To nie będzie dobra sytuacja. Bo takie rozwiązanie umocni tylko szanse na objęcie władzy przez polityka kompletnie nieprzewidywalnego. Polityka, który dla odzyskania fotela premiera jest gotów najpierw wygaszać w kampanii wyborczej temat smoleński – co dobrze – potem go rozniecać, a potem znów studzić.
Dziś w Warszawie odbywa się Kongres PJN. Nie biorę w nim udziału. Jestem w Krakowie. Pewnie spytacie – dlaczego? Otóż wszystko wskazuje na to, że zostanie na nim zakwestionowana dotychczasowa linia naszego ugrupowania. Linia, której symbolem była i jest Joanna Kluzik-Rostkowska. Linia prowadzenia takiej polityki, która stara się wywoływać dyskusję o Polsce i jej problemach, a zakopywać maczugi, którymi nawzajem okładają się główni aktorzy politycznej awantury.
Jeśli Joanna odejdzie – odejdę i ja. Nie mam jednak dziś ochoty tego sporu oglądać. Początkowo na pozór nic się w partii nie zmieni. Bo ewentualnie jej miejsce zajmie ktoś również lubiany przez media. Polityk o wybitnych kwalifikacjach intelektualnych, szerokich horyzontach, europejskim obyciu, zaczerpniętym ze strasbourskich salonów. Erudyta i dyplomata. Ktoś kto – mam taką nadzieję – kiedyś będzie służył Polsce na najwyższych państwowych funkcjach. Ale dziś jego szefowanie PJN-owi to będzie tylko pozór. Bo tak naprawdę za tydzień, dwa, trzy – akcenty się zmienią. Coraz więcej będzie wątków nawiązujących do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego. Do jedynej partii, do której w swoim życiu zmarły prezydent należał. Czyli do PiS-u. A z czasem – szybciej niż później – okaże się, że między PiS-em a nowym PJN-em nie ma już większej różnicy. Że swobodnie będzie można uczynić z obu formacji jeden polityczny byt. Jak z Polski Plus. Nie trudno odgadnąć kto będzie wiódł prym w tym nowym podmiocie.
To nie będzie dobra sytuacja. Bo takie rozwiązanie umocni tylko szanse na objęcie władzy przez polityka kompletnie nieprzewidywalnego. Polityka, który dla odzyskania fotela premiera jest gotów najpierw wygaszać w kampanii wyborczej temat smoleński – co dobrze – potem go rozniecać, a potem znów studzić. Jednym słowem dla władzy jest w stanie zrobić każdą woltę. Także woltę, której główną osią jest śmierć własnego brata. Taki człowiek jest po prostu niebezpieczny. Dlatego też – z rozterkami – trzeba się temu przeciwstawić. Z poważnymi rozterkami. Wszystkie ręce na pokład!
Jan Filip Libicki
[aw]
Zawsze wiedziałem, że skończą na klęczkach jak Ludwik Dorn. W końcu okres powstawania partii politycznych się zakończył. Obecnie mamy do czynienia z okresem cementowania się sceny politycznej gdzie PiS (sic!) robi i będzie robił za skrajną prawicę.