Kozicki – romantyzm – polityka realna

Tekst Adama Wielomskiego tutaj

Owszem, autor tego dzieła nie poszedł w swojej krytyce romantyzmu jako kierunku literacko-umysłowego zbyt daleko, ale to zrozumiałe. Ludzie tworzący Narodową Demokrację w końcu XIX wieku byli neoromantykami, wychowali się na literaturze romantycznej. Ich pojmowanie narodu jest niemal takie same jak narodowych wieszczów. Sam Roman Dmowski zawsze to podkreślał. Trudno więc wymagać od jednego z czołowych przedstawicieli tego pokolenia, jakim był Kozicki, żeby romantyków potępił. On raczej szuka w ich twórczości rzeczy ponadczasowych.
Z drugiej strony, Kozicki jasno pisze, jaki był cel jego pracy:

„Zamiarem autora pracy niniejszej było przedstawienie możliwie jasno i wiernie ideologii politycznej i będących jej wyrazem czynów naszych trzech wielkich poetów romantycznych. Dążąc do jak najdalej posuniętego obiektywizmu autor powstrzymywał się w toku wykładu od wypowiadania własnych poglądów”.

Stąd rzucająca się rzeczywiście w oczy wyjątkowa wstrzemięźliwość, nawet przy omawianiu spraw bardzo kontrowersyjnych. Kozicki stara się za to tak ujmować niektóre kwestie, żeby móc przedstawić je zgodnie z pojmowaniem Narodowej Demokracji, np. uwypukla słowianofilstwo Mickiewicza i Towiańskiego, ukrywa jednak obsesyjną wręcz rusofobię Krasińskiego. Na koniec tego fragmentu rozważań warto jednak pamiętać, że do wieszczów sięgali także bliscy Wielomskiemu konserwatyści i realiści, którzy w roku 1897 doprowadzili do odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie, czemu ówczesna endecja była przeciwna. 

Kozicki wyraźnie podkreśla, i to jest dla mnie najważniejsze, że polityka romantyczna skończyła się z chwilą klęski powstania styczniowego, które ocenia bardzo surowo, identycznie jak Dmowski. Od tego momentu nastaje era polityki realnej. Czytamy:

„Przeobrażenie wewnętrzne, jakie nastąpiło w Rosji po wojnie rosyjsko-japońskiej, umożliwiło wejście na drogi polityki realnej także w zaborze rosyjskim, co też odbyło się zarówno na terenie krajowym jak w Izbie Państwowej rosyjskiej. Wreszcie doszło do konfliktu zbrojnego między mocarstwami rozbiorowymi, sprawa polska stała się w czasie wojny realnym zagadnieniem politycznym, co otworzyło pole do realnej polityki polskiej na terenie światowym i w wyniku doprowadziło do odbudowy państwa polskiego. Mając zaś własne państwo naród polski musiał rozwiązywać realne zadania polityczne, co da się robić tylko realnie, a nie romantycznie”.

I wniosek najważniejszy:

„Toteż sądzimy, że obowiązują dziś w polityce te same wskazania liczenia się z okolicznościami czasu i miejsca, które wykładał w końcu XVIII wieku Staszic w swoich „Uwagach” i „Przestrogach”. W okresie, w którym żyje pokolenie nasze i żyć będzie jeszcze szereg pokoleń następnych, trzymać się musimy wskazań realnych Staszica, a nie romantycznych Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego”.

Było to napisane w roku 1948/1949. Autor powtórzył tę opinię, w jeszcze radykalniejszej formie w publikacjach na łamach „Tygodnika Warszawskiego”. Trudno więc uznawać Kozickiego za przedstawiciela jakiejś opcji neoromantycznej w ND. Jego biografia polityczna przeczy temu – był zawsze po stronie linii wytyczonej przez Romana Dmowskiego. I tu uwaga – demokratyzm ND nie odnosił się do afirmacji ustroju demokratycznego, był pojmowany jako budowanie narodu nowoczesnego złożonego ze wszystkich grup społecznych. Tak to należy odczytywać, w latach 20. Kozicki zaliczał się np. do cichych zwolenników włoskiego faszyzmu, oczywiście jeśli chodzi o formę rządów, a nie ideologię.

Zgadzam się za to z Adamem Wielomskim, że Kozicki mylił się w jednym – nie można twierdzić, że dla polityki romantycznej w pierwszej połowie XIX wieku nie było alternatywy i była ona słuszna. Było to stanowisko polityczne, gdyż ND na przełomie XIX i XX wieku ostro zwalczała konserwatystów i ugodowców. Chodziło m.in. o zdobycie poparcia społecznego, co się udało. Trzeba było więc czymś się od tych „ugodowców” różnić, a więc odrzucano także wykładnię historiozoficzną „ugodowców”. Sam Kozicki wyjaśniał to także następująco:

„Nie obniża to jednak [klęska polityki romantycznej] w naszych oczach znaczenia tego, co nam przekazali w puściźnie wieszczowie. Dali oni wierny wyraz duszy polskiej, duszy z natury swej romantycznej. I politycy realni z tym faktem liczyć się muszą, jeśli nie chcą mieć niepowodzeń, jak to już tylokrotnie przytrafiło się tym, którzy zamykali oczy na rzeczywistość”.

Paradoks polegał na tym, że ND, zdobywszy ogromne wpływy polityczne, de facto w 80 procentach przejęła program konserwatystów i realistów, czego dowodzi wydana właśnie książka Zbigniewa Markwarta „Polityka realna – zarys działalności i programu stronnictwa petersburskich realistów (1859-1906)”. 

Jan Engelgard
„Myśl Polska”, Nr 35-36 (26.08-2.09.2012)

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *