O pobożnym socjaliście Chestertonie i o ścisłym związku między monarchizmem i prawicowością

Moim zdaniem nie może być mowy o prawicowości, tam , gdzie nie ma mowy o hierarchii i autorytecie, a więc każdy prawicowiec powinien być choć trochę monarchistą. Jeśli nie jest – jego prawicowość staje pod znakiem zapytania.

Za prawicowca i konserwatystę uchodzi w Polsce i w W. Brytanii G.K.Chesterton. Był to wielki pisarz chrześcijański toczący w swoich czasach boje z G.B.Shawem znanym socjalista i ateistą. Chwała mu za owe boje, ale nie zmienia to faktu, że Chesterton także jest często lewicowy w swych przekonaniach. Wystarczy spojrzeć w jego wydaną niedawno w Polsce "Historię Anglii" w której pochyla się on nad wszelkimi biedakami sielankowo uprawiających wspólne grunta, wykorzystywanymi przez arystokratów, chwali autonomiczne ustroje miast (to akurat nie jest takie głupie), chwali  demokratyzm, gani rewolucję francuską ale nie za fakt, ze zastąpiła ona normalną odgórną monarchistyczno-liberalną reformę, lecz za jej ateistyczne oblicze. Chesterton występuje też po stronie spółdzielczej własności para-feudalnej (z tą różnica, że nie ma feudała a są tylko współwłaściciele) i naturalnych samorządów terytorialnych.

To nie są wartości prawicowe, lecz w najlepszym razie socjalistyczno-chadeckie. Pobożna lewica to nie prawica.

Skoro o pobożności mowa, to warto zapytać dlaczego monarchizm w Polsce (i nie tylko) ma oblicze jednoznacznie chrześcijańskie? Co ma fakt że monarchia jest tańsza, sprawiedliwsza i sprawniejsza do krzyża? Myślę, że monarchia jest dobrą propozycją zarówno dla ateistów, deistów jak i katolików, wszak wielu ateistów i deistów (Voltaire, Bolingbroke, Constant, Tocqueville) popierało monarchię, podczas gdy wielu katolików (jak Chesterton) sprzedawało demokrację chrześcijańską jako opcję prawicową. Myślę, że p. Bartyzel pozbawia monarchię jej uniwersalnych zalet zaczynając przemawianie za nią od argumentów religijnych zamiast od np. argumentów podobnych do podanych kiedyś przez użytkownika Prawicy Net: o nicku "Prawicowiec" :

"Monarchia nie musi realizować takiej mnogości celów, jak demokracja, ponieważ władza państwowa nie jest wybieralna i nie musi się podlizywać wyborcom. Monarcha ma do zrealizowania tylko cztery cele społeczne:

(1) Zapewnić poddanym wolność.
(2) Zapewnić poddanym sprawiedliwość.
(3) Zapewnić poddanym bezpieczeństwo.
(4) Zapewnić państwu infrastrukturę (drogi)

Cele te realizuje przy pomocy ministra wojska, ministra policji, ministra sprawiedliwości i ministra infrastruktury. Finito."

Monarchistami z ducha są m.in. pp. Wielomski i Korwin-Mikke, którzy pamiętają, że chrześcijaństwo sobie a zalety monarchii sobie.

Click to rate this post!
[Total: 3 Average: 5]
Facebook

9 thoughts on “O pobożnym socjaliście Chestertonie i o ścisłym związku między monarchizmem i prawicowością”

  1. No faktycznie, jak czytam Chestertona, to nie mam wątpliwości, że kontrrewolucjonista to to nie był 🙂 Nie podzielam fascynacji nim i ich nie rozumiem.

  2. Chesterton jest o tyle wartościowy, że w przystępny sposób odkłamuje mit o „złym średniowieczu”. Zresztą nie jest z zasady przeciwny hierarchii, ale uważa, że ze względu na spaczoną ludzką naturę wygeneruje ona więcej złego niż dobrego, że arystokraci nie są zdolni pełnić swojej roli. Niestety zdegenerowanie ludu przeoczył.

  3. Chesterton kojarzy się z klasycznym organicznym toryzmem. Jezeli ktoś utożsamia toryzm i prawicowość z libertarianizmem Thatcher czy UPR, to faktycznie może zaliczać GKC do pobożnych socjalistów. „I am the sternest sort of the Tory, a socialist, a communist” – ale to nie on. to ktoś inny.

  4. z toryzmem Chesterton mógł sie utożsamiać, ale torysem w żaden sposób nie był. Torysowski agraryzm XVII-XIX w. zakładał wielką własność ziemską, a nie jakieś komuny agrarne małorolnych rolników. Dość powiedzieć, że torysi nie przeciwstawiali się enclosures. Zresztą ogradzania trwały od wieku XVI, więc za torysów (wyłonili sie ze stronnictwa zw. abhorrers ok 1680 r.) było po ptakach.

    1. Tyle że wielki majątek ziemski obejmował często całe miasto z okolicznymi wsiami czyli dziesiątki mieszczańskich warsztatów rzemieślniczych i dziesiątki gospodarstw chłopskich. Co oznacza że wewnętrzny ustrój gospodarczy tych wielkich majątków przypominał trochę dystrybucjonizm. Feudał rozdział ziemię pomiędzy rolników i rzemieślników osiadłych na jego dziedzinym terytorium, a każdy dom funkcjonował jako drobne przedsiębiorstwo które dostarcza feudałowi pewne świadczenia i działa na rynku lokalnym czyli w obrębie wielkiego majątku który był jak małe, samodzielnie i samowystarczalne państwo w państwie czyli wypisz wymaluj ideał Chestertona, ale on najwidoczniej tego po prostu nie skumał. Najpierw musi być wieki majątek a potem jego władca musi podzielić go na mniejsze lenna pomiędzy poddanymi i będzie dystrybucjonizm. Tak więc nie ma dystrybucjonizmu bez monarchii feudalnej. Oto cała moja filozofia.

  5. Ten dystrybucjonizm to naprawdę bełkot do kwadratu. Chesterton ciągle gadał o upowszechnieniu własności i atakował wielkich posiadaczy ziemskich. Tyle, że ten człowiek chyba nie ogranął pewnych rzeczy. 1) Wielcy posiadacze ziemscy nie byli właścicielami w rozumieniu kapitalistycznym. Byli dziedzicznymi właścicielami zwierzchnimi jednostek terytorialnych, które były jednocześnie częścią administracji państwowej w terenie. Coś jak organiczna federacja magnackich państewek (federacja Lichtensteinów), których formalnym zwierzchnikiem był król/cesarz. 2) Pan ziemski organizował budowę miasta i okolicznych wsi na swoim dziedzicznym terytorium, które dzielił np. na 50 gospodarstw kmiecych, 40 gospodarstw zagrodniczych i 50 warsztatów rzemieślniczych – krawieckie, szewskie itp. Na każdym osadzał po jednej rodzinie i oddawał jej ten wydzielony nadział ziemi w dożywotnie i dziedziczne użtkowanie (w zamian za jakieś świadczenia). Tak samo jak Król/Cesarz oddawał książętom i hrabiom poszczególne jednostki terytorialne w dziedziczne zwierzchnictwo (w zamian za jakieś świadczenia). 3) Wbrew temu co głosi powszechna literatura – rola pana feudalnego jako czynnika, który regulował stosunki własnościowe we wspólnocie wiejskiej lub miejskiej, były organiczone. Mieszczanie i włościanie (kmiecie, zagrodnicy i inni chłopi) kupowali i sprzedawali swoje domy, chaty, użytkowane grunty, narzędzia, zapisywali w testamencie itp. I jest to odnotowane w wielu dawnych księgach ziemskich, które prowadzili dziedzice, sporządzając akty lokacyjne lub zrywając umowy z poddanymi.

    Co to jest jak nie proto-dystrybucjonizm zorganizowany na prywatnym terytorium wielkiego magnata? Każda rodzina ma kawałek gruntu jako swoją dziedziczną własność użytkową, a wszystkie te grunty jako całość tworzą jeden majątek ziemski, którego dziedzicznym właścicielem zwierzchnim jest magnat. A wszystkie majątki ziemskie magnatów jako całość tworzą królestwo/cesarstwo z najwyższym seniorem królem/cesarzem na czele. Owszem. Magnat też miał na swoim terytorium dwór, ale reszta majątku to rozproszone gospodarstwa jego poddanych. Chesterton chyba mało wiedział o feudalizmie. Dystrybucjoniści powinni odrzucić egaliternego bakcyla i pojąć, że nie chodzi o żadne upowszechnienie własności, a o hierarchię. Im bardziej w dół od króla, tym więcej seniorów, im więcej seniorów tym więcej wasali, im więcej wasali i ich poddanych tym więcej podzielonej ziemi między ludzi = proto-dystrybucjonizm. Najpierw potrzeba bogatej elity landlordów żeby było czym się dzielić. Bo kto niby w tym świecie dystrybucjonistów rodzielałby zimię – republikański prezydent i jego partia polityczna? Gruszki na wierzbie.

  6. Zgadzam się z autorem tekstu. Dystrybucjonizm nie ma nic wspólnego z tradycjonalizmem i konserwatyzmem. Tak samo jak ojciec-gospodarz jest jedynym oficjalnym posiedzicielem domu, który przydzielał swym synom i parobkom mniejsze pomieszczenia mieszkalne, a sobie przydzielał to większe. Następnie wyznaczał te wspólne – ganek, kuchnia etc. To tak samo feudał przyydzielał swym kmieciom po jednym łanie, sołtysowi dwa, sobie trzy pod folwark. Następnie wyznaczał tereny wspólne – pastwiska etc. W systemie dystrybcyjnym każda rodzina posiada tak samo ziemię, a członkowie rodziny tak samo dom. Czyli pobożna komuna = utopia. W kapitazmie liberalno-libertariańskim znowu każdy członek rodziny powinien mieć swój pokój na indywidualną własność i ze sobą konkurować = kolejna utopia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *