Wszyscy ci, którzy nie kochają J. Kaczyńskiego i jego ugrupowania muszą się pogodzić, że należą do tej drugiej grupy. Miło zapewne żyć z poczuciem przynależności do wybranych.
Gdyby przekaz kreował A. Hofman, M. Błaszczak czy J. Brudziński wiadomo by było, że chodzi tylko o partyjną propagandę. Oczekiwanie, że chęć poczucia się tym lepszym skłoni miliony do głosowania na PiS. Wizja płynąca z zaplecza intelektualnego jest raczej dowodem, co faktycznie stanowi fundament duchowy.
Nadczłowiek z PiS ma historyczne prawo pogardzać innymi.
Polityczno-historyczne dziedzictwo ma współcześnie emanować jedynie słuszną reprezentacją partyjną PiS. Kard. J. Ratzinger zauważył, że partie są czymś zasadniczo odmiennym niż wspólnoty. Połączenie polskości z partyjnością, poczucie nadczłowieczeństwa. Jeszcze nie jest za późno, by powiedzieć, iż nie warto zmieniać naszej kultury według tej recepty.
Ludwik Skurzak
[aw]