Krótkie refleksje powyborcze

Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich zaskoczyły wszystkich. Nie będę ich tu przypominał, gdyż wszyscy je znają i – lepiej lub gorzej – pamiętają procenty uzyskane przed poszczególnych kandydatów. Powiem tylko, że wybory zakończyły się porażką prawicy, dając zarazem pewną nadzieję nad odblokowanie zastygłego systemu partyjnego.

Dlaczego porażką prawicy? Dlatego, że wszyscy prawicowi kandydaci wypadli poniżej oczekiwań. Szczególny zawód musi dziś odczuwać JKM. Przyznam, że jeszcze 3 tygodnie szacowałem jego wynik wyborczy na ok. 8-10%, gdyż wydawało się, że to właśnie on będzie gwizdkiem, w którym zmagazynuje się para niezadowolenia społecznego z panującego oligarchicznego reżimu 5 partii systemowych. Niestety, tym razem pycha JKM zgubiła. Jego pomysł odejścia z KNP i założenia – wraz z Przemysławem Wiplerem – partii KORWiN nie udał się. Prawdę mówiąc wcale nie dziwię się. Czy ktoś zagłosowałby na Adama Wielomskiego startującego z partii WIELOMSKI? Odrobina megalomanii może być zabawna, ale jej nadmiar przekształca się w kuriozum.

Pozostali prawicowi kandydaci z góry nie mieli szans. Grzegorz Braun – mentalnie przypominający mi red. Terlikowskiego – strzelał do wszystkiego i każdego, byle tylko błysnąć swoim radykalizmem dla samego radykalizmu. Wyborcy takiego czegoś nie lubią, szczególnie prawicowi konserwatyści, którzy szukają stabilizacji, a nie radykalizmu. Mariana Kowalskiego kompromitowały dostatecznie ogłoszenia o kandydatach wywieszane na słupach, gdzie można było przeczytać, że kandydat ma „50 lat”, ma „wykształcenie podstawowe” i jest „bezrobotny”. Bardziej to przypominało anons o pracę w charakterze robotnika niewykwalifikowanego niż charakterystykę kandydata na Prezydenta RP. Jacek Wilk – dla którego mam wiele sympatii – nie był znany szerszej opinii publicznej i skazany był na porażkę choćby z tego właśnie powodu, acz merytorycznie z prawicowych kandydatów miał do powiedzenia zdecydowanie najwięcej.

Klęską prawicy jest sukces Andrzeja Dudy. Oto kolejny pseudo-prawicowy polityk startujący z list PiS, udający prawicowca i podający się za niego, choć zaczynał w Unii Wolności – podobnie jak Bronisław Komorowski – i konia z rzędem dam temu, kto mi wymieni trzy znaczące różnice programowe między tym panem, a obecnie urzędującym Prezydentem. W tej chwili obserwujemy zaś ten sam proces, co po wszystkich wyborach: przekonuje się nas, że prawicowy wyborca nie ma innego wyjścia, jak tylko głosować na Dudę, na zasadzie „mniejszego zła”. Mniejsze zło! Ile razy słyszałem ten termin, którym próbowano mi wmówić, że Kaczyński, Gliński, Krasnodębski –a teraz Duda – jest mniej zły niż kandydat PO, przy czym nigdy nie dowiedziałem się czym ci panowie różnią się od tych, rzekomo gorszych, kandydatów PO. Sukces Dudy oznacza wzmocnienie całej tej pseudo-prawicy, której intelektualne korzenie i patrzenie na świat wywodzi się ze środowiska KOR, jacobineum, PPS i „patriotycznych lóż wolnomularskich”. Każde wzmocnienie PiS oznacza niemożność stworzenia w Polsce prawicy w normalnym rozumieniu tego słowa. Dlatego jego sukces jest klęską prawicy, czyli klęską Polski. To sukces pozoru, że PiS w czymkolwiek jest lepszy od PO, podczas gdy – co powtarzam do znudzenia – ”każdy solidaruch jest taki sam”, każdy ma taką samą rewolucyjną i antypaństowową mentalność, każdy popiera banderowców z Ukrainy etc.

Wreszcie Paweł Kukiz. Jego sukces jest oczywiście porażką myślenia politycznego, gdyż podstawowy pomysł tego polityka-melomana, czyli wprowadzenie JOW-ów, oznacza petryfikację sceny politycznej na dziesięciolecia. Po wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych na scenie politycznej pozostałyby tylko PiS i PO. Nie będzie w Sejmie ani PSL, ani SLD, ani Palikota (tego ostatniego nie będzie zresztą przy każdej ordynacji wyborczej), ani żadnej prawicowej partii stojącej „na prawo” od PiS. Paradoksem jest, że wyrażający anty-establishmentowe nastroje Kukiz jest katalizatorem domknięcia sceny politycznej. Przecież jej zablokowanie nie wynika z ordynacji wyborczej, ale z innych przyczyn: 1/ Ustawy o finansowaniu partii politycznych, zapewniających partiom sejmowym miażdżącą przewagę nad pozasejmowymi. 2/ Istnieniu konglomeratu partyjno-medialnego, dzięki czemu dostęp do mediów mają „właściwi” kandydaci i „właściwe” idee. Mając więc nadzieję, że JOW-y nie przejdą, cieszę się, że już 20% wyborców ma dość wyleniałego sporu personalnego Kaczyńskiego z Tuskiem, który nie obchodzi nikogo poza nimi obydwoma. Gdyby mieli po 10 lat, to poszliby za szkołę i rozwiązali ten spór pięściami. Nie widzę powodu, dla którego cała Polska ma się nim pasjonować i podporządkowywać mu podziały na scenie politycznej.

Czeka nas teraz druga tura. Przestrzegam przed przyjęciem postawy, że „PiS to mniejsze zło”. Partia ta nie jest mniejszym złem, gdyż nie różni się niczym od PO, poza hasłami, a okupuje prawą część sceny politycznej. Dlatego nie zagłosuję na Andrzeja Dudę. Warunkiem odbudowy prawicy polskiej jest unicestwienie PiS i każda porażka tej partii przybliża dzień obalenia rządów nieomylnego Prezesa Tysiąclecia, to zaś dezintegrację tej formacji, po której na prawicy nastąpi znajdzie się wreszcie miejsce i szansa na odbudowę autentycznego konserwatywnego stronnictwa. Głos na Dudę jest przeto głosem na system.

Nie oznacza to, że życzę zwycięstwa Bronisławowi Komorowskiemu. Kolejna kadencja kontynuacji to zmarnowane lata i wzmocnienie dekadenckiego panowania PO, które nie ma Polsce już nic do zaproponowania (i nigdy nie miało). Czasy, gdy PO miało charakter katechoniczny, chroniąc Polskę przed Macierewiczem i Palikotem, już odeszły. Palikot jest już politycznym fantomem, a PO coraz bardziej przechyla się w lewo, zastępując go na scenie politycznej i przejmując coraz więcej jego haseł. Idea „prawicowego PAX-u” w PO jest już nieaktualna. Głos na Komorowskiego jest przeto głosem na system.

Reasumując, proponuję aby dzień II tury wyborczej wykorzystać na zdrowy i odbudowujący spacer z psem po lesie. Pomiędzy dwoma złami większymi nie ma zła mniejszego.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Krótkie refleksje powyborcze”

  1. „Po wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych na scenie politycznej pozostałyby tylko PiS i PO”. Więc dlaczego właśnie te partie blokują od lat możliwość wprowadzenia JOW-ów? Dlaczego GW wyciąga wszystkie argumenty przeciwko JOW-om, jakie może znaleźć? Ech, to oczywiste, że przejście na JOW-y jest korzystne dla zwykłych obywateli, a niekorzystne dla „elit”.

  2. Przy pewnych elementach sensownych wywód jest niespójny z opublikowanym nie tak dawno potępieniem absencji wyborczej. Ja się jeszcze zastanawiam. Duda jest aktorem, a aktor chcący utrzymać publikę jest w pewnym stopniu związany rolą i publicznością, dla której gra, więc coś tam światopoglądowo groźnego musi zablokować. Komorowski gra przed inną publiką, więc tego nie zrobi. Poza tym, jeśli są dwa zła, to niech stoją w klinczu, niech się męczą w ramach kohabitacji – będą mniej szkodliwe, gdy się przyblokują. To są argumenty racjonalne. Jest też sentyment, który u mnie wygląda tak: gdy posłucham Lisa lub kogoś z TVN – myślę – nie no trzeba coś zrobić z tym tatałajstwem – idę na Dudę! Posłucham po chwili wywodów mendiów pisowskich – i myślę – nie no, na taką pseudoprawicową manipulację wycierającą sobie gębę wartościami iść jednak nie można. Kilku znajomych powiedziało mi: „mam to samo”.

  3. Ja nie mam zamiaru głosować na żadnego z nich. Przekreślę obu, dopiszę Kukiza (jako pewien symbol, bo programowo najbardziej mi odpowiada Jacek Wilk), postawię krzyżyk przy Kukizie…

  4. Marian Kowalski przez dwadzieścia lat prowadził działalność gospodarczą NA RYNKU będąc tym samym zmuszonym utrzymywać różnego rodzaju synekury dla życiowych nieudaczników z kompleksem Napoleona. Jestem pewien, że potrafiłby pan bez trudu wskazać co najmniej jeden przykład na to, że formalne wykształcenie nie musi być wyznacznikiem poziomu wiedzy czy inteligencji. Poza tym – co również Kowalski przecież wyjaśniał – nie miał możliwości kontynuowania nauki po śmierci ojca. Z pracy został zwolniony prawdopodobnie również ze względu na swoją działalność polityczną w której nie ma przecież nic oprócz roztropnej i bezinteresownej troski o dobro wspólne. To on zmusił mainstream do nadmuchania plastikowej lalki z innej spuszczając skutecznie powietrze. W ostatnich wyborach (będąc zmuszonym prowadzić działalność w informacyjnym i medialnym podziemiu) zdobył poparcie blisko 80.000 tys wyborców. W tym moje.

  5. Mam tylko prośbę/uwagę do dyskutantów: nie oddawajcie głosów nieważnych. Wydźwięk tego jest żaden, a tylko rodzi podejrzenia o fałszerstwa. Co więcej, do tych fałszerstw zachęca, bo im więcej takich deklaracji, tym łatwiej wytłumaczyć wzrost liczby takich głosów. A nawiązując do artykułu. Osobiście prawdopodobnie zagłosuje na Dudę z 3 powodów: 1/ liczę w jego wydaniu na blokowanie obyczajowego nowinkarstwa 2/ wspomniany klincz z Platformą w połączeniu z dostępem do tajnych danych może zaowocować wymianą ciosów po których część systemowego elektoratu zauważy na jakim świecie żyje 3/ wizerunek. Sprawność intelektualna obecnego Prezydenta maleje skokowo i za kilka lat może być problem nawet z czytaniem z kartki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *