Krytyka poglądów Blocka nt. aborcji oraz porzucania dzieci

Reprezentowany w artykule pogląd, że "obrona życia nienarodzonego to obrona wolności" stanowi fragment polemiki autora z Walterem Blockiem a dotyczy libertariańskiego stanowiska wobec omawianej kwestii.

Zgodnie z teorią Blocka o „wydalaniu” (1977, 1978), płód może zostać usunięty tylko wtedy, gdy wskutek zabiegu nie poniesie śmierci, przy założeniu, że z medycznego punktu widzenia istnieje taka możliwość. Block twierdzi, iż teoria ta wywodzi się z libertariańskiego aksjomatu nieagresji, według którego zakazane jest krzywdzenie innych ludzi – łącznie z istotami (jeszcze) nieświadomymi faktu, że są ludźmi – lecz dopuszczalne jest usuwanie siłą intruza przebywającego na czyimś terenie prywatnym (w tym przypadku w łonie kobiety). Ponadto zaprzecza, jakoby zgoda na zajście w ciążę zobowiązywała kobietę do wydania dziecka na świat w danym terminie, gdyż tego rodzaju zobowiązanie mogłoby mieć rację bytu jedynie w przypadku istnienia domniemanej umowy między obojgiem, natomiast Block zaprzecza istnieniu takowej umowy argumentując, że nie da się choćby w najmniejszym stopniu wyrazić zgody na jakąkolwiek decyzję, zanim zostało się powołanym do życia.

Dlatego też utrzymuje, że jedyny racjonalny powód, dla którego można by zobowiązać matkę do doniesienia ciąży, mógłby mieć swe źródło w istnieniu istotnego prawa pozytywnego (np. prawa płodu do życia), będącego jednak pojęciem niezgodnym z etyką libertarianizmu. Lecz co ciekawe – o czym wspomniałem już w poprzednim akapicie – jednocześnie uważa przerwanie ciąży ze skutkiem śmiertelnym dla płodu za morderstwo (w przypadku istnienia sposobów dokonania aborcji bez zabijania dziecka) oraz nie uznaje czynności tej za morderstwo, jeśli takie metody nie są dostępne. Sytuacja ta sama w sobie wydaje się podważać propozycję Blocka, ponieważ zdaje się wprowadzać do zasady o nieagresji dodatkową komplikację: w końcu skoro wydalenie intruza jest prawem każdego człowieka i nie powinno się nikogo obciążać odpowiedzialnością za los intruza po dokonaniu jego usunięcia, dlaczego więc moralna ocena czynności wydalenia miałaby zależeć od dostępności sposobów wydalenia oraz od tego, który z nich znajdzie zastosowanie wobec intruza?

Jak by jednak nie było, nie mam zamiaru drążyć tego tematu. Twierdzę natomiast, że nawet wtedy, gdy nie są dostępne metody wydalenia nie odbierające życia nienarodzonemu, aborcja powinna być uznawana za morderstwo. Dlaczego tak sądzę? Nawiązanie do wymyślonej przez Blocka anegdoty o „locie samolotem” (1977) będzie w tym kontekście jak najbardziej na miejscu. Otóż przyznaje on, że zaproszenie kogoś na przelot, a następnie wydanie mu polecenia natychmiastowego opuszczenia samolotu znajdującego się na wysokości 10 km stanowiłoby doskonały przykład złamania umowy w szczególnie perfidny sposób. Spróbujmy zatem wyobrazić sobie inny, acz podobny scenariusz: Iksiński upija Igrekowicza na umór, zaciąga go do samolotu, a gdy ten odzyska przytomność, każe mu wyskoczyć(1). Nie zawierali ze sobą żadnej umowy i możemy wręcz założyć, że nie istnieje między nimi nawet domniemana umowa.      

Wydaje mi się więc, iż założenia, że to Iksiński odpowiada za fakt, że Igrekowicz znalazł się na jego posiadłości oraz że to Iksiński odpowiada za usunięcie Igrekowicza z tejże – wiedząc, że panujące na zewnątrz warunki są zabójcze – wskazują na to, że Iksiński odpowiada za śmierć Igrekowicza i tym samym staje się mordercą (Iksiński jest kluczowym i nieodzownym elementem każdego ogniwa danego łańcucha przyczynowo-skutkowego). Przytaczając analogiczny przykład: oczywiste dla mnie jest, że wrzucenie kogoś do pomieszczenia stojącego w ogniu, pełnego trujących gazów itp. zostałoby uznane za morderstwo. Tego rodzaju zdarzenie jak najbardziej przypomina aborcję (pamiętajmy, że mowa o scenariuszu, w którym nie istnieją metody usunięcia płodu z macicy bez zabijania go). Świat zewnętrzny to dla płodu miejsce, w którym panują zabójcze warunki i jeżeli to matka umieściła go w bezpiecznym schronieniu, jakim jest jej łono (analogicznie do samolotu z poprzedniego przykładu) i jeśli to ona obecnie chce wymówić mu owo schronienie, to również ona ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za jego śmierć (matka jest kluczowym i nieodzownym elementem każdego ogniwa omawianego łańcucha przyczynowo-skutkowego).    

Stąd też wnioskuję, iż w takich przypadkach to matka jest winna naruszenia libertariańskiego aksjomatu nieagresji. Nie ma potrzeby powoływania się na prawa pozytywne, chyba że w ograniczonym, specyficznym kontekście opisanym przez Longa (1993), w którym to „pochodne” prawa pozytywne są „wspierane” przez odpowiadające im prawa negatywne. W naszym przypadku przykładem pierwszego z nich jest prawo do pozostania w łonie aż do chwili, kiedy będzie się w stanie sprostać warunkom zewnętrznym, natomiast przykładem drugiego – prawo do niepadnięcia ofiarą agresji. Innymi słowy – libertariańska zasada nieinicjowania przemocy góruje nad prawem do wydalenia intruza z naszej posiadłości, nawet jeśli to my wcześniej sprawiliśmy, że stał się on „intruzem”.

Podobne wnioski znajdują zastosowanie w przypadku poglądów Blocka na temat porzucania dzieci (2001, 2004). Przytacza on argument nieistnienia praw pozytywnych w moralności libertariańskiej twierdząc, że dziecko może zostać porzucone przez rodziców, o ile zostaną spełnione wszelkie znaczące kryteria właściwej procedury. Jednym z takich kryteriów jest upewnienie się, że nikt inny na świecie nie wyraża chęci do objęcia roli opiekuna ich potomstwa. Dopóki się to nie stanie, nie można powiedzieć o rodzicach, że zrzekli się praw do sprawowania opieki nad dzieckiem, tak więc są oni nadal odpowiedzialni za ewentualne naruszanie owych praw. I o ile doskonale rozumiem pogląd Blocka, jakoby z chwilą przekazania dziecka potencjalnemu opiekunowi rodzice mogą uważać się za zwolnionych z odpowiedzialności za nie, o tyle nie zgadzam się z jego twierdzeniem, że w przypadku nie znalezienia takiej osoby mogą porzucić dziecko ze skutkiem śmiertelnym lub zabić je w celu zaoszczędzenia mu cierpień.    

Podobnie jak w przypadku ciąży należy zaznaczyć, że to rodzice bezpośrednio odpowiadają za wydanie dziecka na świat (bez jego zgody), w którym noworodek nie ma szans przeżyć bez pomocy i opieki ze strony innych. Dlatego też jeśli rodzice najpierw udzielają mu schronienia w postaci opieki, a następnie postanawiają pozostawić go na pastwę losu, postępują analogicznie do osobnika zaciągającego nieprzytomnego kolegę do samolotu i każącego mu wyskoczyć, gdy samolot jest już w powietrzu. I tu ponownie nie ma co przytaczać argumentu o istnieniu praw pozytywnych w celu wykazania, że wyżej wymienione czyny są złe z punktu widzenia etyki libertariańskiej. Wystarczy zdać sobie sprawę, że jeżeli jest się odpowiedzialnym za sprowadzenie Iksińskiego (bez jego zgody2) na czyjąś posiadłość lub oddanie go pod czyjąś kuratelę, to wydalenie go tudzież innego rodzaju użycie siły, przez co wystawia się go bezpośrednio na niebezpieczeństwa, jest aktem agresji. Stąd też rodzice o odpowiednio wysokim poczuciu moralności powinni zapewnić swemu potomstwu opiekę dopóki nie będzie umiało ono przeżyć na własną rękę poza domem rodzinnym.

Podsumowując: twierdzę, że poglądy Blocka na temat aborcji i porzucania dzieci są niewłaściwe, ponieważ nie uznaje on faktu, że gdy ktoś dobrowolnie zapoczątkowuje łańcuch przyczynowo-skutkowy, w wyniku czego na jego posiadłości pojawia się kto inny, osoby tej nie można uznać za intruza. Ponadto za bezpośrednie skutki wynikające z jej wydalenia odpowiada właściciel posiadłości. Wszystko to wywodzi się z prostego, logicznego faktu, że niezależnie od fazy danej procedury  ostatecznym czynnikiem sprawczym jest właściciel.

1.Jeśli przyjąć twierdzenie, zgodnie z którym zaciągnięcie nieprzytomnego Igrekowicza do samolotu jest aktem agresji, to jest nim również – metaforycznie rzecz ujmując – „zaciągnięcie nieświadomego płodu do łona”. Ani Igrekowicz ani płód nie ma możliwości wyrażenia zgody na bycie umieszczonym w danym miejscu tudzież sprzeciwu wobec owej czynności.    

2.Być może należałoby ponownie zwrócić uwagę, że brak zgody nie musi koniecznie oznaczać działania wbrew czyjejś woli; może oznaczać działanie niezależnie od niej. Zaciągnięcie nieprzytomnej osoby do samolotu może mieć miejsce bez jej zgody, ale także bez jej sprzeciwu. To samo można powiedzieć w odniesieniu do powołania płodu do życia.  

Odniesienia

Block, Walter E. 1977. “Toward a Libertarian Theory of Abortion.” The Libertarian Forum; tom 10, nr 9, wrzesień, str. 6–8; www.mises.org/journals/lf/1977/1977_09.pdf

———. 1978. “Abortion, Woman and Fetus: Rights in Conflict?” Reason, kwiecień, str. 18–25.

———. 2001. “Stem Cell Research: The Libertarian Compromise”, LewRockwell.com, 3 września; www.lewrockwell.com/block/block5.html

———. 2004. “Libertarianism, Positive Obligations and Property Abandonment: Children’s Rights,” International Journal of Social Economics; tom 31, nr 3, str. 275–86; www.walterblock.com/wp-content/uploads/publications/block-children.pdf

Long, Roderick T. 1993. “Abortion, Abandonment, and Positive Rights: The Limits of Compulsory Altruism,” Social Philosophy and Policy; tom 10, nr 1 (zima)

Tłum.: Jarosław Wiśniowski

Źródło: http://libertarianpapers.org/2010/16-wisniewski-block-on-abortion/

A. Me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Krytyka poglądów Blocka nt. aborcji oraz porzucania dzieci”

  1. Ale wciąż, dlaczego niby wyjęcie dziecka z macicy przed urodzeniem i wsadzenie go do jakiegoś ultra-nowoczesnego inkubatora, aby dojrzało do „porodu”, miało by być morderstwem. Aborcja jest morderstwem dlatego, że jego skutkiem jest śmierć dziecka, które – przy obecnym stanie techniki i medycyny – nie jest w stanie przeżyć poza „naturalnym” inkubatorem, brzuchem matki.

  2. Na MIT trwa od paru lat projekt prowadzony przez „meskich szowinistów” a dotyczacy skonstruowania „sztucznej macicy”. Umozliwiłoby to stworzenie „meskiego swiata” bez prokreacyjnego szantażu” kobiet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *