Na początku chciałem podziękować Panu Maciejowi Eckardtowi za kilka słów odpowiedzi w komentarzach na portalach konserwatyzm.pl i prawica.net. Jednakże ze smutkiem stwierdzam, że Maciej Eckardt odwołujący się endeckiej tradycji wszedł w buty „Gazety Wyborczej” i w stylu dziennika z ulicy Czerskiej próbuje polemizować z argumentami, które podałem w artykule „Boże chroń nas i polski futbol przed takimi endekami”.
Otóż Maciej Eckardt nie pierwszy raz dokonał w swojej publicystyce wrzucenia do jednego worka chuliganów z normalnymi kibicami. Nie wiem, czy Pan Eckardt nie dostrzega tego, albo nie chce dostrzec, że chuliganeria to bardzo wąski margines całego ruchu kibicowskiego w Polsce, co potwierdzają policyjne statystyki. Rozumiem, że Pan Eckardt po prostu nie jest kibicem, który regularnie chodzi na mecze i któremu nie podobają się oprawy meczowe, młyny itp. Doskonale to rozumiem. Jedni lubią zbierać znaczki, inni fotografować, a jeszcze inni kibicować.
Szkopuł w tym, że Maciej Eckardt uparcie wrzuca do jednego worka stadionowych rozrabiaków ze spokojnymi kibicami, wśród których jest masa ludzi, którzy na co dzień w ramach stowarzyszeń kibicowskich pomagają potrzebującym czy Domom Dziecka. Zachęcam do zajrzenia na portal diarium.pl, gdzie w dziale „Loża kibica” opisana jest przedświąteczna akcja pomocy dla najbiedniejszych zorganizowana przez kibiców Korony Kielce. Z własnego, Legijnego podwórka dodam, że w chwili obecnej trwa akcja wśród kibiców Legii zbierania darów na paczki dla Polaków z Ukrainy, Białorusi i Litwy. Według mojej wiedzy w całej Polsce stowarzyszenia kibicowskie organizują przedświąteczne akcje charytatywne. Czy to też jest „odruch stadny”, który Pan Eckardt zarzuca kibicom? Czy te rzesze ludzi od zagorzałych kibiców przez ludzi kultury aż po polityków, którzy stanęli przeciw PZPN, aby bronić orzełka na koszulkach to też „kibole”, którym udzielił się „odruch stadny”?
Na podparcie swoich tez Maciej Eckardt dołączył do swojego komentarza – polemiki z moją skromną osobą kilka filmików z ustawek, awantur itp. Tym samym zrobił dokładnie to samo, co na innej płaszczyźnie „Gazeta Wyborcza” robi z obozem politycznym, z którym Pan Eckardt sympatyzuje, czyli endecją. Bo co robi „Gazeta Wyborcza”? Jak mantrę powtarza stereotypy: antysemici, pałkarze, faszyści itp. Środowisko dziennikarskie z Czerskiej pisząc o przedwojennej endecji pisze tylko o gettach ławkowych, bojkocie handlu żydowskiego, bojówkach, ale nie pisze, że endecy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów. Tak więc jest to bardzo płytkie ujęcie zagadnienia z pominięciem podstawowego warsztatu historycznego i politologicznego będące niczym innym tylko manipulacją.
Dokładnie tę samą socjotechnikę propagandy stosuje Maciej Eckardt wobec środowisk kibicowskich. Eksponuje tylko kwestie chuliganerki, rozrób, „zachowań stadnych”. Natomiast milczeniem pomija wkład kibiców w realizację tzw. polityki historycznej (sugeruję obejrzeć materiały jak kibice Lecha Poznań zaangażowani byli w obchody kolejnych rocznic Powstania Wielkopolskiego) czy charytatywnej. Podpiera to marnej jakości sztuczką socjotechniczną, czyli użyciem stereotypu: „kibol” (nomen omen „wypracowanego” przez „Gazetę Wyborczą”). W ten sposób mamy komiczną sytuację, że Maciej Eckardt publikujący na łamach najstarszego polskiego tygodnika, z wielkimi endeckimi tradycjami jakim jest „Myśl Polska” stosuje tę samą socjotechnikę propagandy, co dziennik z ulicy Czerskiej.
Pan Eckardt twierdzi, że chce wywołać dyskusję o tym czy orzełek musi być eksponowany na koszulkach tych, którzy bardziej kochają mamonę niż swój kraj. Jednakże pozwolę sobie przypomnieć, że Maciej Eckardt poszedł jeszcze dalej i chce także, aby nie grano hymnu narodowego przed meczami polskiej reprezentacji.
W tym miejscu warto wrócić do kwestii, którą poruszył Pan Eckardt, czyli godła. Osobiście uważam, że skandalem jest, gdy chuliganeria zasłania sobie twarze szalikami w polskich barwach narodowych i rzuca czym popadnie w policję. Tutaj bez wątpienia mam takie samo zdanie jak Pan Eckardt. Nie jestem prawnikiem, ale moim skromnym zdaniem powinny być takie zapisy w kodeksie karnym, że człowiek, który rozrabia na imprezach masowych (nie tylko na meczach) mając barwy narodowe na sobie powinien mieć podwyższoną karę właśnie za profanowanie barw narodowych. A być może takowe zapisy są tylko ich sądy nie egzekwują (casus Kuby Wojewódzkiego w którego programie wkładano w psie odchody biało-czerwone chorągiewki).
W tym miejscu jednak mam pytanie: co Maciej Eckardt zrobił w tej sprawie czynnie uczestnicząc w życiu politycznym? Co prawda był wicemarszałkiem województwa, czyli politykiem na szczeblu samorządowym, ale działał w LPR i w PiS, a więc partiach, które były u władzy. Czy Pan Eckardt próbował wpłynąć na swoich kolegów posłów z LPR a później PiS, aby wprowadzili zmiany np. w prawie karnym zaostrzające sankcje za profanowanie barw narodowych przez chuliganów? Czy chociaż kiwnął palcem w tych kwestiach? Więc po co to napinanie się teraz z jego strony? Czy nie zalatuje to hipokryzją?
Osobiste wycieczki pod adresem mojej skromnej osoby „(…)Ja rozumiem, że Pan jesteś „Żyleta”, że Pan jesteś patriota pierwsza klasa” świadczą tylko o autorze tych słów. Pozwolę sobie też odesłać Pana Eckardta do mojego artykułu z 11 listopada br. „Co wy robicie?! Wy naszą Legię hańbicie”, który ukazał się także na łamach „Myśli Polskiej” i w którym napisałem co myślę o ludziach, którzy zasłaniając się barwami klubowymi czy narodowymi urządzają rozróby. Jedyne o co proszę w dyskusji na temat kibiców, to obiektywne, uczciwe podejście do zagadnienia. Nie musimy się we wszystkim zgadzać. Spierajmy się, polemizujmy, ale umiejmy różnić się pięknie bez manipulacji w stylu „Gazety Wyborczej” i bez używania bejzbola z arsenału socjotechniki propagandy jakim jest stereotyp.
Marcin Dalbowski
PS. Panie Macieju gratuluję i zazdroszczę gry z Orłami nieodżałowanego Kazimierza Górskiego. To musiało być wielkie przeżycie.
Autor jest publicystą portalu diarium.pl w którym prowadzi dział „Loża kibica”
Panie Marcinie, Pan ciągle o tym samym. Czytelnicy sami wyrobią sobie zdanie o poglądach Pana i moich. Pozdrawiam i na tym kończę polemikę.