O niepokojącej inicjatywie posłów lewicy oraz „Otwartej Rzeczpospolitej”, godzącej w Polską Tradycję, donosi Jacek Sierpiński w swoim tekście. Pozwolę sobie o cytat: „Wkrótce, zgodnie z projektem posłów SLD znajdującym się aktualnie w sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do zmian w kodyfikacjach, kara może grozić temu, kto „publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub wywołuje albo szerzy nienawiść lub pogardę na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną”. Inicjatywa „Otwartej Rzeczpospolitej” idzie znacznie dalej. Według nich karze powinien podlegać ten, kto „publicznie rozpowszechnia informacje, które mogą doprowadzić do propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa, albo szerzenia nienawiści lub pogardy na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną”. Czyli karalne powinno być już nie tylko samo propagowanie totalitarnego ustroju lub „szerzenie nienawiści lub pogardy”, ale również publiczne rozpowszechnianie wszelkich informacji, które mogą kogoś zainspirować do takich zachowań”.
Jak słusznie Autor zauważa, inicjatywa taka mogłaby doprowadzić do tego, że niemożliwe byłoby informowanie o każdej działalności przestępczej przedstawicieli mniejszości narodowych, religijnych lub seksualnych. Idąc rozumowaniem lewaków, każda tego typu informacja mogłaby stać się pretekstem do tzw. „kampanii nienawiści wobec mniejszości”. W ten sposób wspominanie prawdy historycznej o żydowskim pochodzeniu przywódców rewolucji bolszewickiej, szkodliwości związków homoseksualnych, czy herezji religijnych, byłoby praktycznie prawnie niemożliwe. To mogłoby w konsekwencji doprowadzić do skrajnego absurdu. Przypuśćmy, że (nie daj Boże) zostanie zalegalizowane prawne zakazanie wspominania o pochodzeniu, orientacji seksualnej czy wyznaniu mordercy, gdyż to może spowodować „szerzenie pogardy” i „nienawiści” wobec tych grup. O takie same przywileje mogą z czasem upomnieć się posiadacze poszczególnych modeli samochodów, czy poszczególnych przedmiotów w ogóle. Skoro nie było można pisać o tym, jakie miał pochodzenie oprawca, to będzie jednak wspomniane, że używał jakiegoś rodzaju noża i jeździł pewnym modelem samochodu. To jednak także może „urażać mniejszości” złożone z posiadaczy identycznych modeli aut i noży jak oprawca. W ten sposób może utworzyć się totalne „błędne koło politycznej poprawności”, które uniemożliwi jakąkolwiek informacje z uwagi na to, że może ona jakąś mniejszość „urazić”, i dać pretekst do „pogardy” wobec niej. Jeżeli nie przeciwstawimy się tej chorej inicjatywie, każda działalność informacyjna będzie postrzegana jako „urażająca” pewne wąskie grupy społeczne. Kraj wtedy przekształci się w „politycznie poprawny” totalitaryzm w imię rzekomej „walki z totalitaryzmem”. Inicjatywa „Otwartej Rzeczpospolitej” zdaniem Jacka Sierpińskiego jest „najdalej idącą propozycją ograniczenia wolności słowa i dostępu do informacji, z jaką się spotkał po 1989 roku”. Dla mnie, aż do tego stopnia nie posunęły się ani władze PRL, ani Generalnej Guberni!
Inicjatywa ta, mająca rzekomo ograniczyć „nienawiść” w społeczeństwie Polskim, w rzeczywistości spowoduje wyraźne jej natężenie. Grupy prześladowane i marginalizowane politycznie z czasem radykalizują się. Zaczynają uciekać się do przemocy. Do tej pory w Polsce nikt krwawo nie rozprawiał się z żadną mniejszością, gdyż każdy miał prawo do przedstawienia swojego stanowiska. Działania „antyfaszystów” doprowadzą do tego, że walka słowna przekształci się w walkę zbrojną. Jeżeli rzeczywistymi intencjami organizacji „Otwartej RP” oraz podobnej do niej „Nigdy Więcej” jest doprowadzenie do eskalacji przemocy w Polsce, to należy je traktować jako podżegaczy do wojny domowej! Organizacje te same z siebie nie mają racji bytu, gdyż nie realizują w pełni postulatów „walki z rasizmem”. Biorą wyraźnie pod opiekę syjonizm. Sam syjonizm doprowadził do tragedii 22 lipca 2011 roku w Norwegii. Jeśli nie chcemy politycznego uprawomocnienia żądań oprawcy z Norwegii, musimy zdecydowanie sprzeciwić się tej de facto totalitarnej praktyce, jaką zamierzają wprowadzić działacze „antify”. Widoczna jest w tym wszystkim dramaturgia sytuacji w Polsce. W Norwegii, aby osiągnąć swój cel, Anders Behring Breivik musiał uciekać się do terroru. W Polsce takie „Breiviki” dzięki podobnym inicjatywom mogą swoje żądania usankcjonować prawnie…
Państwo totalitarne i państwo demokratyczne propagandowo przedstawiane są jako dwa przeciwieństwa. W rzeczywistości między jednym a drugim istnieje jedynie wąska granica. Demokracja bardzo łatwo może być przekształcona w totalitaryzm. Często jest to dokonywane w imię rzekomej „walki z totalitaryzmem”! Specjaliści od propagandy potrafią tak otumanić masy, iż uwierzą w ich szczere intencje nie świadomi tego, że padli ofiarą manipulacji.
Rozróżniamy w teorii trzy różne typy państw: państwo totalitarne, autorytarne i demokratyczne. Tradycja Europy Chrześcijańskiej od początków średniowiecza była związana z koncepcją Państwa Autorytarnego. W Średniowieczu Autokracja istniała w formie monarchii z władcami jako „Pomazańcami Boga”. W czasach współczesnych istnieją również autokratyczne systemy dyktatorskie, prezydenckie czy kanclerskie. Prawidłowo Autorytarny Rząd winien cieszyć się posłuchem i autorytetem pośród jego podwładnych. W zamian za to ofiarowuje sprawiedliwie i silne rządy dla dobra reprezentowanego przezeń Narodu. Tak w teorii jest prawidłowo. Demokracja i totalitaryzm podważają te zdrowe proporcje. Totalitaryzm bezwzględnie narzuca wolę władzy bez względu na to, czy jest ona dobra, czy zła. Przez to państwo staje się „dużą sektą” w rękach rządzącego nim „guru”.
Demokracja jest degeneracją w drugą stronę. Polega na oddolnym szantażu „ludu” wobec „władzy” w celu wymuszenia nań wszystkich jego „zachcianek” bez względu na to, czy są dobre, czy złe. Często demokracje przeradzają się w systemy, w których rząd sprawuje zorganizowana grupa przestępcza bądź antynarodowe lobby. Wtedy też dochodzi do nadużyć demokracji. Pojawiają się powolne ograniczenia podstawowych praw do ludzkiej egzystencji. Z czasem ich zaostrzenia demokracja przeradza się w totalitaryzm. Przykładem takich tendencji jest lewacki dyktat „politycznej poprawności”, w imię którego, coraz częściej, zamyka się uczciwych ludzi, nie czyniących nikomu krzywdy, za ich własne przekonania. Powiązane jest to z silną nagonką na tych ludzi, cechującą się posądzaniem ich o potencjalne wywoływanie aktów przemocy.
Najczęstszymi ofiarami takich lewackich nagonek są narodowcy, tradycjonaliści i konserwatyści. Wydarzenia z Norwegii 22 lipca 2011 roku świadczą przeczyć lewackiej propagandzie. To właśnie „tolerancyjny”, „nowoczesny”, „oświecony” „antyrasista”, pro-syjonista, mason, liberał, zwolennik aborcji i LGBT, okazał się psychopatycznym mordercą, żywiącym nienawiść wobec politycznych oponentów. Przypadek norweski uczy, że chcąc zwalczania przekonania mogące powodować nienawiść do innych ludzi za „odmienność”, musimy prześwietlić organizacje walczące z tzw. „homofonią” i tzw. „antysemityzmem”, jako potencjalnie zagrażające bezpieczeństwu i życiu ludzi. To logiczne. Skoro mamy karać „nienawiść wobec mniejszości”, to czyńmy to konsekwentnie. Tak więc fanatycy z o organizacji „antyfaszystowskich”, powinni być na celowniku europejskich Służb Specjalnych po tym, co dokonał ich kolega z Norwegii.
Użyty przeze mnie termin „antysemityzm” jest tutaj nieprzypadkowo ujęty w cudzysłów. Często tzw. „lobby filosemickie” określa tym mianem przeciwników syjonizmu, czyli żydowskiego rasizmu. Aż dziw może niezorientowanych w polityce ludzi brać, dlaczego toleruje się ten rodzaj rasizmu/nazizmu w dobie walki z tym zjawiskiem? Ludzi świadomych jednak dziw taki nie bierze. W końcu wszystkie tego typu przedsięwzięcia mają na celu zniszczenie dorobku Europejskiej Cywilizacji Chrześcijańskiej.
W historii było wiele systemów totalitarnych. Podręcznikowo mówi się o oczywiście totalitaryzmie Włoch Benito Mussoliniego, III Rzeszy Adolfa Hitlera i ZSRR Józefa Stalina. I tu pojawiają się właśnie kontrowersje. Czy ZSRR sprzed i po Stalinie nie był totalitarny? Oczywiście, że był! Ekipa Lenina i następcy Stalina prześladowali ludzi za to, kim byli. Zamykali ich w więzieniach, wywozili do sowieckich „obozów koncentracyjnych” zwanych „Gułagami”. Tutaj właśnie pojawia się wspomniana wyżej manipulacja. Współczesna lewica, czerpiąca garściami z tradycji sowieckich, próbuje wybielić komunę. W ten sposób termin „totalitarny” chcą zrównać z szeroko pojętym „faszyzmem”. W rezultacie tego możemy paść w sidła macek totalitaryzmu komunistycznego. Jak wiadomo istniało więcej systemów totalitarnych niż te przedstawiane w podręcznikach. Występowały w Azji Dalekowschodniej oraz Ameryce Południowej. Wszystkie z nich szły drogą komunizmu. Tak więc to „komunizm”, a nie „faszyzm”, bardziej związany jest z koncepcją państwa totalitarnego. Większość tego typu systemów przyjmowało właśnie tę ideologię. Komunizm głosi pogardę i nienawiść do ludzi ze względu na ich przynależność klasową. Jeśli mamy mówić o walce z „totalitaryzmem” i „nienawiścią”, winniśmy zacząć od zwalczania komunizmu. Jakoś bojownicy z „Nigdy Więcej” oraz „Otwartej RP” nigdy nie apelowali o surowsze karanie za głoszenie nienawiści do ludzi z uwagi na ich klasowe pochodzenie! Czyżby powiązania z komunizmem? Najwyraźniej… Sprzeciw wobec takiej formy „walki z totalitaryzmem” jest dla ludzi o zdrowych zmysłach czymś koniecznym. Nie chcemy przecież żyć w „polityczno-poprawnej komunie”! Sama walka z szeroko rozumianym „totalitaryzmem faszystowskim” też jest przez lewaków wypaczona. W rzeczywistości nie walczy z faktycznymi spadkobiercami „faszyzmu”, ale każdym, kto był określany „faszystą” w chorym, komunistycznym „ideologicznym podziale ludzi”. W tym rozumowaniu „faszystami” byli wszyscy narodowcy, reakcjoniści, monarchiści i katolicy, którzy często bywali ofiarami hitlerowskich obozów zagłady…
Propaganda „antyfaszystów” prowadzona jest za pomocą kilku „słów kluczy”: „nienawiści” oraz „rasizmu”. Rozpatrzmy same wspomniane dwa słowa klucze.
