„Gość Niedzielny” nr 20
„Odchudzanie portfela” – Bogumił Łoziński o redukcji uposażeń posłów. „Uposażenie zasadnicze posła i senatora wynosi około dwóch średnich pensji krajowych (…) Z badań przeprowadzonych przez brytyjska Niezależną Komisję ds. Standardów Parlamentarnych (IPSA) wynika, że polscy posłowie mają jedno z najniższych uposażeń zasadniczych na świecie. Według danych z 2012 r. krezusami są parlamentarzyści Japonii, którzy w przeliczeniu na złotówki rocznie zarabiają 846 270 zł. W przedziale do 500 tys. zł rocznie mieszczą się członkowie parlamentów Australii, Włoch, Stanów Zjednoczonych (4 miejsce) i Kanady. W Europie w przedziale miedzy 300 a 400 tys. zł są Norwegowie, Irlandczycy, Niemcy, Brytyjczycy i Szwedzi. W momencie sporządzania raportu Polacy byli na ostatnim miejscu w tym zestawieniu, otrzymywali 118 709 zł rocznie, a po obecnej obniżce dostaną 96 199 zł.”
Gdyby w Polsce dochody zwykłych obywateli były na takim poziomie jak w wymienionych państwach to i dochody parlamentarzystów powinny być podobne. Godzien robotnik zapłaty swojej.
„Gość Niedzielny” nr 20
„Baskowie składają broń” – Maciej Legutko o zakończeniu terrorystycznej działalności ETA. „To już koniec blisko 60-letniej historii terrorystycznej organizacji ETA, 3 maja oficjalnie ogłoszono jej rozwiązanie. Jednak rany po dekadach konfliktu w Kraju basków jeszcze długo będą się goić. (…) Głównym celem ETA była niepodległość Kraju Basków, akty terroru zostały uznane za jedną z dozwolonych metod realizacji celu. (…) W 1973 r. doszło do najgłośniejszego zamachu. Dokonując eksplozji bomby w Madrycie, zabito hiszpańskiego premiera Luisa Carrero Blanco. Na przełomie lat 70. I 80. nastąpiła kulminacja terrorystycznej działalności Basków. W najkrwawszym roku 1980 zginęło 118 osób.”
I w takiej trudnej sytuacji władze prowadziły nie tylko działania w zakresie bezpieczeństwa ale przede wszystkim polityczne. „W 1978 r. uchwalono nową konstytucję Hiszpanii, a następnie Statut Autonomii Kraju Basków. Reaktywowano regionalny parlament, rząd (…) w rezultacie poziom życia jest obecnie najwyższy w Hiszpanii, akceptacja dla idei niepodległości – niewielka”
Nie tylko w Hiszpanii, ale i w innych regionach Europy uporano się z terroryzmem wynikającym z separatyzmu i lewackiej ideologii. One już nie są groźne i poparcie dla takich działań wygasło. Pojawiło się za to nowe zagrożenie, terroryzm związany z ekstremizmem islamskim. I tu sprawa będzie gorsza, bo w ramach obecnego porządku nie są możliwe żadne ustępstwa wobec jakichkolwiek oczekiwań tych organizacji, które chcą po prostu zniszczyć obecny porządek. Klęska ISIS w Syrii jaka dokonała się wskutek interwencji rosyjskiej zahamowała także ekspansję tej organizacji w Europie ale do eliminacji tego zagrożenia jeszcze bardzo daleko, a mogą się pojawić inne tego typu organizacje.
„Niedziela” nr 20
„Jeśli Boga nie ma, prawa człowieka upadają” – „W nieopublikowanym dotąd tekście pt. „Jeśli Boga nie ma, prawa człowieka upadają” Benedykt XVI ostrzega przed nową koncepcją prawa człowieka, w których nie ma odniesienia do Boga. W takiej sytuacji etyka sprowadza się do pragmatyzmu, a mnożenie praw człowieka – do ich faktycznego zanegowania. „Idea praw człowieka zachowuje swoją niewzruszoną moc tylko wtedy, kiedy opiera się na wierze w Boga Stworzyciela. Liberalizm, który wyklucza Boga, traci swe podstawy” – czytamy w tekście Benedykta XVI”
Rozpatrzmy tylko jeden element. Jeśli wykluczymy Boga wówczas, na dłuższą metę, traci też podstawy rozróżnienie miedzy człowiekiem a zwierzęciem. I to obecnie coraz bardziej widać, także w systemie prawnym, gdzie za złe traktowanie niektórych zwierząt kary są podobne, a nawet większe niż w przypadku ludzi, zaś medialna propaganda wchodzi tu na szczyty absurdu. Z drugiej strony, ta szczególna ochrona dotyczy tylko niektórych zwierząt, tych domowych, podczas gdy inne nadal są traktowane jako surowiec w przemyśle spożywczym czy innym. To jest jakaś kompletna aberracja, a jej przyczynę określił właśnie Benedykt XVI. Papież Senior nadal ma wiele ważnego do powiedzenia i oby żył jak najdłużej.
