Europejska opinia publiczna nie chce dostrzegać problemów ukraińskiego przemysłu jądrowego. Skąpe informacje na ich temat pojawiają się w mediach zachodnich bodaj tylko w związku z aktywnością armii rosyjskiej w pobliżu elektrowni w Czernobylu i Zaporożu. Tymczasem katastrofa w którejkolwiek z ukraińskich elektrowni atomowych pociągnęłaby za sobą nieodwracalne skutki dla całej Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak by wyciągnąć odpowiednie wnioski polski czytelnik powinien znać tło i historyczny kontekst rozwoju energetyki atomowej naszego wschodniego sąsiada.
Współczesny ukraiński przemysł jądrowy znajduje się całkowicie w strefie wpływów USA. Era sowieckiego pokojowego atomu odeszła w niepamięć. Kijowskie plany, by całkowicie przeorientować energetykę jądrową wg amerykańskich standardów są oczywiście zrozumiałe, jednak wypadałoby chociaż mieć nadzieję, że transformacja jest dokonywana z zachowaniem elementarnych standardów bezpieczeństwa, a z tym, jak wiemy, na Ukrainie bywa różnie. Poniżej krótki przegląd sytuacji kryzysowych w ukraińskich elektrowniach, ograniczony wyłącznie do upublicznionych faktów:
- 2018 – wyłączono główną pompę obiegową w Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej w Mikołajewie;
- 2018 – wyłączono drugi blok Rowieńskiej Elektrowni Jądrowej Równe w związku z przerwą w dostawie prądu do systemu sterowania zabezpieczenia reaktora;
- 2019 – w wyniku serii awarii wyłączono dwa bloki Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej (pierwszy w kwietniu, drugi we wrześniu).
- 2021 – w marcu z powodu awarii układów pomocniczych generatora pilnie zamknięto dwa bloki Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej.
Według stanu z kwietnia 2022 r. na 15 bloków energetycznych wszystkich elektrowni jądrowych na Ukrainie pracuje tylko siedem reaktorów (trzy w Równem, dwa w Południowoukraińskiej EJ i dwa w kontrolowanej przez Rosję Zaporoskiej EJ).
Aby zrozumieć chorobę dręczącą ukraińską energetykę jądrową trzeba przyjrzeć się najnowszej historii. W 1994 r. Ukraina i Stany Zjednoczone podpisały protokół o wspólnym rozwoju przemysłu jądrowego, współpraca ta pozostała jednak na papierze. Z dwóch powodów: po pierwsze amerykańskie firmy nie miały doświadczenia w pracy z sowieckimi reaktorami, a po drugie na Ukrainie pracowali w tym czasie w dziedzinie jądrowej wysokiej klasy sowieccy specjaliści, którzy po prostu odmawiali współpracy z Amerykanami, obawiając się pojawienia się zagrożeń dla bezpieczeństwa elektrowni jądrowych.
Amerykańskie paliwo i sowiecka technologia, czyli przepis na katastrofę
Wszystko zmieniło się w 2014 roku, kiedy Kijów, zrywając wszelkie stosunki z Moskwą, podpisał umowę z amerykańską firmą WESTINGHOUSE ELECTRIC na dostawy paliwa jądrowego do 2020 roku. Do transakcji doszło, pomimo że w 2012 roku w południowo-ukraińskiej elektrowni jądrowej odnotowano poważne odchylenia w działaniu systemów paliwowych WESTINGHOUSE ELECTRIC. Faktem jest, że Amerykanie już wtedy próbowali wejść na rynek ukraiński, ale po tych pierwszych niepowodzeniach ogłosili, że nie planują dostosowania produkcji paliwa jądrowego do standardów ukraińskich reaktorów chłodzonych wodą (WWER). W 2017 r. WESTINGHOUSE ELECTRIC złożyło wniosek o upadłość, jednak bez zaprzestania współpracy z Kijowem, co wielu ekspertów odebrało jako próbę rozwiązania przez amerykańską firmę swoich problemów finansowych kosztem Ukraińców, oczywiście przy całkowitym pominięciu kwestii bezpieczeństwa energetycznego i ekologicznego Ukrainy. Zwłaszcza, że już w sierpniu 2021 roku WESTINGHOUSE ELECTRIC podpisał memorandum z ukraińskim ENERGOATOMEM w sprawie budowy nowego bloku Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej o wartości 30 mld USD.
Teraz, gdy na Ukrainie trwa wojna, WESTINGHOUSE ELECTRIC pozycjonuje się jako skuteczne narzędzie zapewnienia bezpieczeństwa użycia pokojowego atomu w obliczu rosyjskiej agresji. Jednak uznani światowi eksperci w dziedzinie energetyki jądrowej od kilku lat ostrzegają Międzynarodową Agencję Energii Atomowej, że amerykańskie paliwo jądrowe dostarczane przez Westinghouse Electric może działać na reaktorach typu WWER tylko wtedy, gdy udział paliwa produkowanego przez Stany Zjednoczone będzie niewielki w stosunku do rosyjskiego. W przeciwnym razie ukraińskie reaktory czekają poważne awarie, jeśli nie coś gorszego.
Co, gorsza wielu ekspertów nie wyklucza, że rosyjskie działania wojskowe na Ukrainie skłonią Pentagon do stworzenia na tym terytorium poligonu doświadczalnego dla amerykańskich technologii nuklearnych. Szczególnie elektrownie jądrowe są potencjalnym obiektem prowokacji, a więc i docelowo kolosalnych w skutkach katastrof. Ukraiński kryzys jądrowy powinien być więc dziś szczególnie monitorowny. Europa nie przetrwa drugiego Czarnobyla.
Linda Konecka
Kolejny raz widać jak niebezpieczne i przestępcze są anglosaskie korporacje i instytucje. Jak chciwość i nieliczenie się z nikim i z niczym nabija ich kabzę i tak już niewyobrażalnie wielką. Szantaże, kradzieże, lichwa, degradacja środowiska w wielu państwach, wojny, morderstwa polityczne i medyczne. Zakała ludzkości świata. I jak ich powstrzymać? Skoro druga strona tylko wypatruje srebrników lub jest szantażowana. Wielki przestępca kontra autentycznym moralnym elitom, intelektualistom. Krezus 1% kontra, dajmy na to, 10% z 99% . Pieniądze kontra cywilizacja łacińska (uczciwość, moralność, etyka, prawda). Może krach dolara zmiecie ich i ich instytucje z powierzchni ziemi. Ludzkość odetchnie.
Przypominam, że Papież ma prawo rzucać klątwy na heretyków!!!!