Luma: Wykastrowanie czyli refleksje polskiego małego biznesu

Tytuł artykułu zapewne niektórych zdziwi, innych zniesmaczy czy przerazi ale może są tacy, którzy zrozumieją moje intencje. Co ma wspólnego ta nieprzyjemna czynność z prowadzeniem działalności gospodarczej? Istnieje bezpośredni i jakże ścisły związek.

.
Jak wiadomo praktycznie od czasów Balcerowicza nasze państwo zwalcza przedsiębiorczość wszelkimi możliwymi sposobami. Używa do tego prawa, administracji, mediów, polityków… Z roku na rok coraz bardziej hamowana jest prywatna inicjatywa. Ostatnim, takim poważnym krokiem ku utrudnieniu prowadzenia działalności gospodarczej, jest tzw. Nowy Ład (dla ,,patriotów’ rząd nadał mu zaszczytnie miano Polskiego Ładu). Oczywiście wszystkie te niekorzystne zmiany nie obejmują dużych firm i korporacji, szczególnie zagranicznej proweniencji, bo one, po pierwsze są wielkie i przy pomocy sporego kapitału, ,,kupują” sobie bezpieczeństwo prawne, a po drugie są z reguły zwolnione z podatków, bo zatrudniają setki pracowników. Działają więc dla dobra naszej Ojczyzny, ograniczając bezrobocie i przyczyniając się do bogacenia się Polaków (sic!). Prawo niestety jest nieubłagane i, w teorii przynajmniej, jest równe dla małych firm jak i dla korporacji. Wiemy jednak, że jakakolwiek instytucja zastanowi się dwa razy, zanim wejdzie z kontrolą do zarządu ogromnej zagranicznej spółki. Zderzenie z prawnikami, ze znajomościami w polityce i sądach wybije z głowy taką ,,chorą” gorliwość.

.
A wracając do Nowego Ładu, to nastąpił wzrost kosztów prowadzenia działalności z powodu znaczącego podwyższenia składki zdrowotnej (4,9% , 9%), czyli de facto nowego podatku oraz skokowej i znaczącej podwyżki płacy minimalnej. Ta ostatnia kwestia być może ucieszyłaby pracowników, gdyby nie musieli dzielić się z państwem tą wyższą kwotą. Dodatkowo dochodzą wyższe ceny energii, gazu, paliwa… W rezultacie dla wielu firm dochody spadły o, powiedzmy, 20%-30%.

.
Osobną kwestią jest liczba instytucji kontrolujących pracodawcę. Jeżeli ma szczęście to ,,dopadnie” go tylko urząd skarbowy. Dodatkowo mamy ZUS, PIP, Inspekcja Handlowa, sanepid, policja. Z mediów natomiast słyszymy jak to dobrze jest mieć taki rząd, bo przecież zmiany podatkowe są niesłychanie korzystne. Dla niektórych spółek tak ale… czy to nie są zmiany właśnie w kierunku wzmocnienia korporacji? Obniżony CIT obejmie także polskie małe spółki ale wydaje mi się, że to tak tylko przy okazji. Ponadto przejście z jednoosobowej działalności gospodarczej na spółkę nie zawsze jest takie opłacalne, bo zwiększają się koszty i jest problem dysponowania przez właściciela (prezesa, członka zarządu) zarobionymi pieniędzmi. Nie sposób jest w nieskończoność inwestować, hamując konsumpcję, która i tak już jest ograniczona z powodu choćby inflacji. Osobiście podjąłem próbę zmiany tej niekorzystnej sytuacji i założyłem spółkę komandytową akcyjną ale, niestety, państwo było szybsze i obejmie wyższą składką zdrowotną także tę formę działalności.

.
Przechodzę do kastracji. Pomijając już wszelkie trudności w prowadzeniu działalności gospodarczej, które opisałem wyżej, pojawia się jeszcze jeden problem, rzadko poruszany w debacie publicznej. Otóż wszelkie zmiany podatkowe, komplikacje prawa, zwiększanie kosztów to w rzeczywistości uderzenie władzy w wolny czas i zasoby Polaków (moc swobodna), to zmuszenie nas, byśmy jeszcze więcej pracowali, byśmy każdą wolną chwilę poświęcili myśleniu i działaniu dla dobra naszych firm. Władza daje nam sygnał: chcecie przetrwać, to poświęcajcie nie 9 godzin dziennie na pracę a 11 czy 12. Kosztem oczywiście rodziny i własnego intelektualnego rozwoju. Zostaliśmy więc wykastrowani z wolnego czasu, zmuszeni jak niewolnicy do większego wysiłku, a nasza ,,moc swobodna” znacząco się zmniejszyła. Efekt dla rządzących jest znakomity: spora część przeciwników systemu nie ma czasu i ma mniejsze środki, by włączyć się w tworzenie struktur antysystemowych.

.
Taka właśnie sytuacja jest moim udziałem już od roku. Artykuł, który właśnie piszę, jest osobistą refleksją ,,zrzędzącego starszego pana”, którego ,,dopadła” większa w ostatnim czasie większa moc jałowa i moc robocza. Stąd taka nikła moja aktywność na portalu Konserwatyzm.pl, bo po prostu nie mam czasu i energii, by napisać coś ciekawego. Ale, jak to z Polakami bywa, znalazłem sposób, by z tej matni się wydostać. Kosztem pazernego państwa ale dla dobra mojej rodziny i… tego portalu. Warunek jest jeden: zgoda na publikację moich artykułów. Ab ovo.

Jarosław Luma

Click to rate this post!
[Total: 19 Average: 5]
Facebook

2 thoughts on “Luma: Wykastrowanie czyli refleksje polskiego małego biznesu”

  1. „chcecie przetrwać, to poświęcajcie nie 9 godzin dziennie na pracę a 11 czy 12. Kosztem oczywiście rodziny i własnego intelektualnego rozwoju”
    Ja to zrozumiałem we wczesnych latach 200x — i uważam, że i tak mi długo zajęło, ale widzę, że co poniektórym jeszcze dłużej. 😉
    Zwinąłem wtedy prowadzoną ponad 10 lat DG, bo uznałem, że szkoda życia na ciągłe użeranie się z ZUS-ami, US-ami i innymi „srusami” z jednej strony, a z niesolidnymi kontrahentami z drugiej. Zauważyłem, że jako pracownik/konsument mam mimo wszystko większe prawa, niż jako przedsiębiorca, którego właściwie wszyscy „mają na widelcu”.
    Nie żyję jedynie po to, aby w zębach nosić pieniądze ZUS-owi i skarbówce — a tak właśnie czułem się traktowany.
    Uważam, że w Polsce powinniśmy — jeśli chodzi o regulacje dotyczące prowadzenia DG — np. skopiować przepisy brytyjskie. Obecnie zaś, jeśli tylko jest inne wyjście (ja znalazłem), to męczenie się z własną DG nie ma sensu.

  2. ”Nasze państwo” zwalcza(ło) przedsiębiorczość wszelkimi możliwymi sposobami o wiele wiele przed Balcerowiczem. Poza tym zgadzam się z tezami i wnioskami wyłuszczonymi w artykule.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *