Ponad 60 osobistości z niemieckiego świata polityki, nauki, kultury, mediów i gospodarki podpisało apel „przeciwko wojnie” z Rosją i za „nową polityką odprężenia”, który skierowano do rządu federalnego, do deputowanych do Bundestagu i do mediów. Jako pierwsze medium pełen tekst apelu opublikował 5 grudnia tygodnik „Die Zeit”, jako ilustrację dodając… zdjęcie polskich i amerykańskich żołnierzy na wspólnych ćwiczeniach. To bardzo wymowny przykład stosunku sporej części niemieckiego społeczeństwa – i niemieckiej polityki – do sytuacji na wschodzie Ukrainy: Niemcy wciąż powtarzają, że aneksję Krymu uznają za naruszenie integralności terytorialnej Ukrainy. Ale za odpowiedzialnego za zaognianie kryzysu i napędzanie spirali agresji i nienawiści uznają w dużym stopniu nie Rosję, lecz USA i ich słabych, lecz głośnych sojuszników w Europie – z Polską na czele.
Inicjatorzy apelu wywodzą się praktycznie z wszystkich stron niemieckiej sceny politycznej: z chadeckiej CDU, socjaldemokratycznej SPD, konserwatywnej bawarskiej CSU, liberalno-demokratycznej FDP, a nawet lewackich/ekologicznych Zielonych. Sygnatariusze podkreślają, że nie chodzi im o wybielanie roli Rosji, lecz o to, by odruch sprzeciwu i krytyki nie doprowadził do „nowej zimnej wojny” i zniwelowania relacji Zachodu z Rosją, jakie udało się zbudować w ciągu minionego ćwierćwiecza: Chodzi nam o polityczny sygnał, by słuszna krytyka rosyjskiej polityki wobec Ukrainy nie doprowadziła do tego, że postępy, jakie osiągnęliśmy w minionych 25 latach w stosunkach z Rosją, zostaną zniwelowane – tak uzasadnił inicjator apelu, były doradca kanclerza Helmuta Kohla, pochodzący z czeskich Sudetów Horst Teltschik (CDU).
Poniżej zasadnicze fragmenty apelu[1]:
Znów wojna w Europie? Nie w naszym imieniu!
Nikt nie chce wojny. Ale Ameryka Północna, Unia Europejska i Rosja nieuchronnie do niej zmierzają, jeśli w końcu nie powstrzymają zgubnej spirali gróźb (…)
Ukraiński konflikt pokazuje: uzależnienie od władzy i dominacji nie zostało pokonane. W roku 1990, pod koniec zimnej wojny, wszyscy na to liczyliśmy. Ale sukcesy polityki odprężenia i pokojowych rewolucji uśpiły nas i uczyniły nieostrożnymi. W tym samym stopniu na Wschodzie, jak i na Zachodzie (…). Inaczej nie da się wytłumaczyć sprawiającego dla Rosji wrażenia zagrożenia rozszerzania Zachodu na wschód, bez jednoczesnego pogłębiania współpracy z Moskwą, jak i niezgodnej z prawem międzynarodowym aneksji Krymu przez Putina.
W tym momencie dużego zagrożenia dla kontynentu Niemcy ponoszą szczególną odpowiedzialność za zachowanie pokoju – dalej w kilku zdaniach czytamy o wyjątkowym znaczeniu dla pokoju w Europie zjednoczenia Niemiec, o przezwyciężeniu podziałów, o pokojowym pogodzeniu dwóch bloków – ale marzenia o trwałym pokoju i porozumieniu nie tylko w Europie, ale na całym obszarze euro-atlantycko-azjatyckim – „wspólnego europejskiego domu”, i pokojowego porządku i bezpieczeństwa od Vancouver po Władywostok – nie spełniły się.
My, sygnatariusze, apelujemy do rządu federalnego, aby sprostał swojej odpowiedzialności za pokój w Europie. Potrzebujemy nowej polityki odprężenia w Europie. Jest to możliwe tylko na podstawie takiego samego bezpieczeństwa dla wszystkich (…). Rząd niemiecki nie będzie szedł osobną droga, jeśli w tej zawikłanej sytuacji będzie nadal nawoływał do roztropności i do dialogu z Rosją. Potrzeba bezpieczeństwa Rosjan jest tak samo uzasadniona i widoczna, jak ta Niemców, Polaków, Bałtów czy Ukraińców.
Nie wolno nam wyganiać Rosji z Europy. Byłoby to niehistoryczne, nierozsądne i niebezpieczne dla pokoju. Od Kongresu Wiedeńskiego 1814 Rosja należy do uznanych, kształtujących Europę potęg. Wszyscy, którzy próbowali to zmienić za pomocą przemocy, ponieśli krwawą klęskę – ostatnim razem były to cierpiące na megalomanię Niemcy Hitlera, które w 1941 roku mordując wyruszyły, by podbić Rosję.
Poniżej – apel do deputowanych Bundestagu i polityków, by stali na straży pokojowej polityki i staraniom o odprężenie rządu federalnego. I do mediów – by ich przekaz był wolny od uprzedzeń, by nie demonizowały całych narodów, nie znając ich historii! Każdy doświadczony w polityce zagranicznej dziennikarz będzie rozumiał obawy Rosjan, od kiedy członkowie NATO w 2008 roku zaprosili Gruzję i Ukrainę do członkostwa w Sojuszu. Nie chodzi o Putina. Przywódcy państwowi przychodzą i odchodzą. Chodzi o Europę (…)
Na zakończenie apelu przytoczono cytat prezydenta RFN Richarda von Weizsäcker z 3 października 1990 roku, czyli dnia zjednoczenia Niemiec, w którym mówił on, że po raz pierwszy cała Europa stoi przed szansą trwałego, pokojowego współistnienia. Ale: Do momentu konfliktu ukraińskiego wydawało nam się w Europie, że znajdujemy się na właściwej drodze – obecnie świat znów znalazł się na drodze nienawiści, strachu i podżegania wojennego.
Apel potwierdza, że Niemcy są świadomi swojej szczególnej roli mediatora między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Że doskonale wiedzą, że prezydent Obama musi liczyć się z opinią kanclerz Merkel, jeśli chce podjąć nowe kroki przeciwko Putinowi. Potwierdza też, że Niemcy stoją twardo na pozycji porozumienia z Rosją, uwzględniania jej interesów, obaw i zastrzeżeń, i pokojowego – politycznego, a nie militarnego – rozwiązywania konfliktu, który bardzo szybko, „dzięki” zaangażowaniu każdej ze stron, przestał być konfliktem politycznym, a stał się militarnym.
Apel podpisali między innymi:
Roman Herzog – (CDU), były prezydent RFN w latach 1994-99, 1987-94 prezes Federalnego Trybunału Konstytucyjnego;
Antje Vollmer – (Sojusz 90/Zieloni), 1994-2005 wiceprzewodnicząca Bundestagu;
Wim Wenders – reżyser, fotograf, scenarzysta, producent filmowy;
Gerhard Schröder – (SPD), 1998-2005 kanclerz RFN;
Herta Däubler-Gmelin – (SPD), pochodząca ze słowackiej Bratysławy była federalna minister sprawiedliwości 1998-2002;
Erhard Eppler – (SPD), 1968-74 federalny minister ds. współpracy gospodarczej;
Burchard Hirsch – (FDP), obrońca praw człowieka, 1994-98 wiceprzewodniczący Bundestagu;
Sigmund Jähn – były NRD-owski kosmonauta, pierwszy Niemiec w kosmosie;
Lothar de Maizière – (CDU), pierwszy i ostatni demokratycznie wybrany premier NRD (1990), jeden z autorów zjednoczenia Niemiec;
Otto Schily – (SPD), 1998-2005 federalny minister spraw wewnętrznych;
I ponadto wielu dziennikarzy, naukowców, pisarzy i aktorów, byłych ministrów, polityków na szczeblu federalnym i landowym…
Apel jest o tyle wymowny, że podpisały się pod nim postaci związane z najróżniejszymi opcjami politycznymi. I, co chyba najważniejsze, wcale nie reprezentuje stanowiska odmiennego od linii rządu federalnego i kanclerz Angeli Merkel. Na zakończenie przytoczmy około 10-minutowy telewizyjny wywiad Angeli Merkel dla wiadomości pierwszego programu niemieckiej publicznej telewizji ARD z dnia 8 grudnia. Dziennikarz kilkakrotnie powtarzał w nim pytanie, czy w razie potrzeby Niemcy wywiążą się z sojuszniczych zobowiązań i pomogą militarnie krajom bałtyckim – Angela Merkel kilkakrotnie, konsekwentnie powtarzała, że Niemcy są za pokojowym, politycznym i dyplomatycznym rozwiązywaniem konfliktów. Czyli mówiąc wprost: Niemcy na wojnę z Rosją by nie poszły, bo nie mają w tym żadnych interesów. Na agresywnie antyrosyjskim stanowisku USA są praktycznie osamotnione, nie licząc ich europejskich satelitów – słabych gospodarczo, militarnie i politycznie.
Michał Soska
[1] http://www.zeit.de/politik/2014-12/aufruf-russland-dialog, 07.12.2014, tłumaczenie; autor.