„Szkoła nie uczy praktycznej wiedzy i nie przygotowuje do życia” – taki argument słychać dosyć powszechnie wśród tzw. „teoretyków edukacji”.
Dlatego domagają się oni zmian w kierunku „przystosowania szkoły do rzeczywistości”.
W kontekście współczesnej edukacji jest to bardzo pożyteczny postulat. Rzecz w tym, co rozumie się pod słowem „przystosowanie”?
Gdy ostatnio usłyszałem ten pogląd w ustach młodzieży uświadomiłem sobie, że wśród uczniów jest on jeszcze bardziej rozpowszechniony i rozumiany dosyć specyficznie:
„-Komu się przyda „Pan Tadeusz”? Komu się przyda lektura książek Sienkiewicza? Komu się przyda znajomość historii?” – słysząc takie pytania opadają ręce.
Szkoła jako tortura
Jeśli argument z użyteczności jest decydujący dla większości uczniów, to mamy jedną z odpowiedzi na powszechne zniechęcenie do szkoły.
Mogą się oni zmusić do nauki tylko w momencie, gdy konieczność ukończenia szkoły nabierze utylitarnego charakteru: „Przejdę ten bezsens, żeby później pójść do zawodówki, ewentualnie na studia” – oto ich sposób rozumowania.
Szkoła jest tu rodzajem przymusowych tortur, które trzeba jakoś przeżyć, żeby zdobyć świadectwo.
Z tej perspektywy wszystko co pomaga łatwiej znieść „tortury” jest „moralnie” usprawiedliwione (wagarowanie, ściąganie itp).
Co jest najważniejsze?
We współczesnej szkole rzeczywiście jest dużo wiedzy bezsensownej, która nikomu się nie przyda na co dzień. Dlatego problem jej „formy” i „treści”, to osobna sprawa. Nie muszę jednak przekonywać Czytelników, że wykształcony człowiek powinien posiadać ogólną wiedzę o świecie.
Kluczem do rozwiązania problemu jest znalezienie odpowiedzi na pytanie: jaki rodzaj wiedzy jest najważniejszy?
Przede wszystkim ten, który mówi o: Bogu, sensie życia, prawdzie, dobru, pięknie, a także umożliwia zrozumienie procesów społecznych, które dzieją się wokół.
Dlatego w szkole klasycznej sięgano do źródeł, do tekstów, które budowały cywilizację, pomagały ją rozumieć i uczyły sprawnie myśleć.
Każdy człowiek wcześniej czy później musi postawić sobie pytanie: „po co to wszystko?” Udzielona odpowiedź zadecyduje o tym, jak ustawi sobie życie.
W dużej mierze jest to zadanie dla rodziców, ale szkoła powinna ich wspierać w tym zakresie. (Charakterystyczne, że ideolodzy współczesnej szkoły i państwa unikają takich podstawowych pytań pod pozorami równouprawnienia różnych poglądów, co w praktyce szkolnej skutkuje agnostycyzmem, albo zakamuflowanym ateizmem.)
Dopiero po tym początkowym uzbrojeniu umysł może przejść do kształcenia w kontekście wiadomości praktycznych (prawo, medycyna itp).
Przestawiona kolejność
Odwrócenie tej kolejności to prosta droga do niewolnictwa. Po rozłożeniu akcentów oraz używanej argumentacji najłatwiej tu rozpoznawać intencje rządzących.
„Umysł ucznia praktycznego” jest z zasady niewolniczy, bo nie jest w stanie samodzielnie myśleć i daje się jak na sznurku prowadzić propagandzie. To nie przypadek, że w elitarnych szkołach na przestrzeni wieków wbijano młodym ludziom do głów tony „nieprzydatnej wiedzy”. Ta „nieprzydatna wiedza” stawała się później niezwykle pożyteczna, bo pomagała zrozumieć rzeczywistość i przynależeć do elity społecznej.
A „praktyczny” uczeń, zdobywa „praktyczny” zawód i powtarza całe życie „praktyczne” slogany usłyszane w telewizorze.
Dariusz Zalewski
http://www.edukacja-klasyczna.pl/?p=2052#more-2052
a.me.