Kret – rzecz o ważeniu wartości

Mój dzisiejszy tekst będzie recenzja specyficzną. Specyficzną – bo pisaną trochę przez pryzmat osobistych doświadczeń. W tym sensie będzie raczej o tym, nie jaki jest ten film, ale jakie refleksje we mnie wywołuje.

Obraz Rafaela Lewandowskiego Kret traktuje o ważnym w we współczesnej polskiej polityce zagadnieniu. O problemie lustracji. Akcja rozgrywa się w zasadzie w gronie trzech osób: rodziny Kowalów. Ojca Zygmunta, syna Pawła i synowej Ewy (w tych rolach odpowiednio: Marian Dziędziel, Borys Szyc i Magdalena Czerwińska).

Zygmunt to były lider kopalnianej Solidarności, a jego synowa – córka byłego towarzysza niedoli – poległego w stanie wojennym podczas ataku milicji na kopalnię górnika. Podczas odbywającego się po latach procesu sprawców tej masakry okazuje się, że SB miała zainstalowanego w kierownictwie kopalnianej Solidarności tak zwanego kreta. Podejrzenie pada na Zygmunta. Ten w depresji przyznaje się synowi do fragmentów swojej przeszłości. Rozpoczyna się medialna nagonka. Z tarapatów wyciąga ex działacza były SB-ek, który jako odpowiedzialny za prowadzenie kopalnianej agentury zdecydowanie zaprzecza w sądzie, aby sławny solidarnościowiec kiedykolwiek współpracował z Bezpieką. Kiedy sprawa wydaje się więc wyjaśniona, honor Kowala seniora przywrócony, a wątpliwości synowej czy aby jej teść nie był pośrednim sprawcą mordu na jej ojcu rozwiane – następuje nagły zwrot akcji. Oto bowiem do Pawła zgłasza się ów zeznający wcześniej w sądzie funkcjonariusz (fenomenalnie zagrany przez Wojciecha Pszoniaka) z informacją, że jego ojciec tak naprawdę sowicie opłacił jego zeznania. I że do regulowania pozostała jeszcze ostatnia – trzecia rata zobowiązania. W trosce o honor ojca Paweł decyduje się ją zapłacić. Jednak po odkopaniu wraz z funkcjonariuszem ukrytych w leśnej chacie dokumentów – decyduje się pozbawić go życia.

Fabuła filmu choć jasna i przejrzysta, to jednak jednocześnie charakteryzuje się wieloma zwrotami. Wydaje się, że w realnym życiu aż do takiego spiętrzenia uzależnień nie mogłoby dojść. Nie mogłoby dojść do tego, aby bohater Solidarności, posądzany o agenturalną przeszłość mógł w wyniku tego posądzenia być również podejrzewanym o współudział w zabójstwie swego przyjaciela – ojca własnej synowej.

Takie jej skomplikowanie pokazuje jednocześnie, że polska lustracja często musi nieść za sobą ogrom ludzkich dramatów. Dobrze ujmuje to ów dawny funkcjonariusz SB Garbarek, gdy wręczając Pawłowi agenturalną teczkę jego ojca mówi: Niech go pan pochopnie nie ocenia. Bo przecież pańska matka była umierająca. Bo przecież groziłem mu także, że zostanie pan umieszczony w domu dziecka. Obok pochopności ocen, której należy się wystrzegać, i która to ostrożność w tej sytuacji jest istotną wartością, jest jednak i wartość druga. Tą wartością jest prawda. Prawda z którą ani Zygmunt Kowal, ani decydujący się na zamordowanie Garbarka jego syn – nie chcą się zmierzyć. Właściwe wywarzenie tych wartości nie jest rzeczą łatwą. Rzekłbym nawet – jest rzeczą piekielnie trudna.

Takie refleksje towarzyszyły mi podczas oglądania Kreta Rafaela Lewandowskiego. I myślałem sobie, że przecież ja sam – będąc w trochę podobnej sytuacji – byłem jednak w komfortowym położeniu. Bo przecież za moim ojcem stał nie tylko wniosek IPN o stwierdzeniu braku jego współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. I nie tylko wyrok niezawisłego sądu lustracyjnego w tej sprawie. Także inny wyrok – nakazujący pomawiającej go o współprace gazecie zapłatę 100 tysięcy złotych. A więc w tym przypadku sprawa jest jasna. I jest tylko potwierdzeniem mojego od zawsze głębokiego przekonania w tej kwestii. Ale inni mogą być w trudniejszej sytuacji. Mogą – gdy sprawa dotyczy ich najbliższych – zostać zmuszeni do heroicznego ważenia wartości. Wartości, którymi z jednej strony jest dążenie do prawdy, a z drugiej – powściągliwość w formułowaniu pochopnych ocen. Oby sprostali temu wyzwaniu. I nie zdecydowali się na drogę, którą wybrał grany przez Borysa Szyca Paweł Kowal.

Jan Filip Libicki

www.facebook.com/flibicki

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *