Masny: Palikot, Rosja, Marsz Niepodległości

Uwaga Marka Tucholskiego o potrzebie przetrwania zapaści Imperium skłoniła mnie do życzliwej polemiki. Nie żebym nie oczekiwał upadku obecnego imperium panującego nad światem zachodnim. Oczekuję go. Dla jasności dodam, że chyba nie istnieje żaden jednolity ośrodek zdolny kontrolować decyzje zapadające np. w USA i Europie. Upadek zatem imperium – to – ściślej mówiąc – zmiana tendencji historycznej rozpoczętej jawnie francuską rewolucją sprowokowaną w 1789 roku przy wykorzystaniu ówczesnego niezadowolenia z ucisku ekonomicznego. Obecnie państwa Zachodu, nawet te najzdrowsze finansowo (jak Niemcy) same się zmusiły do przykręcenia śruby obywatelom i firmom realnej gospodarki, aby tylko ratować sponsorów ze świata instytucji finansowych, które są prawdziwym rządem zarówno w Ameryce, jak i w Europie. Istotne jest, kto i do czego wykorzysta niezadowolenie coraz większych mas ludności. W polskim kontekście pytanie to zadaję od kilku lat. Brzmi ono: – Kto będzie nowym Lepperem?

Tucholski uważa, że będzie nim Janusz Palikot. Niewątpliwie takie jest zadanie „inteligentnego Palikota”, co zresztą na tym portalu sugerowałem latem 2010 roku. Czy wszakże temu zadaniu sprosta? Stoją za nim ludzie bardziej wpływowi niż zaplecze Leppera w latach jego największych sukcesów. To prawda. Depresja gospodarcza i ucisk podatkowy jednak bardzo utrudniają kontynuację matriksu medialnego i propagandowego, który wyniósł Palikota do roli lidera ważnej sejmowej partii. Coraz większym atutem w polityce staje się zwykła ludzka wiarygodność, prawdziwość. Być może Palikot umie wcielić się trwale w rolę prawdziwego człowieka, czyli zrobić to, czego nie umieją przywódcy największych partii. Być może uwierzy mu umęczony walką z ZUS-em drobny wytwórca części samochodowych z prowincji i zrywający się o drugiej w nocy właścicel sklepu z warzywami. Nie wykluczam tego. Palikot jest inteligentny, wykształcony, pojętny, szybko się uczy, umie grać. Nie przeszkadza też fakt, że jest bogaty i ma za sobą niejasną młodość. Zwykli ludzie znają życie i wybaczają grzechy, które im samym mogły się przydarzyć, a bogactwo raczej im imponuje niż ich zraża.

Czy jednak Palikot – zaprogramowany na ratowanie podległości Polski wobec Berlina i Brukseli – zdoła wiarygodnie zmienić front, kiedy Unia zbankrutuje? Bardzo wątpię. Jego hipotetyczne zależności sprawiają, że – kiedy nawet Berlin powie „Genug” – Palikot pozostanie wiernym sługą dotychczasowego systemu. Piszę o sytuacji, która obecnie nie jest nawet publicznie rozważana, ale znając dobrze Niemców jestem pewny na 100 procent, że wariant demontażu Unii jest poważną opcją na stole strategów niemieckiej polityki. Powiedzą: – Dość finansowania darmozjadów, skoro nam to już nic nie daje! Wówczas naturalny byłby powrót do Mitteleuropy, do czego zresztą Niemcy się już przygotowali wypychając niemal zupełnie Rosjan z ich pozycji na tym obszarze. Tak, tak… Nie słuchajcie bajania o kondominium. Rosjanie naprawdę są wściekli, bo dali się podejść i oddali swoją strefę wpływów. Mają tu oczywiście swoje aktywa, mają udziały w strategicznych biznesach, ale jest to znacznie mniej, niż by chcieli mieć przy swoich wciąż ogromnych zasobach kapitału. Między Niemcami a Rosją od trzystu lat trwa Hassliebe, nienawiściomiłość, której streszczeniem jest współpraca i wojna Stalina z Hitlerem. Nie muszę chyba wskazywać, jaki kierunek polskiej myśli politycznej od ponad stu lat wskzuje na tę podstawową okoliczność warunkującą polski los.

I stąd wniosek na dziś, a dokładniej mówiąc na 11 listopada. Spotkajmy się pod pomnikiem wizjonera strategii polskiej, Romana Dmowskiego, który z uporem uczył rodaków gry z potężnymi zaborcami, a później – z potężnymi sąsiadami. Krótko mówiąc – spotkajmy się w warszawskim Marszu Niepodległości licząc na to, że służby porządkowe i policja zapewnią nam godny przemarsz ulicami stolicy.

Marcin Masny
[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *