„Świat Wiedzy Historia” nr 2/2018
„Ile kosztuje milion istnień?” – „W kwietniu 1944 roku Adolf Eichmann przygotowywał się do zsyłki 800 000 węgierskich Żydów do Auschwitz. Wtedy zgłosił się do niego działacz ruchu oporu Joel Brandt. Niemiec zaproponował transakcję: oferował wymianę miliona osób żydowskiego pochodzenia w zamian za … 10 000 ciężarówek, 250 ton herbaty, 200 ton kakao, 800 ton kawy oraz dwa miliony kostek mydła. Brand nie był upoważniony do podjęcia takiej decyzji, lecz Eichmann zezwolił mu na podróż do Stambułu, aby porozumieć się z przedstawicielami Agencji Żydowskiej, Brytyjczykami lub Amerykanami. (…) Alianci odrzucili propozycję Eichmana, jako argument podając brak zaufania do hitlerowskiego dygnitarza (…) Inna wersja mówi, iż Brytyjczycy obawiali się emigracji ocalałych ludzi na kontrolowany przez siebie Bliski Wschód. Węgierscy Żydzi trafili do Auschwitz i w większości zginęli”
Gdy przeliczymy to czego żądał Eichmann za milion Żydów, to wyjdzie, że za jedną osobę życzył sobie: 250 gram herbaty, 200 gram kakao, 800 gram kawy, dwie kostki mydła i 1 procent wartości ciężarówki. Wszystko to razem pewnie było mniej iż 100 ówczesnych dolarów.
Ci, którzy nie chcieli zapłacić nawet tak całkiem niskiej ceny w towarze za uratowanie miliona Żydów, teraz chcą osądzać innych, że nie poświecili swojego życia i swoich rodzin dla ratowania onych. Wyjątkowe draństwo.
„Gość Niedzielny” nr 21
„Muezin tak, dzwony nie” – „Policja w Vaxjo w południowej Szwecji wydała zezwolenie, aby co piątek muezin wzywał przez 4 minuty wyznawców islamu na modlitwę (…) Podobne zezwolenia wydały też dwa inne szwedzkie miasta: Botkyrka i Karlskrona. Proboszcz parafii katolickiej w Vaxjo ks. Ingvar Fogelqvist, przypomniał, że dwukrotnie władze odmawiały katolikom prawa używania dzwonów do wzywania wiernych na Msze św. niedzielne czy przy okazji pogrzebu. Kościół katolicki jest położony około kilometra od meczetu w Vaxjo.”
I tak to wyglądają sprawy w Szwecji, kraju coraz bardziej muzułmańskim, gdzie muzułmanie mają więcej praw niż katolicy. Już obecnie w Szwecji mieszka około 400 tys. muzułmanów i liczba ta szybko się zwiększa. Zamieszkują oni głównie w miastach i tam też w wielu dzielnicach dominują.
„Gość Niedzielny” nr 21
„Nic nie trwa wiecznie” – rozmowa Andrzeja Grajewskiego z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim. Taką perełkę znalazłem wśród wywodów tego drugiego: „jakiekolwiek pretensje terytorialne wobec Polski, wysuwane pod hasłem realizacji ukraińskich ambicji terytorialnych, nigdy nie były realizowane przez Ukrainę, lecz zawsze przez imperium rosyjskie. Czy dotyczyło to przyłączenia Chełmszczyzny do generał-gubernatorstwa kijowskiego w 1912 r., czy oderwania Kresów Południowo-Wschodnich II Rzeczpospolitej, czy wcześniej lewobrzeżnej Ukrainy od I Rzeczpospolitej. Tych aktów nigdy nie dokonywała Ukraina ..”
Widać ten pan nigdy nie słyszał o przejęciu Chełmszczyzny i części Podlasia przez Ukraińską Republikę Ludową w 1918 roku. Nic nie wie o wojnie polsko-ukraińskiej w latach 1918-1919 roku i nie ma pojęcia o półrocznym oblężeniu Lwowa przez ukraińskie wojska i o obronie tegoż Lwowa przez Orlęta. Kiedyś się o takich mówiło, że z Księżyca albo z byka spadli. Ale czegóż można się spodziewać po personie, która próbuje wybielać Banderę i twierdzić jakoby nie odpowiadał on za zbrodnie UPA? Jak widać ten pan brnie dalej, a najbardziej dziwi to, że pełni on nadal funkcję doradcy w MSZ.
„Niedziela” nr 21
„Akt 447 i jego realne następstwa” – Witold Gadowski o możliwych skutkach amerykańskiej ustawy. „Jak zatem JUST 447 może dotknąć dzisiejsza Polskę i Polaków? Ot, choćby tak jak amerykańskie embargo na irańską ropę już dziś drastycznie podnosi ceny paliwa na polskich stacjach benzynowych. Niestety zagrożenie sięga o wiele dalej, amerykański fiskus już dziś trzyma bowiem rękę w polskich kieszeniach, Już tłumaczę: Polska posiada kapitał w wysokości 112 mld dolarów zgromadzony jako rezerwa walutowa. 40 mld z tej kwoty jest ulokowana w amerykańskich papierach skarbowych i stanowi kredyt, którego Polska od ponad 20 lat – udziela kolejnym administracjom zaludniającym Biały Dom Ta kwota może zostać zarekwirowana Polsce w momencie gdy amerykański parlament uzna, że Polska jest krajem i narodem, który podczas masakry dokonanej w czasie II wojny światowej był wspólnikiem nazistów. Kolejne 40 mld z tej kwoty jest ulokowana w bankach, na które Stany Zjednoczone mogą wywierać znaczącą presję. Jedynie 11 mld z naszej rezerwy ulokowanych w złocie i przechowywanych w jednym z prywatnych banków na terenie Wielkiej Brytanii. Ta kwota także może nam zostać zabrana. Czy zatem widzą Państwo już teraz, po co została uchwalona ustawa JUST 447?”
Czyli jest tak, udzielmy im kredytu, mogą nam, jak tylko będą chcieli, zabrać 112 miliardów, a rząd w Warszawie jest ponoć gotowy zapłacić jeszcze dwa miliardy by sprowadzić tu dodatkowe ich wojska, przez co siła ich presji na nas jeszcze się zwiększy. Gdzie sens i logika takiego działania obecnego rządu?
„Do Rzeczy” nr 22
„dwaj panowie g” – o możliwej ponownej rekonstrukcji rządu. „Rekonstrukcja nadchodzi, bo Kaczor Dyktator zaczął już rozprowadzanie wyborów do europarlamentu. Dla niezorientowanych – wybory do europarlamentu są trudne, bo frekwencja mała, a najlepiej wypadają znane nazwiska. W związku z tym Szydło Beata, Jurgiel Krzysztof, Zalewska Anna, Kwieciński Mariusz, Kamiński Mariusz, Tchórzewski Krzysztof i inni będą jedynkami na tych wyborach. Oczywiście nie znaczy to, że wszyscy zostaną najpierw zdymisjonowani. Tylko niektórzy.”
Wielce prawdopodobne, bo i też Kaczyński ustawia te swoje kadry jak mu się podoba i płaci im też jakby z łaski, a ostatnio kazał obciąć 20 proc. I jakoś trzeba to sobie zrekompensować a stawki w europarlamencie przecież całkiem inne.
„Do Rzeczy” nr 22
„Dziwna wojna” – rozważania Rafała Ziemkiewicza o obecnym zawirowaniu w relacjach polsko-amerykańsko- żydowskich. Polska sytuacja jest, według niego, nawet znacznie gorsza niż to się przedstawia. Problem wynika z braku planu „B”.
„Plan naszego wstawania z kolan był taki, że zaprzyjaźnimy się z Ameryką i jako sojusznik będziemy mogli liczyć na pomoc. Zaprzyjaźniliśmy się zresztą – to znaczy, we własnym przekonaniu – nie tyle z Ameryką, ile konkretnie z Donaldem Trumpem. Zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że w polityce sojusz nie mający alternatywy oznacza pełne podporzadkowanie słabszego silniejszemu. Na dodatek polityka amerykańska ma tę szczególną cechę, że od połowy ubiegłego wieku nie zdarzył się prezydent USA, który nie byłby proizraelski. (…) Czyni to nasz plan „A”, zakładający, że przed Izraelem obroni nas amerykański sojusznik, czystym absurdem.”
To rzecz oczywista. Jak działają Stany Zjednoczone, to jest na to wiele przykładów. Wielka Brytania, na początku ostatniej wojny, była mocarstwem równym siłą z USA, które wsparły ją jako sojusznik. Jednak za to wsparcie USA zażądały i przejęły wszystkie aktywa brytyjskie, aż do ostatniej sztabki złota, gdziekolwiek przechowywanego, i zawartości ostatniego rachunku. A od 1956 roku, kiedy to USA, grożąc sankcjami finansowymi i blokadą dostaw paliwa, zmusiły premiera Edena do całkowitego podporządkowania się ich woli, nie ma już niezależnej Wielkiej Brytanii. Tak USA załatwiły się ze swoim kuzynem zza oceanu. Z nami, najpewniej, obejdą się znacznie gorzej.
„Sieci” nr 22
„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – o tym jak Ziobro nie chce być delfinem. „Odżegnał się, i to publicznie. Zbyniu Ziobro powiedział, że nie interesuje go funkcja delfina, bo on wcale nie jest w PiS, tylko w Solidarnej Polsce. Swoją drogą rola delfina Kaczora to, przyznacie państwo, czołowe osiągniecie anatomii (i zoologii) polskiej. Coś jak członek z ramienia wysunięty na czoło”.
To jest bardziej sytuacja jak z tej bajki La Fonataine’a o lisie i winogronach: Lis pewien, łgarz i filut, wychudły, zgłodniały/ Zobaczył winogrona rosnące wysoko./ (…) Skoczył, sięgnął, lecz nie mógł do jagód się dostać./Wprędce przeto zaniechał daremnych podskoków/ I rzekł: „Kwaśne, zielone, dobre dla żarłoków.”
„Sieci” nr 22
„Nieoficjalny przegląd tygodnia” – „Prezydent Andrzej Duda wspomniał w ONZ o odszkodowaniach za skutki wojny. Nie przywołał wprost Polski ani Niemiec, ale mówił, że dla tych, którzy szukają sprawiedliwości, prawo musi być siłą wspierającą, „w szczególności, w takich kwestiach, jak odszkodowania za straty historyczne”.
Dziwne to przewołanie jakiegoś prawa w kontekście nieokreślonych „strat historycznych”. To jakieś takie podobne do uzasadnień amerykańskiej ustawy 447. I tak to właśnie może być zrozumiane. A może i o to chodziło?
„Angora” nr 22
„Zabrać obronie terytorialnej dać niepełnosprawnym” – Michał Fiszer komentator spraw militarnych nisko ocenia Wojska Obrony Terytorialnej. „Według oficjalnych danych MON koszt utrzymania WOT w 2018 r. to 1095 milionów złotych, czyli ponad miliard. W 2019 r. ma to być już blisko 1,5 miliarda. I co za to mamy? Moim zdaniem, zupełnie nic. (…) Siądźmy wygodnie w fotelu, przymknijmy oczy i wyobraźmy sobie. Siedzą młodzi chłopcy z karabinkami i z granatnikami – no dobrze, może nawet w przyszłości z moździerzami – w płytkich okopach, które jakoś wydłubali z ziemi. A na nich suną wrogie czołgi i transportery piechoty. Widzieliście kiedyś nacierające czołgi? Nawet na poligonie to przerażający widok. Chrzest gąsienic, ryk silników, a kiedy taki czołg przejedzie koło człowieka, to aż ziemia drży. I huk wystrzałów z dział, niewiarygodny. (…) Przecież te czołgi ich rozjadą, zmiażdżą.”
A jak by wyglądała konfrontacja terytorialsów ze specnazem, o czym, jako o ich zadaniu, mówił ongiś Antoni Macierewicz? Według Fiszera tak: „Nieprzyjacielscy komandosi ze specnazu obserwują ich przez noktowizory. Czekają cierpliwie na dogodny moment. Ładują kusze. Tak, specnaz używa kusz. Takich z celownikami termowizyjnymi i dalmierzami laserowymi. (…) Tylko cichy świst strzały, która za chwilę przebije czyjąś szyję na wylot.”
Uff! Wystarczy. Panie majorze Fiszer, nie strasz pan ludzi, bo i tak się wystarczająco boją. A poza tym to mamy przecież wojnę hybrydową, czy jakoś tak, i ta pańska publicystyka to jak nic może być zakwalifikowana jako sianie defetyzmu. Pan minister Macierewicz powiedział przecież kiedyś, że terytorialsi dadzą radę specnazowi i to zapewnienie powinno każdemu wystarczyć.
„Gazeta Polska” nr 22
„Czy „Do Rzeczy” to pismo obozu prorosyjskiego w Polsce?” – Przemysław Żurawski vel Grajewski mianował, czy też grozi mianowaniem tygodnika „Do Rzeczy” pismem rzeczonego obozu. Idzie jakby po linii innego publicysty GP, Targalskiego, który ogłosił swego czasu wyniki rankingu na lidera tego obozu. Obaj oni liczą zapewne, że taka łatka spowoduje jakieś szkody dla tego komu oni ją przypną. Te czasy już minęły panowie, a teraz to zatroszczcie się o siebie, bo sprzedaż GP gwałtownie spada i za ostatnie 12 miesięcy ten spadek wyniósł 31 proc. Blisko już do „Faktów i Mitów”.
Ale ów pan, znany też z tego, że usiłuje relatywizować odpowiedzialność Bandery za zbrodnie, dalej swoje: „Wizja rzeczywistości rysowana coraz silniej na łamach „Do Rzeczy” pokazuje m.in., że sojusz Polski z USA jest pozorny. W rzeczywistości wykorzystują one Polaków do własnej rozgrywki z Rosją, a w istocie realizują wobec Polski politykę Izraela …”
A co, jeśli tak rzeczywiście jest? Ale według niego to chyba jakaś zbrodnia tak myśleć i pisać: „..”Do Rzeczy” nie jest pisemkiem niszowym. Dlatego użyczanie jego łamów opcji prorosyjskiej nakłada na barki jego kierownictwa brzemię szczególnej odpowiedzialności wobec Rzeczpospolitej”.
Naprawdę dziwnie to wygląda, gdy ten pan ustawia się w charakterze jakiejś wyroczni i sili się na nakładanie „brzemienia szczególnej odpowiedzialności”. Nie widzi zaś tego, że jego teksty w GP budzą kontrowersje u jego pracodawcy i np. ten o IPN, został opatrzony adnotacją, że jego autor, czyli on, nie reprezentuje stanowiska MSZ. To może lepiej tak z tą Rzeczpospolitą nie wyjeżdżać, tym bardziej, że nie wiadomo kto tam ostatecznie będzie miał rację.
Stanisław Lewicki