Niewstydliwe fakty doktora Kochana

Wczorajsze media poświęciły nieco czasu doktorowi Markowi Kochanowi. Ten specjalista od marketingu politycznego ma pracować nad wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego. Media naciskają, fachowiec jakby nieśmiało, wstydliwie zaprzecza.

Nie wiem szczerze mówiąc, czemu tu zaprzeczać? Doktor Kochan jest niewątpliwym specjalistą w swoim fachu. Jak każdy specjalista nie wybiera też sobie klientów. Trochę jak kucharz – raz pracuję w hotelu o standardzie lux, innym razem podrzędnym zajeździe – żadna to ujma. Niemniej doktor Kochan – z niewiadomych dla mnie powodów – zdaje się tego wstydzić. Ja osobiście uważam przeciwnie. Uważam, że praca z Jarosławem Kaczyńskim wystawia doktorowi Kochanowi jak najlepsze świadectwo. Postanowił on bowiem podjąć się rzeczy moim zdaniem niemożliwej. Postanowił PRowo okiełznać prezesa PiS. Gdyby mu się to udało, byłby prawdziwym geniuszem w swojej profesji.

I tak zresztą – bez tego – Marek Kochan jest moim zdaniem wybitym fachowcem. Sam się o tym przekonałem, gdy będąc jeszcze w PiSie – bodajże na początku 2009 roku – uczestniczyłem na Nowogrodzkiej w medialnym szkoleni, które wraz z Bogdanem Szczesiakiem prowadził on dla poszczególnych grup członków tej partii. Jego rady były ciekawe, przydatne i błyskotliwe. Pamiętam jak na narzekanie jednego z posłów, że jest parlamentarzystą lokalnym i że jemu to się nigdy nie przyda odpowiedział przekornie: nigdy pan nie wie kiedy to będzie panu przydatne! Ten dzień, te kilka godzin, gdy będzie pan w centrum zainteresowania, gdy te umiejętności będą panu potrzebne, może przyjść bardzo niespodziewanie. W najmniej oczekiwanym momencie.

Tak też się stało i w moim przypadku. Te rady mi się znakomicie przydały. Cóż za paradoks – przydały mi się 9 kwietnia 2009 roku. Przydały mi się, kiedy ku zainteresowaniu dziennikarzy, wraz z moim ojcem, posłem Jackiem Tomczakiem i grupą przyjaciół opuszczałem PiS. Przydały mi się wtedy rady kogoś, kto dziś szkoli Jarosława Kaczyńskiego. Kto podobno wymyślił profesora Glińskiego. To jeszcze jeden dowód jak życie polityczne może być zaskakujące.

Jan Filip Libicki

www.facebook.com/flibicki 

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *