To trzeba zapamiętać. Znany polityk PiS Jan Dziedziczak, zapytany o przyczyny wycofania się rządu z wprowadzenia podatku cyfrowego, który miały płacić głównie amerykańskie koncerny działające w Polsce, przyznał, że „wycofaliśmy się z tego w imię dobrych relacji z innym państwem”. Przypomnę, że zakomunikował o tym wiceprezydent USA Pence podczas wizyty w Polsce.
Kiedyś takie zachowania zwykło się nazywać wasalnymi, hołdowniczymi, niesamodzielnymi i będącymi wyrazem podporządkowania w stosunkach z hegemonem. A dziś, to są wszystko „działania w imię dobrych relacji”. To brzmi znacznie bardziej elegancko, ale niesmak (absamak – jakby powiedział Prezes) i poczucie uszczerbku własnych interesów, godności i wartości, jest takie same co i poprzednio. Ci co innym zarzucali takie działania i deklarowali wstawanie z kolan, sami nie zachowują się lepiej. A nam, obywatelom, pozostało tylko zastanawianie się, jak daleko oni się mogą posunąć w tym ustępowaniu wobec bezczelności hegemona i jakie interesy narodowe mogą przez to narazić.
W polityce są sytuacje, kiedy czasami trzeba się cofać, zmieniać front a nawet przejść na stronę przeciwną. Obecnie rządzący zdają się nawet nie rozpatrywać innych ewentualności oprócz okazywania uległości, zatem pozostało im tylko ustępowanie i tylko takie zachowanie wydaje się być modelowym w relacjach z aktualnym hegemonem. W nadchodzących wyborach należy jasno powiedzieć rządzącym co się o tym myśli.
Stanisław Lewicki
O kolejny ruski agent, co chce stalinowskiej dominacji w Polsce [sarkazm].
Można założyć, że PIS rozumie destrukcyjną potęgę Ameryki i inteligentnie jest spolegliwy byle dotrwać do wyborów bez narażania się na gniew hegemona. Pytanie polega jednak na tym czy po wyborach wreszcie nasze państwo będzie bardziej asertywne. Jest to wątpliwe w sytuacji kiedy mamy wokół siebie koalicję silnych wrogów a nawet państwa Wyszehradu nie podzielają naszej polityki zagranicznej. Czy w takiej sytuacji można sobie pozwolić na postawienie się Ameryce?
A kto doprowadził do takiej sytuacji?