Nienawiść to stan emocjonalny, który cechuje się silnym gniewem oraz pogardą jednostki wobec jakiegoś zjawiska, gatunku, grupy lub osoby. Może być cechowana nie tylko, rasowo, ale też na przykład klasowo, jak w przypadku komunizmu. Inną postawą są „fobie”. Występowały one między innymi pośród arystokracji polskiej jako jeden z ideowych elementów „Sarmatyzmu”. Fobie narodowe i seksualne były nieodłącznym elementem kształtującymi polski styl życia od początków istnienia państwa. Można byłoby powiedzieć, że są nieodłącznym elementem „Polskiej Tradycji”. Fobie cechują obawą wobec jakiegoś zjawiska, gatunku, grupy czy osoby. Może ktoś bać się ciemności, węży, pająków, wysokości, Żydów, Arabów, Włochów, Francuzów, Niemców, Szwedów, Murzynów, kobiet, mężczyzn, gejów, gwałcicieli, latających samolotów, szybkich pociągów, czy sąsiada znad przeciwka, i każdy ma do tego naturalne prawo. Czy wyobrażacie sobie sądzenie ludzi za ich „lęki przed ciemnością”? Albo rozprawę karną za „lęk przed sąsiadem”. Paranoja, nieprawdaż? W istocie rozwój „politycznej poprawności” oraz walki z „fobiami” może doprowadzić do takich patologii. A z jakiej racji naturalne lęki przez osobami innej narodowości, wyznania, orientacji seksualnej czy płci mają być zwalczane? Z żadnej, bowiem represje ludzi za ich fobie są niczym innym jak jawnymi praktykami totalitarnymi! W przyszłości represje za „lęki naturalne” mogą być pretekstem do zamykania każdego za wszystko. Jeśli myślicie, że „represje za fobie”, sięgną swoją granicę na zwalczaniu lęków wobec mniejszości narodowych, religijnych i seksualnych, to w dużym błędzie jesteście! Niedawno słyszałem o napiętnowaniu w Polsce człowieka za zabicie tarantuli, którą spotkał w miejscu swojego zamieszkania. Jakby pająk był ważniejszy od człowieka. Porządny obywatel został niszczony za to, że obawiał się pająka. Wykonał jedynie naturalny ludzki odruch. Też bym wyszedł z cierpliwości, gdyby egzotyczne gazdostwo różnej maści, zalęgło się na mojej klatce schodowej!
Kto wie, kiedy w przyszłości będzie zamykać się ludzi, za strach przed rozpędzonymi pociągami, jako „hamujących postęp cywilizacyjny”? Takie patologie będą mieć miejsce, gdy przyzwolimy na coraz to bardziej absurdalne przepisy propagowane przez stowarzyszenia pokroju „Nigdy Więcej” czy „Otwarta RP”. Prawo do lęku, jest naturalnym prawem każdego człowieka, de facto danym nam przez Boga. Jeśli tego nie zaakceptujemy, to znaczy, że stawiamy się w roli Boga. I tak lewacy „ stawiają się w roli Boga”. Często próbują na własną rękę używać w swojej „walce” argumentów religijnych, jakby mądrzejsi byli od instytucji Kościoła Katolickiego. Karygodne. W danych czasach wylądowaliby za to na procesie Inkwizycji. Samo występowanie restrykcji wobec tego, co naturalne dla ludzi, jest przejawem totalitaryzmu. Rozwój kampanii na rzecz walki z „fobiami”, jest w istocie budową zakamuflowanego totalitaryzmu.
Rasizm to niechęć ludzi jednej rasy do przedstawicieli innych ras. Dotyczy on każdego typu niechęci na tle rasowym, bez względu na to, kto jest obiektem niechęci, a kto uprzedzonym. Rasizmem jest zarówno powszechnie tym mianem określana niechęć białych wobec kolorowych, jak i judaistyczny syjonizm wymierzony przeciwko Arabom. Propaganda „Otwartej RP” i „Nigdy więcej” robi na tym gruncie ludziom „wodę z mózgów”. Określa ona mianem „rasizmu” jedynie „nienawiść białych względem kolorowych” oraz tzw. „antysemityzm” (jako „nienawiść do Żydów”). W rzeczywistości rasizm działa w obie strony. Określenie „antysemityzm” na niechęć wobec narodowości żydowskiej jest totalnie nieadekwatne. Ze znanych mi źródeł wiem, iż Żydzi stanowią tylko około 3% populacji wszystkich ludów Semickich. Ponadto syjonizm swoją polityką nieustannie zwalcza semickich Arabów. Nikt w „bojowników” o walkę z „mową nienawiści” nigdy nie kiwnął palcem aby przeciwstawić się jawnym przypadkom syjonistycznego terroru politycznego, czy antypolonizmu. Co więcej, przeglądając witryny „Nigdy Więcej” i „Otwartej RP” spotkałem się z wyraźną sympatią ich dla rasistowskiego żydowskiego syjonizmu, antypolonizmu Jana Tomasza Grossa, czy opluwaniu Kościała Katolickiego jako instytucji. Tendencje te obrazują aż nadto, że program „walki z nienawiścią” działa wybiórczo. Służy jedynie politycznym interesom „lobby filosemickiego” oraz LGBT. Organizacje „antyfaszystowskie” nie zajmują się zwalczaniem „faszyzmu”, ale zwykłym szantażowaniem politycznych oponentów. Tak samo fasadowa jest ich „walka z totalitaryzmem”.
