Praca Justyny Maguś zatytułowana „«Słowo Polskie» w latach 1918-1928. Organ prasowy Narodowej Demokracji” stanowi monografię naczelnego organu prasowego obozu narodowego we Lwowie.
Praca podzielona została na pięć rozdziałów, w których autorka omawia historię i organizację pisma oraz stosunek do takich wartości, jak naród, państwo, obrazuje stosunek do mniejszości narodowych oraz opisuje zagadnienia polityki wewnętrznej i zagranicznej. W pracy zamieszczono Aneks, zawierający wybrane ilustracje i zdjęcia dotyczące gazety.
„Słowo Polskie” nie było pierwszym endeckim periodykiem ukazującym się na tym terenie. Poprzedzały go takie tytuły, jak m.in.: „Przegląd Wszechpolski”, „Wiek XX” i „Teka”. Jak wskazywał w jednym z artykułów Witold Wojdyło, było ono najstarszym endeckim dziennikiem w Małopolsce Wschodniej, „przeznaczone dla klienteli endeckiej, głównie inteligencji i kupiectwa, wychodziło pod egidą SDN w latach 1902-1915, wznawiając ponownie swą działalność 21 grudnia 1918 roku” (W. Wojdyło, „Rola lwowskiego «Słowa Polskiego» w propagowaniu idei endeckiej w Małopolsce Wschodniej”, [w:] „Prasa Narodowej Demokracji 1886-1939”, pod red. E. Maj i A. Dawidowicz, Lublin 2010). Praca J. Maguś poświęcona jest właśnie drugiemu okresowi ukazywania się pisma.
Periodyk, obok innych dzienników takich jak: „Gazeta Warszawska”, „Kurier Poznański” i „Słowo Pomorskie”, pełnił funkcję jednego z czołowych organów prasowych obozu narodowego. Nakład pisma wykazywał przez cały okres ukazywania tendencję wzrostową, od początkowego wynoszącego 10 tys. egzemplarzy, do 18 tys. dziesięć lat później w roku 1928. Wśród czytelników pisma dominowały osoby z wykształceniem wyższym (urzędnicy, przedsiębiorcy) oraz młodzież uniwersytecka. Swoim zasięgiem pismo obejmowało województwa lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie oraz część wołyńskiego, krakowskiego i lubelskiego. W latach 1919-1921 ukazywały się dwa wydania dziennika: ranne i popołudniowe.
W omawianym w pracy okresie funkcję redaktorów naczelnych pełnili kolejno: Zygmunt Raczkowski (1918-1920), Wacław Mejbaum (1920-1923, 1927-1928), Stanisław Grabski (1923-1925) oraz Roman Kordys (1925-1927). Pierwszy z nich związany był już z pierwszą edycją pisma, w międzyczasie zasilając redakcję „Gazety Warszawskiej”. Dr Wacław Mejbaum, z wykształcenia historyk, uczeń prof. Szymona Askenazego, w łonie endecji był liderem frakcji „Zespół Stu”, w okresie późniejszym zerwał jednak z Narodową Demokracją. Na stanowisku redaktora zastąpił go prof. Stanisław Grabski. Podwyższył on rangę pisma, co doprowadziło do wzrostu nakładu, deficytowego wcześniej tytułu. Grabski złagodził również ton zamieszczanych w „Słowie Polskim” wypowiedzi.
Po wejściu S. Grabskiego do drugiego gabinetu Wincentego Witosa funkcję redaktora naczelnego przejął Roman Kordys, zapalony taternik, skupiający się raczej na stronie organizacyjno – technicznej pisma niż na kształtowaniu jego kierunku. Wśród czołowych publicystów i współpracowników „Słowa Polskiego” wymienić należy m.in.: Eustachego Gaberle, Józefa Hłaskę, Klaudiusza Hrabyka, Władysława Kozickiego, Stanisława Majkowskiego, Aleksandra Medyńskiego, Stanisława Rymara, Stanisława Strońskiego, Władysława Szenderowicza i Władysława Świrskiego.
W publicystyce pisma, podług dokonanej przez autorkę analizy, na czoło wysuwały się zagadnienia polityki wewnętrznej. Po dokonaniu zamachu majowego pismo stało się czołową trybuną walki ze zwolennikami J. Piłsudskiego. Donoszono o nadużyciach i aktach bezprawia rządzącej sanacji, co spotykało się z kolei z szykanami ze strony władz, na czele z licznymi konfiskatami pisma. Wśród zagadnień krajowych poczesne miejsce zajmowała także problematyka dotycząca mniejszości narodowych. W jej ramach dużo uwagi poświęcano kwestii ukraińskiej. Stosunek do niej ukazywany był w dużej mierze przez pryzmat sytuacji na Kresach Wschodnich.
W publicystyce „Słowa Polskiego” dominowało przekonanie uznające Rusinów, jak określano wówczas Ukraińców, za „szczep” narodu polskiego. Wszelkie plany budowy „Wielkiej Ukrainy” traktowano zaś jako wrogie wobec państwa polskiego. Dużo uwagi poświęcano w tym kontekście aktywności ukraińskich stronnictw politycznych, począwszy od Ukraińskiego Zjednoczenia Narodowo-Demokratycznego, a skończywszy na Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Z zaniepokojeniem śledzono także działania duchowieństwa greckokatolickiego, z metropolitą Andrzejem Szeptyckim na czele.
Kolejną grupą zagadnień poruszanych na łamach „Słowa Polskiego” były sprawy międzynarodowe. Ze szczególnym zainteresowaniem spotykały się relacje z radziecką Rosją. Jak wskazuje autorka pracy, uwaga narodowych publicystów skupiała się zarówno na kwestiach politycznych, gospodarczych, jak i ustrojowych: „Przywoływane systematycznie stanowisko redakcji «Słowa Polskiego» odnośnie do Rosji było głównie podyktowane myślą o budowaniu poprawności we wzajemnych relacjach. Przypominano odbiorcy medium, że brak sojuszu polsko-rosyjskiego wpłynął na wykluczenie Polski z realnej polityki europejskiej i doprowadził do uzależnienia jej od Wielkiej Brytanii i Francji, a Niemcom pozwolił na szybki rozwój. (…) Wzmacniająca się pozycja Józefa Stalina sprowokowała formułowanie kolejnych wizji o zmianach ustroju w Rosji: «Raczej zanosi się na to, że utrzyma się dyktatura, przy czym jednak powoli faszyzm komunistyczny zamieni się w faszyzm nacjonalistyczny». Wypracowanie jednolitego stanowiska wobec Rosji Sowieckiej, zarówno w ujęciu koncepcyjno-programowym, jak i publicystycznym, okazało się niezwykle trudne. Analiza treści poświęconych zagadnieniu na łamach lwowskiego dziennika pokazuje przede wszystkim lęk przed niemiecką ekspansją, której miało zapobiec wyrachowane i wybiórcze angażowanie Rosji.”.
Jak pisze autorka pracy w jej Zakończeniu: „Mimo wielu trudności organizacyjnych, technicznych oraz finansowych po I wojnie światowej, «Słowo Polskie» okazało się pismem popularnym wśród czytelników oraz miejscem pracy wielu cenionych publicystów. Struktura redakcji dziennika była rozbudowana zarówno pod względem tematycznym, jak i ilościowym. Należy podkreślić to, że duże grono osób piszących teksty w «Słowie Polskim» stanowiła elita intelektualna Lwowa oraz ważniejsi redaktorzy pism narodowodemokratycznych z pozostałych regionów Polski, co wpływało na jakość i różnorodność publikacji.”.
Kres funkcjonowania pisma jako naczelnego organu prasowego endecji we Lwowie przypadł na rok 1928, który stanowi cezurę końcową pracy. Decydujący wpływ na kierunek „Słowa Polskiego” zyskał wówczas stojący na czele „Zespołu Stu” W. Mejbaum. Za pośrednictwem wojewody lwowskiego Piotra Dunin-Borkowskiego uzyskał on od rządu pieniądze na wykup połowy udziałów pisma. Przejęcie pisma przez wrogi endecji obóz polityczny przyczyniło się do znacznego spadku jej wpływów na terenie Lwowa. Jak pisał w swoich powojennych wspomnieniach Klaudiusz Hrabyk:
„Przejęcie połowy własności «Słowa Polskiego» przez «Zespół Stu» oznaczało porażkę partii we Lwowie, po której partia się już nigdy nie podniosła. «Zespół Stu» nie odegrał wprawdzie w przyszłości żadnej roli politycznej, natomiast manewr Kazimierza Świtalskiego i Dunina-Borkowskiego wyznaczył tej grupie rolę uderzeniową na główną pozycję przeciwnika sanacji. Rolę tę zgodnie z planem rządu «Zespół Stu» skutecznie odegrał, doprowadzając następnie do upadku pisma i nie stwarzając w jego miejsce ani żadnej nowej trybuny, ani większego ośrodka politycznego. (…) «Słowo Polskie», pod kierunkiem Mejbauma i towarzyszy z «Zespołu Stu», stało się w tym dniu organem sanacyjnym i w ciągu już kilku następnych dni ujawniło niedwuznacznie swoje stanowisko. Endecja została w ten sposób pozbawiona głównego swego ramienia na terenie całej lwowskiej dzielnicy. Cios był druzgocący.” (K. Hrabyk, „Wspomnienia”, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego”, 1970, t.IX, z.4).
W okresie późniejszym na terenie Lwowa endecja powołała m.in. „Kurier Lwowski”, a następnie „Słowo Narodowe”, dzięki którym zdołała częściowo odbudować dawną pozycję. To już jednak temat na odrębne opracowanie.
Maciej Motas
Justyna Maguś, „«Słowo Polskie» w latach 1918-1928. Organ prasowy Narodowej Demokracji”, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2019, ss. 410, il.
Myśl Polska, nr 15-16 (7-14.04.2019)
Ciekawy periodyk , jednak bardzo ciekawi brak struktur narodowych na terenach Wołynia i wschodniej małopolski w latach 1943-44. Hakatomba tam spowodowana pewnie by nie miała takiego zakresu jeśliby struktury NSZ i AK sprawniej tam działały https://www.semperpatria.pl/krzyz-wolynski-koszulka-patriotyczna-40.html