieckich w samej Rosji, w łonie elit rosyjskich, które robią wszystko, aby zohydzić Polskę i Polaków w oczach Rosjan i tym samym ryglować jakiekolwiek zbliżenie polsko – rosyjskie. Ciekawy też jest fragment rozmowy wysokich stopniem oficerów rosyjskich, którzy doskonale pamiętali, że Lenina z jego bolszewicką sektą zainstalował w Rosji wywiad niemiecki pod dowództwem płk. Nikolai.
Nieznane fakty o gen. Denikinie
W książce autor nakreślił także postać gen. Denikina oraz zupełnie nieznane w Polsce fakty o nim. Chociażby ten, że matka gen. Denikina Elżbieta Wrzesińska, szlachcianka z Kujaw była Polką i uparła się, aby w metryce chrztu imię przyszłego generała nie było napisane po rosyjsku Anton, ale po polsku Antoni. Sam dowódca Sił Zbrojnych Południa uważał siebie w połowie za Polaka, a za swoją drugą ojczyznę Polskę. Tym więcej dramatyzmu dodaje fakt, że Polska pomocy siłom antybolszewickim dowodzonym przez niego nie udzieliła, a czynniki rządzące w postaci współpracowników Piłsudskiego prowadziły negocjacje z bolszewikami.
Wraz z bohaterami książki śledzimy kulisy rozmów politycznych na najwyższym szczeblu: od Moskwy przez Warszawę aż po podpisanie Traktatu Wersalskiego. W książce znakomicie ukazano ówczesne mechanizmy polityki międzynarodowej, jej uwarunkowania i zależności, a wszystko to na tle wielkiej geopolitycznej gry nie tylko o przyszłość Rosji i Europy Środkowo – Wschodniej, ale całego świata.
Jednakże nie tylko miłośnicy geopolityki, dyplomacji i historii znajdą coś dla siebie w omawianej książce, bo także zainteresowani militariami znajdą ciekawe szczegóły odnośnie wyposażenia poszczególnych rodzajów wojsk i ich umundurowania. Tutaj po raz kolejny autor udowodnił, że jest fachowcem w tej dziedzinie. Wisienką na torcie jest fragment opisujący uderzenie Dywizji Korniłowskiej na pozycje bolszewickie, w której żołnierze i oficerowie tej doborowej jednostki zastosowali formę ataku psychologicznego. Powstrzymam się przed opisem na czym taki atak polegał, ale napiszę tylko tyle, że aby takowy szturm można było przeprowadzić żołnierze musieli posiadać nieprawdopodobnie wysokie morale, ducha bojowego oraz poziom wyszkolenia.
Książka kończy się tak jak zaczyna – w 1940 roku, gdy polscy generałowie jadą w nieznane miejsce przeczuwając jednak co zrobi z nimi NKWD. Kolejnym atutem tej powieści jest załączony w Aneksie tekst autorstwa samego generała Antona Denikina pt. „Kto uratował władzę sowiecką przed zagładą?” napisany w 1937 r. w Paryżu. I to właśnie ten tekst jest tytułową klątwą, bowiem gen. Denikin przewidział kataklizm jaki czekał Polskę z rąk komunistów.
Powieść pióra Jana Engelgarda, to nietuzinkowa pozycja. Jest w niej w zasadzie wszystko: wartka akcja oparta na faktach, które miały miejsce w historii, wielka polityka prowadzona na największych salonach Europy, miłość, zdrada, gry wywiadu i kontrwywiadu oraz tragizm losów głównych bohaterów. Aż się prosi, aby jakiś reżyser wziął tę książkę na swój warsztat i zrealizował na jej kanwie film. Jest jeszcze jedna zaleta tej pozycji: otóż autor nie przedstawił bohaterów w sposób cukierkowy i patetyczny, co jest częstym mankamentem w tym gatunku literatury.
Jeżeli chodzi o modus operandi Marii Biełozierskiej oraz Piotra Goremkina, to można pokusić się o przypuszczenie, że na tej płaszczyźnie autora powieści inspirowało znakomite opracowanie N.S. Kirmieła „Biełogwardyjskije specsłużby w grażdanskoj wojnie 1918-1922” (wyd. Kućkowo Pole 2008). Czytając „Klątwę generała Denikina” i analizując sposób działania „Kaliny” oraz Goremkina można tę inspirację dostrzec, ale być może piszący tę rzecz jest w błędzie i Jan Engelgard korzystał z innych źródeł.
Do beczki miodu dołożę jednak szczyptę dziegciu, bowiem można żałować, że autor tak skąpo opisał samą akcję informacyjno – propagandową socjalistów i obozu Józefa Piłsudskiego mającą na celu zdyskredytowanie zwolenników współpracy z gen. Denikinem i walki z bolszewizmem. Wszak socjotechnika propagandy ówczesnej lewicy spod znaku PPS jest po dziś dzień wykorzystywana w walce z ludźmi, którzy chcą poprawy w relacjach polsko – rosyjskich.
Historyczna lekcja pokory
Biali oficerowie ochotnicy, wasza chwała jest nieśmiertelna, a wasza tragiczna śmierć jest hańbą dla Zachodu. (fragment pieśni „Les partisans blancs” – Biali partyzanci)
„Klątwa generała Denikina” oprócz walorów geopolitycznych, stricte politycznych i historycznych posiada także tę zaletę, że odkurza i przypomina przemilczaną w naszym kraju smutną dla nas Polaków prawdę, że nie tylko, iż nie pomogliśmy zdławić komunizmu, gdy była ku temu okazja, to na dodatek ludzie, którzy obecnie w Polsce są czczeni pertraktowali z bolszewikami. To bardzo ważna, choć bolesna książka, bo przypomina nam o niewygodnej prawdzie tak trudnej do zaakceptowania dla sporej części polskiego społeczeństwa. Dlaczego? Bo uczy nas nie tylko realizmu w polityce, ale także pokory. Pokory przed historią.
Wystarczy zerknąć na naszą megalomanię w związku z wejściem do kin filmu „1920 Bitwa Warszawska” i ogólnonarodowe samozadowolenie, że „my, pierwsi biliśmy komunistów”. Książka „Klątwa generała Denikina” pokazuje, że nie my Polacy, ale właśnie Rosjanie pierwsi zaczęli na masową skalę walczyć z komunizmem. Właśnie ci Rosjanie, tak chętnie w Polsce wyzywani od „komunistów” i „sowietów” jako pierwsi stawili opór bolszewickiej sekcie Lenina, a idol współczesnych, zapóźnionych „antykomunistów” Józef Piłsudski za pośrednictwem jego współpracowników pertraktował w tym czasie z czerwonymi. Bo to właśnie Rosji komunizm został narzucony siłą i dopóki zdrowa część tej Rosji miała siły i potencjał próbowała zrzucić to jarzmo z siebie, w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie inny totalitaryzm w postaci hitleryzmu został wybrany drogą demokratyczną. W Polsce nikt o tym nie mówi i w tym sensie powieść Jana Engelgarda jest książką, która uczy nas pokory wobec faktów historycznych.
Poza tym ta książka przełamuje jeszcze jeden stereotyp funkcjonujący w naszym społeczeństwie: że ci co „nie lubią Rosji”, to prawica. Było i jest dokładnie odwrotnie: to lewica spod znaku PPS była antyrosyjska, a endecja kwestię rosyjską traktowała racjonalnie, aczkolwiek część obozu kierowanego przez Romana Dmowskiego poddawała się terrorowi psychologicznemu propagandy PPS i zwolenników Piłsudskiego, którzy zarzucali im „rusofilię” i „rosyjską agenturę”, co doskonale przedstawiono w omawianej powieści. Dzisiaj pałeczkę „choroby na Moskala” przejęło środowisko skupione wokół pewnej partii, ale także i inne nie są wolne od tego ciekawego dla socjologów i politologów zjawiska.
Jedna z najważniejszych powieści historycznych ostatnich dwóch dekad
Dlatego śmiem postawić tezę, że „Klątwa generała Denikina” jest jedną z najważniejszych powieści historycznych ostatnich dwóch dekad. Poza tym jest książką odważną, bo w epoce powszechnego, bezkrytycznego uwielbienia Józefa Piłsudskiego i jego politycznej drogi stawia pod znakiem zapytania jego wybory geopolityczne i ideowe w 1919 roku. Lektura tej książki u niektórych – szczególnie zapóźnionych „antykomunistów” – może wywołać zdumienie, a nawet szok. Jednakże nie należy mieć złudzeń: dziś w Polsce nie ma klimatu społeczno – politycznego na debatę jaką w normalnej sytuacji ta książka powinna wywołać nie tylko wśród elit politycznych, ale także wśród historyków. Debaty, która powinna się przełożyć na całe społeczeństwo i która mogłaby przewartościować sposób patrzenia na Rosję i prowadzenia polityki w naszym kraju odnośnie Wschodu.
Pozostaje więc mieć nadzieję, że książka pióra Jana Engelgarda mimo wszystko odbije się pewnym echem w środowiskach zaangażowanych w życie społeczno – polityczne w naszym kraju i chociaż przez chwilę wywoła refleksję. Nie wyobrażam sobie człowieka, który interesuje się historią, polityką i geopolityką i który nie miałby na swoim koncie przeczytanej „Klątwy generała Denikina”. Ta powieść, a w zasadzie literatura faktu – jak podkreślił jej autor – jest lekturą obowiązkową dla każdego kto chce czynnie uczestniczyć w życiu politycznym Polski, bo przedstawia nie tylko polityczne starcie pomiędzy środowiskami Piłsudskiego i Dmowskiego, ale uczy do jakiej katastrofy prowadzi polityka oparta nie na zimnej, beznamiętnej kalkulacji opartej o realia geopolityczne, ale kreowana przez stereotypy, emocje i namiętności.
Na koniec oddajmy głos profesorowi Andrzejowi de Lazari: „Przestańmy utożsamiać bolszewizm z rosyjskością, zgódźmy się, że komunizm był wrogiem każdego narodu, w pierwszej kolejności samych Rosjan. Książka Jana Engelgarda pomoże nam to zrozumieć. Docenimy walkę Antona Denikina z bolszewizmem. A może nawet pożałujemy, że Józef Piłsudski nie udzielił mu zbrojnego wsparcia?”.
Tomasz Formicki
Jan Engelgard – „Klątwa generała Denikina”, Warszawa 2011, ss. 343.
a.me.