Jej rezultatem będzie 80 miliardów złotych oszczędności. Stwierdził również, że 90% działań potrzebnych do tego celu zostało już podjętych.
Oczywiście natychmiast odezwał się chór krytyków. A to, że rząd coś robi cichaczem, a to, że całą operację przesunął na czas po wyborach itd.. itd. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Rostowski mówi, o tym w trakcie kampanii wyborczej. Mówi, o tym, co będzie w ciągu najbliższych dwóch lat. Co by jednak nie powiedział i tak będzie źle. Bo jak nie mówi, to nie reformuje. A jak mówi to znaczy że trudne tematy przenosi na czas po wyborach.
Krytyka jest świętym prawem opozycji i mediów, ale warto by prawo to podlegało regułom logiki i zdrowego rozsądku.
Jan Filip Libicki
-asd
Pan Libicki zdecydował się przebić dno. Już lepiej siedzieć cicho niż bronić tak podłego człowieka jak Vincent. Już pomijając, że jak PO mówi o reformach, to właśnie – ino mówi.
Jak znam życie to „naprawa finansów publicznych” zacznie się i skończy na podniesieniu akcyzy na paliwo, wódkę i papierosy.
Ja rozumiem, że Filip Libicki musi się podlizywać nowym panom – ale czy naprawdę portal musi publikować wszystko co napisze, nawet jeśli głupota i bzdurność tego wpisu przekracza granice śmieszności ?
W stu procentach zgoda z tym, co napisal p. Dalecki. Lepiej juz bylo odpowiedziec na zapytanie pana Ratnika w kwestii obywatela „Starucha”, niz plesc androny o dobrym Janie Jacku Vincencie.
Panie Libicki, już raz przed wyborami było podobnie, tak się nawet złożyło, że wybory te Platforma wygrała…
@Adam Wielomski – zadziwia mnie, że z jednaj strony krytykujesz wybór polityczny A.Górskiego, a z drugiej pochwalasz i lansujesz Libickiego. A to właśnie Artur jest realistą – owszem, poszedł na zgniły kompromis ale w sferze werbalnej zachowuje niezależność głosząc odważnie swoje zdanie. I znam przynajmniej jeden przykład, kiedy Arturowi udało się zmobilizować częśc posłów PiS by skutecznie zablokować szkodliwą inicjatywę w ważnej i dużej sprawie. Tymczasem Libicki jak na razie coraz obrzydliwiej podlizuje się Tuskowi. I jak na razie na tym polega cały jego „realizm”