Tendencje polityczne sugerują, iż coraz większą sympatią grup rządzących cieszy się komunizm. W zapisie konstytucyjnym posłowie lewicy dokładają wszelkich starań aby wymazać komunizm z szeregu „ideologii totalitarnych”. Wszelkiej maści organizacje „antyfaszystowskie” przyzwalają na tę jawną propagandę czerwonego „totalitaryzmu”. Tak więc same jawnie przyczyniają się do rozwoju pewnego rodzaju totalitaryzmu oraz rasizmu. „Otwarta RP” i „Nigdy więcej” są tak samo „totalitarne” i „rasistowskie” jak była nazistowska partia NSDAP. Nie ma nic szokującego w tym stwierdzeniu. Z jakiej racji mamy potępiać „antysemityzm” a propagować syjonizm? Swoją drogą sam rasizm swoją świetność zawdzięcza nie tyle totalitaryzmowi, co innemu patologicznemu ustrojowi. To właśnie w USA, „stolicy światowej demokracji”, miał największy swój rozkwit ruchu rasistowskiego, który jest tam popularny po dziś dzień. Międzynarodowe raporty milczą na ten temat. Zajmują się jedynie tropieniem „antysemityzmu” w Polsce, w Niemczech, i w Kościele Katolickim. Historyczne kolejne wcielenie rasizmu miało podłoże genetyczne. Zwane było Eugeniką. Narodziła się ona pośród amerykańskiej inteligencji. Swoim programem obejmowała nie tylko eliminację innych ras niż biała, ale także czystki w obrębie samej „rasy białej”. Rasizm jest więc pojęciem bardzo szerokim. Zawężanie go do „niechęci białych do kolorowych” oraz „antysemityzmu” służy przyzwolenie na rasizm innego typu.
Jestem osobą szanującą przekonania innych ludzi. Jednak żądam od drugich tego samego. Skoro mamy możliwość swobodnej wypowiedzi, to niech taki przywilej będzie obowiązujący dla wszystkich. A jeśli ktoś chce ograniczenia swobodnej wypowiedzi z uwagi na to, że może ona jakąś wąską grupkę urazić, to niech przynajmniej nie używa przy tym argumentu „dobra ogółu”. Ogół swoją siłę bierze z większości a nie mniejszości. Jeżeli pewna mniejszość będzie uprzywilejowana bez powodu, to wtedy będziemy mieli do czynienia z „państwem mafijnym”. Do koncepcji państwa mafijnego dążą wszelkiej maści ruchy antyfaszystowskie. Dlatego też musimy ograniczyć ich totalitarne zapędy.
Z narodowym pozdrowieniem,
Piotr Marek
Dziękuję za dodanie tekstu. @mjoed W zasadzie tak, ale nigdy nikt nie podnosił larum gdy wspominano o tym, że jakiś przestępca reprezentował „większość”. W zasadzie w takim wypadku nikt nic nie wspomina, traktowane jest to domyślnie (nie mówimy=ktoś z ogółu). Wyjątek stanowi przypadek, gdy zrobi coś złego np. duchowny katolicki lub zakonnica. Wtedy już media głośno podkreślają ten fakt. Oczywiście „antifa” nie widzi w tym „podżegania do nienawiści” wobec katolickiego duchowieństwa, co wiadome.