Jeszcze 15 lat temu Macedonia uchodziła za „pewniaka” w kolejce do UE i NATO. Dzisiaj Zachód zarzuca władzom tego państwa autorytarny sposób sprawowania władzy i łamanie zasad „demokracji”. Konflikt, który – choć przytłumiony, co jakiś czas niespodziewanie wybucha – ma wymiar zarówno wewnętrzny (religijny, etniczny) jak i szerszy: z jednej strony cywilizacyjnej próby ekspansji islamu i realizacji marzeń o Wielkiej Albanii, z drugiej natomiast – rywalizację Zachodu i Rosji o wpływy w tym tradycyjnie strategicznie znaczącym regionie.
9 maja wieczorem na północy Macedonii doszło do walk pomiędzy dobrze uzbrojonymi bojówkarzami albańskiej mniejszości (wielu z nich miało także pochodzić z sąsiedniego Kosowa), a siłami rządowymi. Według oficjalnych informacji, bojówkarze zaatakować mieli miasto Kumanovo; zginęły 22 osoby, w tym 8 policjantów, a kolejnych 37 zostało rannych. W wyniku reakcji policji z kolei zginąć miało 14 terrorystów, kolejnych 30 schwytano. Regularna bitwa, do której doszło, trwała 28 godzin. W albańskiej dzielnicy miasta kilkanaście domów zostało zburzonych podczas przeszukań i pogoni za terrorystami. Zatrzymani mają być sądzeni za terroryzm i naruszenie porządku konstytucyjnego w państwie. Wskutek tak drastycznego zaognienia sytuacji w okolicy, sąsiednia Bułgaria wysłała wojska na swoją zachodnią granicę.
Zupełnie odmienny jest obraz wydarzeń, przekazywany w mediach zachodnich, w państwach UE i w USA. Tam dominuje teza, że zajścia nie miały nic wspólnego z terroryzmem. Co więcej, unika się nawet podawania informacji, że bojówkarze byli islamskimi Albańczykami, zupełnie pomijając już taki „szczegół”, że część z nich miała pochodzić z sąsiedniego i zdominowanego zupełnie przez Albańczyków Kosowa. Obowiązująca natomiast jest teza, że starcia miały miejsce w związku z społecznym protestem przeciwko autokratycznej władzy premiera Nikoły Gruewskiego.
15 lat temu Macedonia uchodziła za bałkańskiego prymusa na drodze do UE i NATO. Była jugosłowiańska republika niepodległość uzyskała w roku 1991 wprawdzie bez działań wojennych i rozlewu krwi, ale już wkrótce rozpoczęły się czystki etniczne i walki pomiędzy armią państwową i islamskimi bojówkarzami z UÇK (oczywiście także przybywającymi z Kosowa i Bośni). Dlatego też do kraju przybyły siły ONZ. Konflikt pomiędzy stanowiącą około 70% społeczeństwa ludnością słowiańską a stanowiącymi jedną czwartą ludności islamskimi Albańczykami udało się przytłumić. Po raz ostatni do większych wystąpień dochodziło w latach 2000-2001.
Od roku 2005 Macedonia jest kandydatem do Unii Europejskiej, i przez ostatnie 15 lat kurs prozachodni, ukierunkowany na członkostwo w NATO i UE, uchodził za gwarancję wewnętrznej stabilności i pokoju. Tak przynajmniej głosiła „oficjalnie przyjęta” teza. Warto podkreślić, że to właśnie islamscy Albańczycy są najbardziej prounijną i proamerykańską grupą etniczną na Bałkanach, a UÇK w latach 90-tych korzystała ze sporej pomocy finansowej z albańskiej emigracji w Niemczech. To Albańczycy najbardziej popierali ingerencję najpierw ONZ, a potem NATO i USA w byłej Jugosławii, widząc w pokonaniu Jugosławii szansę na realizację „Wielkiej Albanii”, obejmującej poza samą Albanią nie tylko Kosowo, ale i ziemie należące do Macedonii, Serbii, Czarnogóry, a nawet… Grecji.
Nastroje społeczne w Macedonii faktycznie są niedobre. Przede wszystkim jednak – wbrew temu, co głoszą zachodnie media – z sytuacji gospodarczej, a dopiero w drugim rzędzie z powodu trwających od 2006 roku rządów Wewnętrznej Macedońskiej Organizacji Rewolucyjnej – Demokratycznej Partii Macedońskiej Jedności Narodowej (VMRO-DPMNE). W tym biednym bałkańskim kraju panuje prawie 30-procentowe bezrobocie, choć pamiętać też trzeba, że to premier Gruewski zapoczątkował niezbędne reformy gospodarcze, a potem podniósł emerytury i pensje pracowników sfery budżetowej. Gruewski wciąż pozostaje najpopularniejszym politykiem kraju. Bynajmniej nie zachowuje się też jak typowy „autokrata”: jako premier odmówił zamieszkania w rządowej rezydencji, i wciąż żyje w swoim mieszkaniu w starej kamienicy. Gdy jednego dnia opozycja zgromadziła na ulicach stolicy 20 tysięcy demonstrantów, nazajutrz swe poparcie dla premiera przyszło zamanifestować 30 tysięcy zwolenników Gruewskiego.
Opozycyjna socjaldemokracja zarzuca jednak rządowi premiera Gruewskiego łamanie zasad demokracji i swobód politycznych: sytuację zaogniła jeszcze ujawniona w lutym tego roku afera podsłuchowa. Nielegalne podsłuchy miały być stosowane wobec działaczy opozycyjnych partii, organizacji pozarządowych, dziennikarzy, sędziów. Ostatnie pół roku to okres kolejnych demonstracji społecznych: studentów (przeciwko wprowadzeniu państwowego egzaminu na uczelniach), dziennikarzy (w związku z wyrokiem na jednego z nich), związków zawodowych (z powodu podwyższenia podatków). Także zdaniem UE i Zachodu w Macedonii nieprzestrzegana jest wolność słowa, a media podlegają cenzurze państwowej.
Sprzeciw opozycji budzą także pochłaniające miliony euro monumentalne, prestiżowe gmachy stawiane w centrum stolicy kraju, mające świadczyć o wielkości państwa i historycznej ciągłości ze starożytną Macedonią. W okresie wzrastającego niezadowolenia kolejnych grup społecznych i nasilających się protestów uaktywniły się jednak także albańskie grupy zbrojne, zasilane z Albanii i etnicznie w większości albańskiego Kosowa. Pod koniec ubiegłego roku doszło do ostrzału z ręcznej wyrzutni granatów gmachu parlamentu w stolicy Macedonii, Skopje. W opublikowanym później oświadczeniu zamachowcy domagali się od rządu pełnej integracji Macedonii z UE i NATO.
Dla Zachodu premier Gruewski jest „nacjonalistą”, „populistą” i autokratą. Wskutek protestów społecznych, ale także interwencji USA, NATO i Unii Europejskiej, musiał on zdymisjonować dwóch najbardziej „kontrowersyjnych” członków swego rządu: ministra spraw wewnętrznych Gordana Jankuloska, dyrektora agencji kontrwywiadowczej Saszo Mijalkowa, oraz ministra transportu Mile Janakiewskiego. Ci dwaj pierwsi byli bezpośrednio odpowiedzialni za akcję w Kumanowie. Opozycyjna socjaldemokracja oskarża premiera Gruewskiego o to, że zajścia w Kumanowie wcale nie były dziełem islamskich terrorystów, lecz zaplanowaną prowokacją, by odwrócić oczy od innych problemów i skonsolidować naród wobec rzekomego zagrożenia islamizmem i separatyzmem Albańczyków.
Rząd Gruewskiego cieszy się jednak cichym poparciem rządzonej przez lewicowo-patriotyczną (antyunijną i prorosyjską) Syrizę Grecji. Co ciekawe, to właśnie ten kraj był główną przeszkodą na drodze Macedonii do UE i NATO – z powodu greckich obaw przed pretensjami terytorialnymi (Grecja uzasadniała to oficjalną nazwą państwa – Republika Macedonii. Miała świadczyć o tym, że Macedonia rości sobie prawo do historycznych ziem starożytnej Macedonii. Dlatego też w języku międzynarodowej dyplomacji używa się kuriozalnego terminu FYROM – angielskiego skrótu od „Była Jugosłowiańska Republika Macedonii).
Także Rosja z sympatią patrzy na odwracające się od UE i NATO rządy Gruewskiego. Dla Moskwy to małe i peryferyjne, jak by się mogło wydawać, bałkańskie państwo może stać się kolejnym elementem w budowanym od lat bloku sojuszników w południowo-wschodniej Europie. Po Węgrzech i Słowacji w Europie Środkowej oraz Serbii i Grecji na Bałkanach dołączyć mogłaby właśnie Macedonia – o ile Gruewski utrzymałby się przy władzy i ustabilizował sytuację. Rosji zależy oczywiście nie tylko na interesach ekonomicznych (czyli planach budowy kolejnego gazociągu, któremu UE i Turcja się sprzeciwiają).
Przede wszystkim zarówno dla Zachodu, jak i dla Rosji Bałkany mają znaczenie strategiczne jako region położony na pograniczu Europy i Azji, pomiędzy Morzem Czarnym a Morzem Śródziemnym – dającym z kolei wyjście na Atlantyk. Dlatego też z Moskwy słyszymy głosy, że kryzys w Macedonii może być inspirowany z zewnątrz z powodu prorosyjskiego kursu rządu w Skopje, który nie zamierza przyłączyć się do sankcji wobec Rosji i popierał projekt gazociągu South Stream.
W zaogniającym się macedońskim kryzysie widzimy więc wyraźnie dwie płaszczyzny. Z jednej strony wewnętrzną: czyli niezadowolenie społeczne z powodu sytuacji ekonomicznej i nieugaszony oczywiście konflikt narodowy, religijny i cywilizacyjny. Z drugiej natomiast – i ten aspekt pod względem geopolitycznym jest o wiele ważniejszy – Macedonia, jak i całe Bałkany, jest obszarem rywalizacji o wpływy pomiędzy Zachodem (UE, NATO, USA) a Rosją. Mimo upływu wieku od wybuchu – właśnie na Bałkanach – I wojny światowej; mimo tego, że po rozpadzie Jugosławii wydawało się, że Zachód osiągnął swój cel rozbicia tego państwa, upokorzenia tradycyjnie prorosyjskiej, słowiańskiej i prawosławnej Serbii oraz związania z sobą dawnych republik SFRJ – niewiele się w tym temacie zmieniło. Może za wyjątkiem faktu, że zachodnie marzenia o liberalnie-demokratycznych, słabych i małych państewkach regionu, które same będą się prosić o dołączenie do struktur Zachodu, nie spełniło się jeszcze w stu procentach.
Michał Soska
http://www.mysl-polska.pl