„Sieci” nr 21
„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – autorzy świętują 20-lecie swojej działalności i z tej okazji opisują imprezę, na którą zaprosili najróżniejsze persony będące w kręgu swoich zainteresowań. Były ponoć i tańce i hulanki. Absolutną rewelacją była obecność Zdzisława Kręcimy. Ale nie brakło także mniej ciekawych osób, z których kilka wymienię: Mateusz Morawiecki, który „choć ojciec nie widział, to jednak nie pił”, Piotr Gliński, Władysław Kosiniak-Kamysz, Adam Lipiński, Ryszard Petru, Katarzyna Lubnauer, Borys Budka, Sławomir Neumann, Leszek Miller, Bronisław Wildstein, Paweł Piskorski. Okazuje się, że ci wszyscy politycy, tak zajadle spierający się w mediach, to jednak jest jedna wielka rodzina. Wszyscy razem się bawią i krzywdy sobie wzajemnie nie zrobią, a co innego to odgrywać cyrk w mediach dla debilnego elektoratu.
Prawie każda partia miała tam swoich przedstawicieli. Nawet „Nieboszczkę Unię Wolności reprezentował na imprezie Andrzej Potocki. My go uraczyliśmy alkoholem, a on nas świetną historią, jak to kiedyś na święcie „Gazety Wyborczej” usadzono go przy Miłoszu. (…) No więc Potocki jakoś zagaja, żeby nie wyjść na dzikusa. A Miłosz podsuwa mu kielicha i pyta: „No i jakże się pan bawi na święcie „Trybuny Ludu”?”
No właśnie! A teraz co? Nie wiadomo czego bardziej szkoda, Trybuny Ludu czy Gazety Wyborczej? Choć Wyborcza to jeszcze żyje. Ale co to, panie, za życie.
„Sieci” nr 21
„Nieoficjalny przegląd tygodnia” – „ ..”Wyborcza” zrobiła sondaż wśród swoich czytelników i wyszło jej, że 78 proc., ”dość często” lub „bardzo często” wstydzi się tego, że jest Polką lub Polakiem. Jeszcze więcej, bo aż 88 proc., rzadko lub nigdy czuje się dumnym z bycia Polakiem. Czyż nie perełka? Ale najlepsze, że oni ten sondaż sami opublikowali! Może chcieli się pochwalić, że choć narodu nie udało się w całości ogłupić, to swoim wyznawcom mózgi i dusze wyprali do cna? Ale wyszło, jak wyszło: sami pokazali, że są już tylko smutną, sfrustrowaną quasi-sektą.”
A może da się jakoś zaradzić? W dzisiejszych czasach, kiedy to wielokrotnie można zmieniać nawet płeć w obie strony, i to bez operacji, to tak samo można zmienić naród. Jeśli im to bycie Polakiem tak ciąży, to co im przeszkadza zmienić przynależność narodową?
„Do Rzeczy” nr 21
„dwaj panowie g” – „Tymczasem w Ameryce. Do wszystkich przechwalających się, że uratowali Pomnik Katyński w Jersey City, mamy smutną wiadomość – tak naprawdę uratowali go nasi starsi bracia w wierze. Otóż burmistrz Fulop niespecjalnie przejmował się polskimi protestami, gdyż uważa przeciętnego Polaka za przeciętnego antysemitę. Żeby było zabawniej, kiedy odezwał się doń naczelny rabin Polski Michael Schudrich, Fulop też uznał go za antysemitę i nie chciał z nim gadać. Rabin Schudrich uruchomił jednak amerykańskich rabinów, którzy pogadali z Fulopem i trochę mu rozjaśnili sytuację”.
No i co my byśmy zrobili bez amerykańskich rabinów? Oni są tacy mili i wszystko dla nas załatwią. A na końcu, nie należy mieć co do tego wątpliwości, także i nas załatwią.
„Do Rzeczy” nr 21
„Ameryka nie kocha Polski” – Tomasz Kwaśnicki o stosunku USA do Polski i Izraela. „Przemówienie prezydenta USA wygłoszone w Warszawie niemal rok temu, gdy z miedzianym czołem wykrzykiwał słowa o miłości Ameryki do Polski, było bez wątpienia piękne, wzruszające i bezwstydnie obłudne. Po sprawie Just Act nikt nie może mieć wątpliwości, że „America loves Israel, and Israel only” (…) Przyczyną takiego obrotu spraw jest znaczenie i pozycja lobby izraelskiego w amerykańskiej kulturze politycznej. (…) W ciągu zaledwie 30 lat, od czasów wojny Jom Kippur z 1973 r. do roku 2003, Izrael otrzymał od Stanów Zjednoczonych bezpośrednią pomoc finansową „grubo przekraczającą 140 mld. dol.” – piszą Mearsheimer i Walt, powołując się na oficjalne dane US AID. (…) Prezydencki budżet na rok fiskalny 2019 przewiduje zwiększenie rocznej dotacji dla Izraela o kolejne 200 mln dol. Do łącznej kwoty 3,3 mld. Same kwoty nie oddają jednak w pełni wyjątkowej pozycji Izraela.”
Ot i cała sprawa. Wygląda na to, że Polska dla USA ma tylko o tyle znaczenie, o ile można jej zasoby wykorzystać na rzecz Izraela. W lutym 2017 r. McCain zwrócił się do Andrzeja Dudy: Polska zostanie poddana „pewnej presji”. Teraz już wiemy co miał na myśli.
Czy mamy w tej konfrontacji jakieś szanse? Według Kwaśnickiego tak, ale musimy najpierw wyjść z matriksa w jakim żyjemy: „że świat jest czarno-biały, że zagraża nam rosyjska inwazja, a Stany Zjednoczone są „gwarantem” naszego bezpieczeństwa”.
Nie będzie to łatwe, wszak ten matriks był uparcie budowany przez ostatnie dziesiątki lat i wielu nie będzie w stanie bez niego żyć.
„Do Rzeczy” nr 21
„Zdążyć przed klęską” – Sławomir Cenckiewicz biadoli nad beznadziejną sytuacją. „Walka o pozostawienie w Jersey City Pomnika Katyńskiego ukazała wszystkie słabości polskiej polityki historycznej, państwa polskiego i nas, jako wspólnoty narodowej (…) Stanisław Mackiewicz pisał dawno temu, że aby wyprawić się na wojnę, trzeba mieć elementarną pewność zwycięstwa. I dodawał, że „wywoływanie wojny z góry skazanej na przegraną i klęskę stanowi największą zbrodnię, jakiej dopuścić się mogą politycy za los kraju odpowiedzialni”. Otóż historia jest polem bitwy! Na geopolitycznej szachownicy i bezkresnych polach bitewnych Polska stoi dziś bezbronna, samotna i nieufortyfikowana! Mało tego – na własne życzenie wyszliśmy w pole bez oręża, nie widząc nawet, z kim się bijemy i z której strony padną pierwsza i kolejna salwa. W polityce nie wolno naruszać tak radykalnie balansu sił i wyprawiać się na sądy, trybunały, komisarzy europejskich, reprywatyzację, Niemców, Żydów i Amerykanów, nie budując skutecznej osłony międzynarodowej wokół Polski. To zawsze musi oznaczać klęskę!”
Niewczesna refleksja! No i ta skromność i pomijanie własnej osoby, bo któż to inny jak nie pan Cenckiewicz właśnie, jest odpowiedzialny, w znacznej części, za obecny kształt polskiej polityki historycznej? Więc do kogo te pretensje i żale? Chyba do siebie! No i to powoływanie się na Stanisława Mackiewicza, któremu przecież Cenckiewicz z niejakim Gontarczykiem w artykule „Na granicy zdrady” przypisywali najgorsze rzeczy. To co takiego się stało, że pan Cenckiewicz zaczął doceniać Mackiewicza? Prawda jest taka, że Mackiewicz i przed wojną i po wojnie był ważnym publicystą i miał rację w swoich opiniach, w odróżnieniu od takich jak Cenckiewicz i Gontarczyk. Dopadła was klęska przyjaciele, a wasza koncepcja polityki historycznej okazała się kompletną klapą. Wypijcie sami to piwo, któregoście nawarzyli.
„Warszawska Gazeta” nr 20
„Tajne rozmowy z Izraelem” – Leszek Pietrzak na temat działań izraelskich służb w Polsce. „Izraelskie tajne służby traktują Polskę jak półkolonię. Prowadzą u nas niemal jawne działania operacyjne, czyli inwigilują interesujące ich osoby. Teraz w tajemnicy politycy izraelscy lobbują za powstaniem w Polsce największej ekspozytury Mosadu (izraelskiego wywiadu w Europie). Jak ustaliliśmy, ma ona powstać w rejonie budowanego właśnie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Do tej pory tylko Amerykanie w Polsce mogli liczyć na takie traktowanie. Mają oni specjalną jednostkę w stolicy tzw. Stację Warszawa, i kilka mniejszych lokali w większych miastach Polski oraz stacje nasłuchowe. (…) 12 kwietnia na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz już po raz 30 odbył się Marsz Żywych (…) Tegorocznemu marszowi przewodniczyli prezydenci Polski i Izraela, Andrzej Duda i Re’uven Rivlin. Temu ostatniemu towarzyszyła specjalna delegacja złożona z szefa sztabu izraelskiej armii generała Gadi Eizenkota i szefów najważniejszych izraelskich służb: Mosadu, Yossi Cohen, agencji bezpieczeństwa Shin Bet (Shabak) – Nadav Argman oraz izraelskiej policji Roni Ashleikh (…) oficjalnie szefowie izraelskich służb przybyli do Polski, aby uczcić pamięć zamordowanych w czasie wojny Żydów. Faktycznie odbyli specjalny „rekonesans” do Polski, którego celem były rozmowy na najwyższym możliwym szczeblu. Chodziło o przekonanie Polski do pomysłu założenia największej „filii” Mosadu w Polsce ..”
Jak to się wszystko pięknie układa i jedno do drugiego pasuje. Zza propagandowego bełkotu o wstawaniu z kolan i budowaniu silnego i niepodległego państwa widać to co się naprawdę szykuje, o co chodzi i kto tu rozdaje karty.
„Do Rzeczy” nr 20
„Rodzice gorszego sortu” – Blogierka Kataryna o sprawie dzieci niepełnosprawnych. „Jedyny sensowny scenariusz dla rodziców dzieci niepełnosprawnych w obecnym systemie to zrzeczenie się praw rodzicielskich do swoich dzieci i zgłoszenie chęci bycia dla nich rodziną zastępczą. Dostaliby od państwa kilkakrotnie więcej, niż się obecnie domagają, bo państwo czuje się w obowiązku utrzymywać niepełnosprawne dzieci i płacić ich opiekunom, ale tylko wtedy, gdy są to obcy. I to jest dopiero chore”.
To pokazuje w jakim kierunku przez całe dziesięciolecia było budowane prawo. Chodziło o osłabianie rodzin poprzez obciążenia finansowe i dokładanie nowych obowiązków. Mówiąc w skrócie, chodziło o budowanie nowego porządku kosztem rodziny jako elementu struktury społecznej, która docelowo miała zostać zlikwidowana. Aż doszło do tego, że tak osłabione rodziny nie są już w stanie same normalnie funkcjonować.
„Gazeta Polska” nr 21
„Sztuka kapitulacji” – Jerzy Targalski przewiduje co zrobią obecne władze w dzisiejszej trudnej sytuacji. „Sztuka kapitulacji jest o wiele trudniejsza od sztuki zwyciężania. Każdy przecież widzi, kto wygrał, a kto przegrał spór. W sztuce kapitulacji chodzi o to, by tak skapitulować, aby nikt tego nie zauważył, i by można było ogłosić wygraną. Dlatego kapitulacja musi być maksymalnie rozciągnięta w czasie i rozłożona na etapy. Za każdym razem ogłaszamy zwycięstwo, a ustępstwa – za nic nie znaczące i ostateczne. (…) Na użytek krajowy po ogłoszeniu zwycięstwa, po cichu przystępujemy do kolejnego etapu ustępstw. Możemy jeszcze, wyłącznie po polsku, ogłosić, jacy jesteśmy pryncypialni i nawet guzika nie oddamy, a po cichu przegłosujemy kolejne poprawki. Można by było wykorzystać jeden z mało znaczących etapów kapitulacji do zmiany postepowania o 180 stopni i ogłosić, że zostaliśmy napadnięci i musimy bronić Ojczyzny, przejścia do kontrataku i odzyskać stracone pozycje. (…) Odwołania się do narodu i otwartego konfliktu wbrew duchowi dziejów. Narodu jednak politycy boją się najbardziej i dlatego wolą pozostać w swoim gronie. I w ten sposób niejeden minister nie zauważy, gdy stanie się ugotowaną żabą.”
Wcale trafnie doktor Targalski opisuje sposób działania obecnej władzy. Jako alternatywę wskazuje powstanie, ale nawet on nie śmie wskazać przeciwko komu by Naród miał powstać? Kto od nas żąda ustępstw, wręcz kapitulacji? Czyżby chodziło o Izrael i USA? Jeśli tak, to nie dziwota, że pan Targalski tego wydać z siebie nie śmie, a tylko ezopowym językiem dwuznacznie coś tam sugeruje.
A może chodzi o Unię? Ale jak my mamy powstać przeciwko Unii skoro ona daje nam dotacje, zaś handel z Unią przynosi nam nadwyżki dzięki którym mamy za co robić zakupy w Chinach, a nade wszystko mamy czym płacić za piękną i drogą broń w USA. Bez Unii Polska szybko stałaby się biedniejsza od Ukrainy. Ot i mamy polski dylemat żaby: czy lepiej dać się ugotować, czy zdechnąć z głodu?
Stanisław Lewicki