Pan Łukasz Adamski napisał artykuł pt. "Uczmy się od Amerykanów" w którym bezgranicznie cieszy się z zabicia Osamy bin Ladena.Poniżej prezentujemy wybrane fragmenty tego artykułu:
Morderca i psychopata Osama Bin Laden zginął na przedmieściach stolicy Pakistanu – Islamabadzie. Wraz z nim śmierć poniósł jego syn i ludzie z jego otoczenia. Za to należą się brawa dla administracji Baracka Obamy, który pokazał , że dobro, interes i honor USA jest dla niego ważniejsze niż lewackie brednie o składaniu broni przez bandziorami. (…)
Trudno dziwić się przywódcom tej terrorystycznej organizacji. Bin Laden był dla niej mitem, który inspirował do walki. Al- Kaida nie rozpadnie się oczywiście natychmiast jak przewidują pięknoduchy. Jednak będzie jej trudniej werbować nowych, zmanipulowanych i zarażonych nienawiścią do bliźniego młodzieńców, którzy zamieniając się w żywe bomby budowają niechęć do wielkiej religii jaką jest islam. Jednak nie można zapominać, że to właśnie cykliczne orędzia Bin Ladena w Internecie podgrzewały do walki wielu fanatyków i podkopywały zaufanie świata do US-Army.„Al-Kaida na pewno będzie próbowała w najbliższych tygodniach udowodnić, że nadal jest poważną siłą, ale śmierć Osamy bin Ladena i prodemokratyczne rewolucje zmiatające kolejnych arabskich przywódców to prawdziwy początek końca radykalnych, średniowiecznych, imperialnych i dyktatorskich pomysłów Al-Kaidy na urządzenie świata.”- pisze entuzjastycznie Bartosz Węglarczyk w Gazecie Wyborczej. Ja jednak nie byłbym aż takim optymistą. Obawiam się, że przez jakiś czas trup Bin Ladena może służyć jako latarnia dla ludzi, którzy chcą zniszczyć nasz styl życia i naszą judeo-chrześcijańską cywilizację. Z pewnością zginie również wielu „niewiernych” w odwecie za śmierć mordercy z 11/09. Od 11września toczymy wojnę z terroryzmem i jej nieodłączną częścią są ofiary śmiertelne. Musimy więc być na nie przygotowani. Jednak zgadzam się z Tomaszem Terlikowskim ,który przestrzega przed zbyt wczesną radością, przypominając, że dżihad ma się świetnie na polu walki demograficznej. Jednak jest to temat na oddzielny tekst.
11/09 był wielkim wstrząsem dla Amerykanów. Był czymś takim( choć w innym wymiarze) jak katastrofa smoleńska dla nas. Zabicie Bin Ladena kończy pewien etap w amerykańskiej wojnie nie tylko z terroryzmem, ale również wojnie o honor i narodową dumę. Pozbycie się tego mordercy jest również wyrazem zwykłej sprawiedliwości, której domagali się Amerykanie masowo popierając Georga W.Busha i, czego nie rozumieją lewacy, Baracka Obamę. Ten lewicowy polityk, który dostał pokojową nagrodę Nobla od przeintelektualizowanych,zmanierowanych i oderwanych od rzeczywistości bufonów, nigdy nie zamierzał wycofać wojska z Afganistanu. Ba, nawet zwiększył w tym kraju kontyngent wojskowy. (…)
Oczywiście zarówno w USA jak i w naszym kraju znajdą się tacy, którzy będą bredzić, że to CIA i Żydzi rozwalili WTC a Bin Laden jest kozłem ofiarnym. Stare przyłowie mówi, że „polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby” więc zostawmy głupie spiskowe teorie i cieszmy się sukcesem administracji Baracka Obamy, która również pokazuje nam, Polakom, że o własne interesy trzeba walczyć do końca, ponad partyjnymi podziałami i bez względu na koszty.
Komentarz Redakcji: Nasi oponenci często zarzucają nam różne rzeczy. Twierdzą, że uprawiamy serwilizm wobec Rosji, Chin oraz bronimy wszelkiego typu tyranów. Według naszych antagonistów powyższe"grzechy", niemal wykluczają nas z konserwatywnego grona. Faktem jest,że nasza publicystka istotnie o Rosji i Chinach wypowiada się w raczej pozytywnym tonie. Jednakże warto sobie zadać pytanie, czy posądzenie o serwilizm wobec jakiegoś państwa może formułować strona która sama dopuszcza się rzeczy które krytykuje? Jak to jest, że pisanie w pozytywnym tonie o Rosji i Chinach jest czymś hańbiącym, natomiast pisanie peanów na cześć Stanów Zjednoczonych jest wręcz przejawem prawicowości? Czy pochwalanie neojakobińskiej i ideokratycznej polityki zagranicznej Waszyngotnu, istotnie powinno charakteryzować konserwatystów w Polsce? Czy ludzie pokroju Paula Wolfowitz’a, Roberta Kagan’a, Normana Podhoretz’a mają być wzorcami dla prawicy w naszym kraju? Od nich mamy się uczyć? /sn/
Całość na:http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/adamski_uczmy_sie_od_amerykanow/strona/1
Dodał Stanisław A. Niewiński
a co pisał Terlikowski o neconsach? „neokonserwatywna wizja świata… ma niewiele wspólnego z dawną prawicowością, dlatego że przyjmuje oświeceniową wizję człowieka, jakobiński styl uprawiania polityki i zgoła niekonserwatywne przekonanie, iż każdy kraj na świecie niezależnie od jego historii i kultury powinien zostać uszczęśliwiony demokracją w stylu liberalnym” (Tomasz T. Terlikowski, Paleokonserwatywna krucjata, Nowe Państwo, 2004, nr 4). a we Frondzie amerykański badacz uzupełniał: …większość neokonserwatystów to neoliberałowie, czyli pragmatyczni lewacy, ktorzy pragantycznie dażą do utrzymania status quo, którym w USA jest mieszanka państwowego kapitalizmu i narodowego socjalizmu… w neokonserwatyzmie nie ma nic z konserwatyzmu… Neokonserwatyzm jest prostą kombinacją politycznego opurtunizmu i zinstucjonalizowanego lewactwa… (Thomas Fleming, Fronda, nr 41)
@tocque, no kiedyś tak pisał ;). Jednakże ostatnio chyba zmienił zdanie ;D.
Słowa takie jak agent, wasal, rusofil et cetera z ust takich oponentów zaczynają nobilitować.
Staszku, tak generalnie filia do kogoś obcego jest zła, ale nie dotyczy sponsora i mocodawcy ukochanej partii politycznej, jedynej „patriotycznej”. To jest myślenie ufundowane na tezie, że donoszący Amerykanom Kukliński był „bohaterem”.