Marzenie się spełniło?

Lider „marzycieli” Bidzina Iwaniszwili zapowiedział swoją gotowość do stanięcia na czele rządu, jednak na razie nie wiadomo, czy skala zwycięstwa jego partii będzie wystarczająca do samodzielnego sformowania gabinetu. Podane przez CKW wyniki wyborów proporcjonalnych (wybiera się w nich 77 deputowanych) z 97,03 proc. komisji dają „marzycielom” 55 proc., zaś ZRN – 40,27 proc.

Frekwencja wyniosła ok. 61 proc. Wbrew przekonaniu prezydenta – nieoficjalne jeszcze dane z okręgów jednomandatowych wskazują, że również i w większości z nich wygrała dotychczasowa opozycja (38 deputowanych miałoby w nich wprowadzić GM, a 35 – ZRN. „Marzyciele” już zresztą zapowiedzieli zaskarżenie wyborów w kilkunastu okręgach). Prawdopodobnie żadna inna partia nie przekroczyła pięcioprocentowego progu wyborczego, ani nie zdobyła mandatu w rywalizacji większościowej. Blok Giorgi Targamadze – Ruch Chrześcijańsko-Demokratyczny miał otrzymać 2,04 proc., Partia Labourzystowska – 1,24 proc., liberalno-konserwatywna Nowa Prawica – 0,43 proc. głosów, zaś Wolna Gruzja – 0,05 proc.

Po zsumowaniu wstępnych wyników wyborów parlamentarnych przewaga Gruzińskiego Marzenia jest oczywista. Oznacza to, że większość parlamentarna powinna utworzyć nowy rząd, a ja, jako prezydent, w zakresie określonym przez Konstytucję, będę uczestniczyć w tym procesie, zwłaszcza, jeśli pojawią się problemy z wyborem przewodniczącego i wyłonieniem nowego rządu. Wiecie też dobrze, że sytuacja ta jest dla mnie trudna, bowiem między mną a nową większością występują głębokie różnice, a ich poglądy uważam za wyjątkowo błędne. Tak jednak działa demokracja i tak zadecydowała większość Gruzinów, co nieodmiennie szanuję. Jednocześnie jako lider Zjednoczonego Ruchu Narodowego chcę oświadczyć, że przechodzi on do opozycji. Osiągnięcia ostatnich ośmiu lat, „rewolucji róż” są bardzo ważne nie tylko dla historii Gruzji, są także dorobkiem naszego kraju, wysuwającym go ku czołówce światowej. Dlatego jestem przekonany, że osiągnięć tych nie uda się zniszczyć w najbliższych miesiącach czy latach. Dlatego my, jako siła opozycyjna, walcząca o przyszłość naszego kraju, będziemy też bronić wszystkiego, co zostało stworzone w ostatnich latach w zakresie zwalczania korupcji, walki z przestępczością, unowocześniania Gruzji, budowy nowych instytucji, a wszystko w celu budowy nowej przyszłości Gruzji, kontynuowania jej rozwoju w wyniku procesu konstytucyjnego i politycznego.
Oczywiście respektuję decyzję większości, ale jednocześnie chciałbym wyrazić wdzięczność ogromnej liczbie popierających rząd i realizowany przez niego program przemian. Jestem przekonany, że nie ma alternatywy dla kierunku rozwoju Gruzji i nadal będziemy oń walczyć z taką samą wiarą, bez względu na wyzwania dnia dzisiejszego” – oświadczył w wystąpieniu telewizyjnym prezydent Saakaszwili. Iwaniszwili już jednak wezwał prezydenta do ustąpienia, choć potem nieco złagodził swoje stanowisko.

System władzy w Gruzji jak na razie przeszedł egzamin demokratyczny, bowiem skala zwycięstwa opozycji okazała się zbyt duża, by administracja prezydencka odważyła się na zakwestionowanie wyniku wyborów. Duży wpływ miała na to zapewne dynamika wystąpień „marzycieli” w ostatnich dniach przed elekcją, gdy wiece protestu wobec „taśm prawdy” z tbiliskiego więzienia zgromadziły blisko 400 tys. ludzi. To wskazywało jak skuteczne mogłoby być „kryterium uliczne” w przypadku zafałszowania wyborów. Saakaszwili zdecydował się więc na koabitację, zamiast konfrontacji o niepewnym wyniku. Przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi i w ramach zmieniającego się systemu polityczno-ustrojowego (teoretycznie zwiększającego rolę parlamentu) – z pozycji prezydenta wciąż będzie bowiem mógł przynajmniej próbować kontrować działania swych przeciwników.

Same wybory przebiegały spokojnie, choć przedstawiciele ministerstwa spraw wewnętrznych oskarżali „marzycieli” o kupowanie głosów. Obserwatorzy wskazywali też na incydenty, do których dochodziło głównie pod koniec głosowania 1 października – jak złe oznakowanie lokali, czy pobicia niezależnych dziennikarzy. W przeddzień głosowania gruzińską opinię publiczną wstrząsnęła śmierć 10-miesięcznej siostrzenicy rejonowego koordynatora Gruzińskiego Marzenia z Gurjaani w Kachetii. Rodzice dziewczynki oświadczyli, że zbrodnia miała charakter polityczny i obciążyli odpowiedzialnością działaczy ZRN. – Obecny rząd Gruzji jest zdolny do wszystkiego, a ta bulwesrująca sprawa będzie wyjaśniona z całą rzetelnością – oświadczył Bidzina Iwaniszwili dodatkowo podgrzewając atmosferę wyborczą.

Polaryzacja Gruzinów zmiotła mniejsze partie opozycyjne, co z pewnością czyni miejscową scenę polityczną mniej zróżnicowaną, a więc i pozornie mniej interesującą. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że Gruzińskie Marzenie – Demokratyczna Gruzja to w istocie koalicja mocno różniących się formacji. Są wśród nich i umiarkowani narodowcy z Partii Konserwatywnej, konserwatywni-liberałowie z „Przemysł Ocali Gruzję, NATO-sceptyczne Forum Narodowe, pro-zachodni liberałowie z Naszej Gruzji-Wolnych Demokratów i skrajnie pro-europejscy i pro-amerykańscy republikanie. Ciężko stwierdzić co łączy wszystkie te grupy poza niechęcią do Saakaszwilego – i na wykorzystanie tych spodziewanych rozdźwięków w przyszłości wydaje się liczyć prezydent. Pozujący na „zakaukaskiego lwa” lider zamienić się więc musi w węża, starając się zdekomponować obóz swych przeciwników i być może odzyskać większość parlamentarną dla swego ugrupowania.

Z geopolitycznego punktu widzenia – Iwaniszwili jako kandydat na przyszłego premiera jest w trudnej sytuacji. Imputowana mu stale „opcja rosyjska” wciąż źle jest widziana w gruzińskiej polityce, choć społeczeństwo wydaje się być zmęczone ciągłym eskalowaniem konfliktu z potężnym sąsiadem, na którego terytorium mieszka znacząca gruzińska diaspora. Moskwie będzie wprawdzie zręczniej rozmawiać z liderem Gruzińskiego Marzenia, niż z Saakaszwilim uważanym za politycznego awanturnika. Jednocześnie jednak jakikolwiek gest na północ łatwo będzie ogłosić w Tbilisi aktem „zdrady narodowej”. Jednak rozwiązanie problemu stosunków z Rosją jest jednym z najważniejszych wyzwań nowej ekipy, podobnie jak i rozliczenie wszelkich nadużyć rządów Zjednoczonego Ruchu Narodowego, dokonywanych w imię bezwzględnego i bezkompromisowego chronienia prawa i sprawiedliwości. Mając wrogiego sobie prezydenta, podzielone niemal na pół społeczeństwo i określone zaszłości geopolityczne, kierujące Gruzję na Zachód – nowy premier stoi przed zadaniem niezwykle wręcz trudnym.

Konrad Rękas

Artykuł ukazał się też na Geopolityka.org

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *