.
„Mam nadzieję, że współczesnego dobrego dialogu naszych państw i naszych narodów nie zakłócą dawne spory, dawne swary; że Polacy i Ukraińcy potrafią stawić czoła trudnej dyskusji o historii swoich konfliktów i o ich tragicznych skutkach. Wiemy przecież już bardzo dobrze, że właściwą drogą jest tylko i wyłącznie wzajemne wybaczenie i wzajemne pojednanie. Tak by nie pozostawało ono pustym gestem musi się realizować przez wspólne polsko-ukraińskie działania. Powinno to być przede wszystkim pielęgnowanie pamięci o ofiarach bratobójczych zbrodni, godne uczczenie wszystkich ofiar w miejscach ich cierpienia i śmierci. To nasz obowiązek wobec przodków, to zadanie dla nas wszystkich, i w Polsce i na Ukrainie” – powiedział prezydent w Werchownej Radzie Ukrainy (WRU).
Innego zdania są Ukraińcy. W dniu wystąpienia Komorowskiego w WRU, przyjęła ona ustawę nr 2538-1 „o statusie prawnym i uszanowaniu pamięci uczestników walki o niepodległość Ukrainy w XX wieku”. Uznaje ona OUN-UPA, która zabiła 100 tys. Polaków, za organizację walczącą o niepodległość Ukrainy.
Dodatkowej pikanterii nadaje sprawie fakt, że inicjatorem powstania ustawy był deputowany Radykalnej Partii Jurij Szuchewycz, którego ojciec brał udział w ludobójstwie kresowian. „Zgodnie z ustawą wszyscy, którzy brali udział w walce zbrojnej, politycznej, w strukturach i organizacjach, uważani są za walczących o wolność i niepodległość Ukrainy” – tłumaczy.
O tym, że nienawiść do Polaków jest na Ukrainie wciąż silna, można było się przekonać w lipcu 2014 roku, gdy młody młody ukraiński nacjonalista z ugrupowania „Swoboda” zaatakował polskiego prezydenta. Co ważne, wydarzenie to miało miejsce na uroczystościach upamiętniających ludobójstwo na Wołyniu z 1943 roku.
Źródło: Polskie Piekiełko