No i po Marszu Niepodległości. Został przejęty przez państwo, a bardziej chyba jeszcze przez rządzącą partię. Nastąpiła, można by z humorem podsumować, nacjonalizacja marszu nacjonalistów.

Patrząc na to co działo się ostatnimi laty na tym marszu coraz bardziej wyglądało na to, że jakieś rozwiązanie tego rodzaju musi nastąpić. Wynikało to z tego, ze organizatorzy, owo stowarzyszenie, coraz gorzej radzili sobie z panowaniem nad przebiegiem marszu i jego uczestnikami. A niestety zaczęły się tam pojawiać dziwne grupy, nie kryjące swoich nazistowskich sympatii i afiliacji. Nawet jacyś neobanderowcy z Ukrainy, mający maszerować w „czarnym bloku” z innymi nazistami.

Organizatorzy ogłosili, że ich „wypraszają”. Ale przecież nie chodzi tu o ich intencje, ale o to, czy rzeczywiście byliby w stanie nie dopuścić nazistowskich grup do podłączenia się do marszu. Praktyka poprzednich marszów pokazała, ze nie byli w stanie tego zapewnić. A efekt był taki, że relacje z przemarszu owego „czarnego bloku” pojawiły się w serwisach informacyjnych na całym świecie z komentarzami, że oto 100 tyś. nazistów paraduje w Warszawie. Nie można też mieć iluzji co do tego, że właśnie o taki przekaz chodziło wielu ośrodkom i służbom państw wrogich Polsce. I one nie tylko się przyglądały sytuacji, ale także uruchomiły swoje zasoby by właśnie tak to wyglądało. I to zasoby zdecydowanie większe niż owe 20 tys., wydane ponoć na urządzenie obchodów imienin Hitlera w Polsce.