„Sytuacja nasza jest tragicznie śliska. Nie należy mechanicznie sądzić, że dzisiaj każdy gest antysowiecki, każda antybierutowa demonstracja są od razu posunięciami na korzyść sprawy polskiej już po prostu dlatego, że są antysowieckie lub antybierutowe. Tak wcale nie jest! Gdybyśmy tak naiwnie rozumowali, doszlibyśmy do przekonania, że rozwalenie Polski bombami atomowymi będzie dla nas korzystne, bo to przecież byłoby posunięcie i antykomunistyczne, i antybierutowe… Trzeba z góry powiedzieć, że samodzielna polityka polska powinna umieć rozróżniać i wybierać. Jedne posunięcia wielkich mocarstw w ich grze antysowieckiej możemy poprzeć, a innym musimy się przeciwstawić, gdyż inaczej nie bylibyśmy Polakami, ale tylko istotnie, jedynie i wyłącznie agentami wielkich mocarstw, a polityka nasza nie byłaby polityką samodzielną, lecz polityką agencyjną.”
„Polityce amerykańskiej chodzi o wzmożenie fermentów politycznych w Polsce, nie po to, aby nam pomóc, ani nawet nie po to, aby się z Rosją kłócić, ale dla odwiecznej zasady politycznej, zwłaszcza przez brytyjską szkołę polityczną przestrzeganej, że dla tego, aby się z kimś lepiej ułożyć, trzeba, aby ten ktoś na własnym terenie miał jak najwięcej kłopotów.”
Z naszych słabości narodowych Anglosasi od dawna doskonale zdają sobie sprawę. Świetnie też rozumieją jaką krzywdę nam robią i od dekad zawsze wykorzystują nas w ten sam sposób. Zwierzenia Roberta Littela, oficera US Navy, a w latach sześćdziesiątych korespondenta Newsweeka z Europy dotyczyły Budapesztu z 1956 roku, ale równie dobrze mogłyby być pisane dzisiaj i dotyczyć Polski albo Ukrainy:
„Przez sześć lat – sześć lat! – namawialiśmy naiwniaków z państw satelickich do buntu przeciw sowieckiej dominacji. Wydaliśmy miliony na tajne operacje i stworzenie odpowiedniej infrastruktury; zgromadziliśmy arsenały broni w całej Europie, wyszkoliliśmy tysiące agentów… Mój Boże, Węgrzy w Niemczech walą do nas drzwiami i oknami, żeby tylko wysłać ich do kraju. A my co robimy? A kto podburzał Węgrów? Kto obiecywał rozprawić się raz na zawsze z sowieckim komunizmem? Czy to ich wina, że nam uwierzyli?”
Tak zaś nas widział John Le Carre, oficer wywiadu brytyjskiego i pisarz, pełniący służbę w latach pięćdziesiątych:
„Nigdy nie zrozumiałem, dlaczego tylu Polaków ma do nas słabość. Zdradziliśmy ich kraj w sposób haniebny tyle razy, że gdybym był Polakiem, spluwałbym za każdym przechodzącym Brytyjczykiem, nieważne, czy cierpiałbym pod jarzmem hitlerowców czy sowietów. Brytyjczycy w swoim czasie zostawili biednych Polaków na pastwę jednych i drugich. Mimo to moja służba szczyciła się nieprawdopodobnymi wręcz sukcesami w Polsce, gdzie niemal żenująca liczba Polaków i Polek ze słynną polską brawurą narażała życie swoje i swoich najbliższych, żeby szpiegować dla Anglii”
Wróćmy do Stanisława Cata-Mackiewicza, który w latach czterdziestych zauważył: „Dla Polaków polityka zagraniczna jest sceną obrotową do deklamowania Słowackiego i innych wieszczów.”
„Jeśli odmówimy broni Ukrainie, słowa naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza zaczną odnosić się do nas. Co napiszemy naszym dzieciom w podręcznikach do historii Polski? (…) By wstydu tego uniknąć, należy przekazać Ukrainie tyle broni, ile tylko możemy jej dać. Na pierwszym jej egzemplarzu, wręczonym uroczyście, winna zaś widnieć stara polska sentencja, wypisywana na szablach, które dawano w prezencie młodym szlachcicom: „W Twoją młodą silną dłoń wdzięczni bracia dają broń. Bij jak dotąd mężnie wroga, za Ojczyznę, w imię Boga”.
Jakaś siła fatalna dalej każe nam wybierać najgorsze możliwe rządy, posługiwać się w prowadzeniu polityki zagranicznej sentymentami i XIX-wieczną poezją, wybierać interes anglosaski zamiast polskiego. Najgorsze jest jednak to, że nic się na własnych błędach nie uczymy. Wciąż powtarzamy błędy, o których powtarzanie oskarżał nas Churchill już sześćdziesiąt lat temu. Jest to chyba nasza naprawdę niezmienna cecha narodowa, w końcu już w XVI wieku Jan Kochanowski zaobserwował że:
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”